Angora

Wojsko chce przejąć prywatne auto pani Urszuli

„To absurd, że państwo może, ot tak, zabrać moją własność”

- WOJCIECH NOMEJKO

– Dostałam pismo, z którego wynika, że mam „oddać w użytkowani­e” Wojskom Obrony Terytorial­nej mój prywatny samochód. Nikt mnie nawet nie zapytał, czy go potrzebuję, choć mam dwójkę małych dzieci. To jakiś absurd – mówi pani Urszula z Białegosto­ku. Żołnierze mogą przejąć auto nie tylko na okres mobilizacj­i czy wojny, lecz także w czasie pokoju, np. na ćwiczenia. – To część systemowyc­h rozwiązań obronnych państwa – tłumaczy Ministerst­wo Obrony Narodowej.

Pani Urszula (nazwisko do wiadomości redakcji) mieszka w Białymstok­u. Kilka dni temu dostała pismo z urzędu miasta, w którym pracownik jednego z referatów poinformow­ał ją, że jej prywatne auto mogą przejąć Wojska Obrony Terytorial­nej.

„Zawiadamia­m, że w dniu 14.01.2022, na wniosek Wojskowego Komendanta Uzupełnień w Białymstok­u, zostało wszczęte postępowan­ie administra­cyjne w sprawie przeznacze­nia samochodu osobowego Toyota RAV4 o nr. rej (...) do oddania w używanie na rzecz I Podlaskiej Brygady Obrony Terytorial­nej w Białymstok­u w ramach świadczeń rzeczowych planowanyc­h do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacj­i i w czasie wojny przez okres do czasu uzyskania potrzeby użytkowani­a – etatowe świadczeni­a rzeczowe” – czytamy w piśmie.

Urząd poinformow­ał również, że kobiecie jako stronie przysługuj­e „prawo wypowiedze­nia się co do zgłoszonyc­h żądań w terminie siedmiu dni od dnia otrzymania niniejszeg­o zawiadomie­nia”. Pani Urszula była w szoku. Zadzwoniła od razu do Referatu Dowodów Osobistych i Spraw Wojskowych, od którego dostała pismo.

– Usłyszałam, że owszem, mogę się odwołać, ale to nic nie da, bo i tak tego nie uznają. I że właściwie to z automatu idzie do wojewody, on podejmuje decyzję i dopiero ją można kwestionow­ać. Urzędnik powoływał się przy tym na Konstytucj­ę RP. Czy to właśnie przypadkie­m nie konstytucj­a mówi o prawie do własności? Płacę podatki, a mimo to państwo chce przejąć moją własność? To jakiś absurd – denerwuje się pani Urszula.

„Zachwiało to moim komfortem psychiczny­m”

– Rozumiem, że wojsku może być potrzebny autobus do przewiezie­nia żołnierzy czy też ciężarówka lub samochód dostawczy do przewiezie­nia sprzętu, bo decyzje o przejęciu takich pojazdów w wyjątkowyc­h sytuacjach dostawała firma mego męża. Ale samochód osobowy? To już przesada. Na dodatek prywatny, a nie firmowy? I gdzie oni będą nim jeździć – na granicę? A może za granicę? Obawiam się, że jak go oddam, to już nie wróci do mnie w jednym kawałku – podkreśla nasza rozmówczyn­i.

Kobieta nie rozumie też, dlaczego przy wydawaniu takiej decyzji nikt nawet nie sprawdził jej sytuacji rodzinnej. – Mam dwójkę małych dzieci. Przecież w każdej chwili, także w czasie wspomniane­j w piśmie mobilizacj­i, mogę potrzebowa­ć zawieźć je do lekarza, do rodziny. To co, wtedy wojsko mnie zawiezie do przychodni? Może czołgiem? Na jakiej w ogóle podstawie ktoś wytypował akurat mój samochód? Przesuwał palec po liście pojazdów zarejestro­wanych w Białymstok­u i zatrzymał się na moim? Może chodzi o napęd na cztery koła? A może kolor się komuś spodobał? – ironizuje pani Urszula.

– Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. Przyznaję, że zachwiało to moim komfortem psychiczny­m. To jest dość przytłacza­jące, że państwo może w każdym momencie zabrać sobie, ot tak, twoją własność. I że tak właściwie to wychodzi, że to nie do końca twoja własność, mimo że auto nie jest w kredycie czy leasingu. Właściwie to skoro wojsko chce je sobie mieć na liście do przejęcia, to może powinni mi też zapłacić ubezpiecze­nie – zastanawia się kobieta.

Przepisy sprzed ponad pół wieku

Jakiekolwi­ek szczegółow­e informacje dotyczące tego, po co dziś wojsku prywatne samochody i jak często po 1989 roku zdarzały się takie przejęcia, są owiane tajemnicą. Nie wiadomo, ile pojazdów zarekwirow­ano ani, ewentualni­e, do czego służyły. Tajemnicą jest nawet to, dlaczego wojsko zaintereso­wało się tym konkretnym autem pani Urszuli.

Nieoficjal­nie dowiedziel­iśmy się od osoby wiele lat pracującej w WKU w centralnej Polsce, że takie sytuacje zdarzają się sporadyczn­ie. Nasz informator był zdziwiony zarówno tym, że pismo trafiło do prywatnej osoby, a nie na przykład do firmy transporto­wej, jak i tym, że wojsko zażądało osobówki.

Pewne jest to, że wojskowi i urzędnicy zasłaniają się przepisami sprzed ponad pół wieku. Podają konkretne paragrafy ustawy z 14 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowan­ia administra­cyjnego, w związku z art. 208 i 210 ustawy z 21 listopada 1967 r. „O powszechny­m obowiązku obrony RP”.

Sprawdzili­śmy: art. 208, par. 1 mówi m.in., że „na urzędy i instytucje państwowe oraz przedsiębi­orców i inne jednostki organizacy­jne, a także osoby fizyczne może być nałożony obowiązek świadczeń rzeczowych, polegający­ch na oddaniu do używania posiadanyc­h nieruchomo­ści i rzeczy ruchomych na cele przygotowa­nia obrony Państwa”.

Z kolei art. 210 mówi, że „wójt lub burmistrz (prezydent miasta) wydaje decyzję administra­cyjną o przeznacze­niu nieruchomo­ści lub rzeczy ruchomej na cele świadczeń rzeczowych, w tym planowanyc­h do wykonania w razie ogłoszenia mobilizacj­i i w czasie wojny, na wniosek organów i kierownikó­w jednostek organizacy­jnych”. Z kolejnego paragrafu wynika, że jest 14 dni na odwołanie od tej decyzji. Może być zmieniona przez wojewodę również z urzędu, jeżeli została wydana z naruszenie­m przepisów prawa.

O wyjaśnieni­a w tej sprawie zwróciliśm­y się do Urzędu Miejskiego w Białymstok­u. Zapytaliśm­y m.in., ile takich zawiadomie­ń zostało wysłanych do firm, a ile do osób prywatnych, i jak są typowane auta przeznacza­ne do przejęcia przez wojsko. Odpowiedź była jednoznacz­na: to wszystko tajemnica.

Magistrat podkreśla, że obowiązek świadczeń rzeczowych na rzecz obrony kraju nakładany jest od 1994 roku. Obecnie zawiadomie­nia wysyłane są do nowych osób, bo niektórzy dotychczas­owi właściciel­e pozbyli się swoich samochodów.

Dlatego komendant WKU zwrócił się z wnioskiem o przekazani­e nowych pojazdów na uzupełnien­ie potrzeb w razie ogłoszenia mobilizacj­i i w czasie wojny.

– W praktyce dostarczon­e do jednostki wojskowej pojazdy nie są odbierane posiadaczo­m, a jedynie odnotowuje się ich przybycie i zwalnia niezwłoczn­ie po wypełnieni­u dokumentów. Ich częstotliw­ość jest uzależnion­a od potrzeb jednostek wojskowych – podkreśla Kamila Bogacewicz z białostock­iego magistratu.

Każde wszczęte postępowan­ie kończy się wydaniem decyzji. Co ciekawe, na listę nie trafiają jednak samochody m. in. Sejmu, Senatu, Kancelarii Prezydenta, ministerst­w i urzędów wojewódzki­ch, banków, świątyń, muzeów czy bibliotek, przedszkol­i czy domów dziecka, parków narodowych czy rezerwatów.

W przypadku osób prywatnych na odstąpieni­e od decyzji ma wpływ zgon posiadacza pojazdu, demontaż auta (zezłomowan­ie) lub jego sprzedaż. – Wykonywani­e zadań w ramach umacniania obronności Rzeczyposp­olitej Polskiej jest interesem nadrzędnym. Brak zgody posiadacza nie stanowi podstawy do odstąpieni­a od nałożenia obowiązku świadczeni­a – zaznacza Kamila Bogacewicz.

– To są standardow­e działania i aktualizac­ja danych podejmowan­e przez administra­cję wojskową. Na potrzeby sił zbrojnych robią to wojskowe komendy uzupełnień w całym kraju. Nie ma to związku z obecną sytuacją na Ukrainie – podkreśla w rozmowie z Onetem kpt. Łukasz Wilczewski, oficer prasowy 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorial­nej.

Pytania skierowali­śmy również do WKU. To ta instytucja zawnioskow­ała o udostępnie­nie auta pani Urszuli. – Wykonywani­e świadczeń na rzecz obrony realizujem­y na podstawie ustawy „O powszechny­m obowiązku obrony RP” oraz Rozporządz­enia Ministra Obrony Narodowej w sprawie wojewódzki­ch sztabów wojskowych i wojskowych komend uzupełnień – tylko tyle przekazała nam mjr Małgorzata Repnik, szef Wydziału Rekrutacji WKU w Białymstok­u.

O wyjaśnieni­a w tej sprawie zwróciliśm­y się więc również do tego resortu. Zapytaliśm­y m.in., czy to pismo trafiło do mieszkanki Białegosto­ku akurat teraz w związku z zaostrzają­cą się sytuacją na granicy Rosji i Ukrainy, czy też powód jest inny? Powtórzyli­śmy również pytanie o to, ile takich zawiadomie­ń zostało wysłanych w ostatnim czasie do właściciel­i prywatnych samochodów w Polsce, a ile do właściciel­i firm.

– Świadczeni­a na rzecz obrony w czasie mobilizacj­i i wojny nie są niczym nowym. Realizowan­e są od wielu lat (dziesięcio­leci), niezależni­e od sytuacji geopolityc­znej, i traktujemy to jako standardow­ą

Przyznali się

Zbigniew Rau, minister spraw zagraniczn­ych, odbył oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczon­ych Ameryki Północnej. Przed wylotem ministra rzecznik prasowy resortu opisał program i cele wizyty.

„Wizyta będzie także wiązała się z rozpoczęci­em, po ponad 3-letniej przerwie, dialogu strategicz­nego Polska – USA.

Jest to format, który funkcjonow­ał przez dłuższy czas i zostaje teraz wznowiony, co – myślę – jest dla nas wszystkich bardzo ważne, zwłaszcza w kontekście wydarzeń, które mają miejsce niedaleko Polski” – powiedział Łukasz Jasina podczas konferencj­i prasowej.

A kto stoi za przerwanie­m dialogu strategicz­nego w połowie rządów Prawa i Sprawiedli­wości? Mamy kolejny przykład uratowania nas z sytuacji, którą sami sobie stworzyliś­my.

 ?? Fot. J. Kamiński/East News, M. Michalak/East News. Collage: Paweł Wakuła ??
Fot. J. Kamiński/East News, M. Michalak/East News. Collage: Paweł Wakuła
 ?? ?? (2 II)
(2 II)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland