Gra mordercy
Anders Behring Breivik, który 22 lipca 2011 roku zabił 77 osób w zamachach na budynki rządowe w Oslo i obóz norweskiej młodzieżówki Partii Pracy na wyspie Utøya, skazany na karę 21 lat więzienia, w styczniu zwrócił się o zwolnienie warunkowe. Sąd we wtorek jednogłośnie wniosek odrzucił, lecz morderca osiągnął cel, znów pojawiając się w mediach całego świata.
Chciał, aby ta rozprawa odbyła się w sali sądowej w Oslo, gdzie w 2011 roku został skazany, i chciał założyć faszystowski uniform, w którym wtedy występował. Oba żądania odrzucono, a posiedzenie sądu odbyło się w sali gimnastycznej więzienia Skien, gdzie odbywa karę. Sąd dopuścił media i Breivik, widząc fotografów, powitał sędziów nazistowskim pozdrowieniem, patrząc w obiektywy aparatów i pozując do zdjęć.
Sędzia w uzasadnieniu decyzji podkreślił, że oskarżony żyje w świecie przez siebie skonstruowanym, do którego nikt nie ma dostępu. Przedstawia siebie jako żołnierza, który strzelając do nastolatków na Utøya, tylko wykonywał rozkazy, lecz nie potrafi wyjaśnić, kto je wydawał. – Ryzyko powtórzenia tego, co zrobił, jest równie wysokie jak przed 10 laty. To w dalszym ciągu jest bardzo niebezpieczny człowiek – stwierdziła psychiatra sądowa Randi Rosenqvist.
Breivik, zgłaszając swój kontrowersyjny wniosek i wiedząc, że i tak nie wyjdzie z więzienia, prowadzi – zdaniem ekspertów – wyrafinowaną grę, co zapowiedział w manifeście wysłanym przed zamachami do mediów i polityków oraz w wypowiedziach podczas procesu w 2011 roku.
– Zamachy to tylko pierwsza faza, później przejdę do następnej. Nigdy o mnie nie zapomnicie, a moje idee nie umrą za najgrubszymi murami więzienia. Dopiero po czasie zrozumiecie, że zabijając przyszłych liderów Partii Pracy, walczyłem o zatrzymanie eksterminacji białej rasy – zapowiedział.
W 2016 roku oskarżył Norwegię o łamanie praw człowieka i psychiczne tortury przez izolowanie i zbyt częste rewizje oraz zbyt surową cenzurę korespondencji. Rozprawa była częściowo transmitowana przez telewizję, a media rozpisywały się o niej przez kilka tygodni. W grudniu rozesłał listy do poszkodowanych w zamachach rodzin, lecz bez przeprosin. Wyjaśniał, że musiał to zrobić.
Otrzymuje co miesiąc dziesiątki listów od zakochanych w nim kobiet, a w Norwegii pojawiają się zagraniczne wycieczki neofaszystów, głównie z Rosji, które zwiedzają miejsca zamachów i oglądają z daleka więzienie. – Narodził się rodzaj jego kultu, co on wykorzystuje z precyzją szachisty. To wyrafinowany i cyniczny manipulator – oceniła Rosenqvist.
Jego obrońca Øystein Storrvik już zapowiedział, że jego klient złoży apelację. W ten sposób każdy następny proces będzie kolejnym odcinkiem serialu, którego Norwegowie mają już serdecznie dość, lecz podkreślają, że ich kraj jest i pozostanie państwem prawa i nikt nie może go łamać, lecz też nie można nikogo go pozbawiać.
Breivik będzie więc prowadzić swoją grę dalej. Być może do końca życia, ponieważ maksymalna w Norwegii kara 21 lat więzienia nie oznacza, że kiedykolwiek wyjdzie na wolność, ponieważ istnieje tzw. nieformalne dożywocie. Polega to na tym, że po zakończeniu kary specjalna komisja stwierdza, czy więzień jest gotowy do powrotu do społeczeństwa. Jeżeli nie, kara zostaje przedłużona o kolejne pięć lat. I tak w nieskończoność.