Sergio Mattarella bisuje
Stwarzanie nowego świata we Włoszech trwało praktycznie siedem dni. Ostatecznie włoski sejm, senat i przedstawiciele regionów wybrali ponownie prezydenta Mattarellę, zaś przypieczętowaniem nowego-starego porządku był telegram gratulacyjny od Franciszka i wygłaszane na niedzielnych mszach życzenia pomyślności w rządzeniu – sygnał dla wiernych, że Kościół popiera tę reelekcję.
Już nikt nie pamięta, kto i kiedy pierwszy raz nazwał wybory prezydenta Italii „świeckim konklawe”, ale hasło się przyjęło, bo oddaje sedno włoskiej procedury, w której selekcji kandydatów dokonuje nie bezpośrednio naród, ale jego elita polityczna, w tym roku łącznie 1008 osób (miało być 1009, lecz jeden poseł zmarł w przeddzień wyborów). „Świeckimi kardynałami” są posłowie i senatorowie, razem 951 nazwisk, oraz delegaci regionów. Porównanie wyborów prezydenta z wyłanianiem papieża przemawia do wyobraźni, z tym że istnieje pewna różnica. O ile papieżowi emerytowi nie przysługuje prawo udziału w konklawe, o tyle każdy były prezydent Republiki Włoskiej ma wpływ na wynik głosowania – jako dożywotni senator. Obecnie z grona dawnych prezydentów żyje tylko Giorgio Napolitano, rocznik 1925, do niedawna jedyny w historii dwukrotnie wybrany na najwyższy urząd w państwie. 29 stycznia 2022 roku ten sam status uzyskał Sergio Mattarella, niekwestionowany protagonista kultury demokratycznego katolicyzmu.
Gdy w poniedziałek 24 stycznia rozpoczynały się wybory, ani centroprawica, ani centrolewica nie miały progowych liczb, by samodzielnie wybrać pana na Kwirynale. W pierwszych trzech głosowaniach wymagane było kworum dwóch trzecich uprawnionych, czyli 672 głosy. Od czwartego głosowania chodziło już tylko o uzyskanie bezwzględnej większości: 505 głosów. Ostatecznie głowę państwa wybrano 759 głosami w ósmym głosowaniu. Taki wynik oznaczał 75,2 proc. poparcia. Jeśli wziąć pod uwagę, że w pierwszym głosowaniu Mattarella zaczynał od akceptacji na poziomie 1,6 proc., rozstrzygnięcie wyborów przynajmniej dla części komentatorów musiało być zaskakujące, chociaż intuicja ludowa od początku podpowiadała takie rozwiązanie ze względu na pandemię i kryzys polityczny.
Zwykli obywatele cieszą się, że ich solidny prezydent zostaje na dłużej. Wierzą, że z nim łatwiej będzie im przejść przez covidową niepewność. Ponowne postawienie na Mattarellę to prawdopodobnie najlepszy możliwy wynik w obecnych warunkach politycznych. Dlatego, że – jak podsumowała niemiecka prasa – odchodzący-nadchodzący prezydent jest „kotwicą stabilności, która niesie ze sobą co najmniej kolejny rok rządów Draghiego”. Nie da się jednak zapomnieć, że przeforsowanie byłego-obecnego prezydenta nastąpiło po delirycznej serii głosowań, w których partie starały się przedrzeć do Kwirynału dzięki takim postaciom, jak 85-letni sędzia Paolo Maddalena, Guido Crosetto (był burmistrzem, podsekretarzem w ministerstwie obrony, szefem lotniska, zakładał Uniwersytet Nauk Gastronomicznych); 75-letni prokurator Carlo Nordio czy też palermitański urzędnik Nino di Matteo, pogromca mafii i jej macek oplatających szczyty instytucji państwowych, od blisko dwóch dekad poruszający się wyłącznie z eskortą, honorowy obywatel ponad 20 miast, w tym Rzymu i Mediolanu. Rekordzistką wśród potencjalnych głów państwa okazała się adwokatka od rozwodów, damski pretorianin Berlusconiego, 75-letnia Maria Elisabetta Alberti Casellati, pierwsza we Włoszech kobieta przewodnicząca senatu, na którą w piątym głosowaniu oddano 382 głosy.
Włosi na własne oczy przekonali się, że „centroprawica już nie istnieje, Ruch Pięciu Gwiazd nigdy nie zaistniał, centrum jest tylko wirtualne, a Partia Demokratyczna świętuje zwycięstwo, które nie jest jej własnym”. Czy z tych gruzów wyewoluuje lepiej spolaryzowana scena polityczna, doskonalsza od partii, jakie znamy z drugiej połowy XIX wieku?
Przekształceniom sprzyjają media społecznościowe, które ograniczają rolę pośredników, jakimi były gazety i stacje tłumaczące wydarzenia w swoim kluczu. Dzisiaj opinia publiczna ma szansę na bezpośrednią informację i nie musi już personalizować partii w jej liderze, bo to przeżytek. Idealnym patronem rozhuśtania generalnej odnowy na szczeblach partyjnych i państwowych wydaje się właśnie prezydent Mattarella, uchodzący za najbardziej koherentnego włoskiego polityka tych czasów. Zgodnie z naturą mandatu powinien pozostać na urzędzie przez kolejne siedem lat, co trochę go niepokoi, bo ubiegłego lata obchodził 80. urodziny i właściwie przygotowywał się już do emerytury: wygłosił pożegnalne orędzie do narodu i wynajął mieszkanie w rzymskiej dzielnicy Salario, w którym chciał częściej niż dotąd spotykać się z wnukami. Polityka wymusiła poprawki do tego scenariusza.
Wybrany na drugą kadencję Mattarella podziękował parlamentarzystom i delegatom za okazane zaufanie i zaznaczył, że „poważna sytuacja kryzysowa, przez którą wciąż przechodzimy na froncie zdrowotnym, gospodarczym i społecznym, wymaga poczucia odpowiedzialności, poszanowania decyzji parlamentu (...) i nieuchylania się od obowiązków, do których jest się wezwanym”. To retoryka kogoś, kto w sprawach narodowych zakorzeniał się od dzieciństwa. Ojciec Sergia, Bernardo, współtworzył sycylijską sekcję chadeków, a on sam zaczynał w rzymskiej Akcji Katolickiej. Zanim na dobre wszedł w politykę z Chrześcijańską Demokracją (po śmierci brata, prezydenta regionu Sycylia, zamordowanego przez mafię w 1980 roku), robił karierę akademicką jako profesor prawa. Siedem razy zostawał posłem, był ministrem ds. stosunków z parlamentem, ministrem edukacji, wiceprezesem rady ministrów, ministrem obrony i sędzią Sądu Konstytucyjnego. W międzyczasie przeszedł od Chrześcijańskiej Demokracji do Stokrotki, La Margherita, następnie pomagał w zakładaniu Partii Demokratycznej. Może o sobie powiedzieć, że państwo to on.
Prywatnie kocha samotne życie i ciszę, przepada za kotami, książkami i górami. Od 10 lat jest wdowcem. Jego żoną była Marisa Chiazzese, siostra Irmy – żona brata, tego zabitego przez mafię. Doczekali się trojga dzieci i wnuków. Od 2015 roku, kiedy zadebiutował w roli prezydenta republiki, podczas oficjalnych okazji towarzyszy mu córka Laura, która specjalnie dla niego zawiesiła karierę adwokacką. Ona również ma troje dzieci, bardzo dumnych z dziadka. Podczas kolejnej kadencji Laura Mattarella nadal będzie pełniła funkcję First Lady, tak jak przed nią wsparły swoich ojców Ernestina Saragat, córka Giuseppego Saragata, i Marianna Scalfaro – córka Oscara Luigiego Scalfara. (ANS)