Duchy YSL w muzeach
Wyniósł wykwintne krawiectwo do rangi sztuki. Dedykował swoje kolekcje Picassowi, Mondrianowi, van Goghowi, inspirując się tymi i innymi artystami, tworząc własne kreacje. Był jedynym żyjącym kreatorem mody, którego twórczość trafiła do nowojorskiego Metropolitan Museum. Dziś sześć paryskich muzeów oddaje hołd małemu księciu paryskiej elegancji, prezentując odrębne wystawy o wspólnym tytule „Yves Saint Laurent w muzeach”. Okazją jest 60. rocznica założenia przez niego i jego partnera Pierre’a Bergé domu mody, wielkiego imperium luksusu, oraz pierwszego autorskiego pokazu mody YSL. Te rocznice zbiegają się z inną – 20. od jego ostatniego pokazu w Centrum Pompidou.
I tak w sześciu muzeach – Centrum Pompidou, Luwrze, Muzeum Orsay, Muzeum Picassa, Muzeum Sztuki Nowoczesnej Miasta Paryża oraz w paryskim Muzeum Yves’a Saint Laurenta – pokazały się estetyczne duchy tego bywalca muzeów i miłośnika sztuki; tego, który czerń uczynił kolorem dnia, a ciało – supergwiazdą mody. Jak sam mówił: Każdy człowiek, by żyć, potrzebuje estetycznych duchów. Ja też ich szukałem, ścigałem, osaczałem... Te ekspozycje wychodzą poza tradycyjne ramy wystaw, prowadząc dialog między kreacjami YSL a innymi artystycznymi światami w różnych muzealnych przestrzeniach Paryża.
Centrum Pompidou: dialog z Pietem Mondrianem. – On był pierwszym, do którego twórczości miałem śmiałość się zbliżyć, do jego czystej formy, która musiała mnie uwieść. YSL wylansował głośną kolekcję „trapezoidalną” inspirowaną obrazami holenderskiego twórcy neoplastycyzmu. Formy abstrakcji zredukowane do pustki, dla której malarz teozof szukał plastycznej formy w geometrycznym porządku pionowych i poziomych linii uosabiających równowagę sił rządzących ponadczasowym bytem. Pojawia się „esencja świata”, „duch bytu”, „substancja wszechrzeczy”. U YSL to awangardowe dzieło wpisuje się w życie codzienne, w neoplastyczne sukienki w kolorach czerwonym, niebieskim, białym.
Luwr: dialog z władzą i bogactwem. W Galerie d’Apollon. To jedna z najbardziej prestiżowych sal zaprojektowana dla Ludwika XIV, Króla Słońce. Tu między klejnotami koronnymi wystawiono takie kreacje jak marynarka haftowana złotem i kryształami górskimi. YSL, wymyślając ekwiwalent męskiego garnituru, dał kobietom władzę, by stały się równe mężczyznom. To u niego po raz pierwszy pojawiły się modelki ubrane w czarne smokingi z dekoltami, spodnie, garnitury. Zrewolucjonizował modę, przenosząc kanony męskiej elegancji na kobiecą sylwetkę. Postulat zrównania płci był ważnym elementem jego twórczości, w której pobrzmiewało echo garderoby chłopczycy bawiącej się mitem androginii. Osiągnął wszystko: pieniądze, sławę, prestiż, ale nie ustrzegł się demonów – alkoholizmu, depresji, pędu ku autodestrukcji, z czym walczył w swoim więzieniu ze złota.
Muzeum Orsay: dialog z Proustem. Estetyka belle époque. Satynowe kreacje w kolorze kości słoniowej poszukujące straconego czasu. – Marcel Proust nauczył mnie, że rodzina ludzi neurotycznie wrażliwych jest sama na tej ziemi. Stałem się jej częścią. Nie wybierałem jej fatalizmu, ale to dzięki niej osiągnąłem twórcze niebo porwany przez gorączkowy ogień, o którym wspominał Rimbaud. Zrozumiałem, że najważniejsze w życiu to odważne spotkanie z samym sobą...
Muzeum Picassa: dialog z kubizmem. YSL pierwszy pokazał czarnoskóre modelki. Cała kolekcja jesień – zima z 1979 roku inspirowana była kubistycznym baletem „Parada” Diagilewa,
do którego scenografię i kostiumy zaprojektował Pablo Picasso. Oddając hołd Hiszpanowi, dialogował z jego kubistycznym stylem swoimi wełnianymi żakietami w barwach kremowej bieli, czerni, niebieskiego.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej Miasta Paryża: dialog z Pierre’em Bonnardem. To ulubiony malarz YSL, wielki kolorysta, z którego czerpał najwięcej radości. Malarz szczęścia wibrującego w oranżach, żółciach, błękitach. Percepcja jego obrazów odwołuje się do ulotnego napięcia między zjawianiem się i znikaniem, jak „Ogród”, niemal abstrakcyjny krajobraz skomponowany ze światła i plam barwnych, intensywnych. Inspirowane tym obrazem sukienki pochodzą z kolekcji haute couture z 2001 roku.
Muzeum Yves’a Saint Laurenta: dialog z van Goghiem. Muzeum otwarto w 2017 roku, dziewięć lat po śmierci YSL. Tu wyeksponowano m.in. pokryty słonecznikami kwiecisty żakiet. To hołd kreatora mody złożony pierwszemu męczennikowi awangardy, zamkniętemu w swoim cierpieniu genialnemu szaleńcowi sztuki. – (Też) poznałem strach i okropną samotność. Przekraczałem granice piekła i lęku. Ale pewnego dnia z tego wyszedłem. Chcę podziękować wszystkim kobietom, które nosiły moje ubrania. Dały mi tyle radości.
Mody mijały, a styl YSL trwał. Styl Rive Gauche, paryski, zmysłowy, podkreślający kobiecą niezależność i piękno. Styl zwracający się ku ideałowi, jakim dla niego był uniseks. Porzucił świat mody po 40 latach nieprzerwanych sukcesów pożegnalną retrospektywą, połączoną z ostatnim pokazem haute couture w Centrum Pompidou. – Jestem człowiekiem XX wieku, nie XXI. To nie moja epoka. To epoka Billa Gatesa i znaków towarowych typu Nike. Wielkie krawiectwo przestało towarzyszyć sztuce życia, której już nie ma. Odchodzę... To był czarny wtorek dla świata mody – 22 stycznia 2002 roku, dzień, w którym umarło haute couture.
Yves Saint Laurent zmarł sześć lat później w swoim paryskim apartamencie. Miał 71 lat. Zostawił po sobie znak YSL do dziś rozpoznawalny na całym świecie.
Wstrząsające wieści nadeszły z Nowego Jorku. Była Miss Stanów Zjednoczonych, 30-letnia Cheslie Kryst, rzuciła się z wieżowca na Manhattanie. Kilka godzin przed śmiercią napisała na swoim oficjalnym profilu na Instagramie: „Niech ten dzień przyniesie wam odpoczynek i spokój”.
Cheslie Kryst, która zdobyła tytuł Królowej Piękności w 2019 roku, prawniczka i dziennikarka, miała polskie korzenie. Jej matką była Afroamerykanka April Simpkins, ojcem – obywatel USA polskiego pochodzenia. Określała się jako „czarnoskóra kobieta o mieszanym dziedzictwie rasowym”. Była Miss USA mieszkała w luksusowym apartamencie na 29. piętrze 60-piętrowego wieżowca Orion Condominium przy West 42nd Street. Ostatni raz widziano ją 30 stycznia rano, kiedy stała samotnie na tarasie swojego mieszkania. Około godziny 7.15 znaleziono jej ciało na zaśnieżonym chodniku. Według niektórych informacji przed śmiercią była królowa piękności napisała na komputerze list pożegnalny, w którym prosiła, aby wszystkie jej rzeczy przekazać matce.
Rodzina wydała wzruszające oświadczenie: „Pogrążeni w ogromnym smutku, informujemy o odejściu naszej ukochanej Cheslie. Jej wielkie światło inspirowało innych na całym świecie swoim pięknem i mocą. Troszczyła się, kochała, śmiała się i lśniła”.
Cheslie Kryst urodziła się 28 kwietnia 1991 roku w Jackson w stanie Michigan, dorastała w Charlotte w Karolinie Północnej. Ukończyła studia na Wake Forest University, pracowała w firmie prawniczej Poyner Spruill. Po tragedii na Manhattanie firma oddała hołd Cheslie Kryst jako „obrończyni działającej z pasją tak w sali sądowej, jak i poza nią”. April Simpkins zdobyła tytuł Miss Karoliny Północnej w 2002 roku. Córka postanowiła pójść w ślady matki. Siedemnaście lat później na głowę Cheslie włożono koronę królowej piękności tego stanu. W tym samym roku została Miss Stanów Zjednoczonych. Przeszła do historii jako najstarsza zwyciężczyni tego konkursu – miała przecież już 28 lat. W wyborach Miss Świata piękność z Karoliny Północnej znalazła się w pierwszej dziesiątce.
Potem młoda prawniczka angażowała się w walkę z rasizmem, działała w ruchu Black Lives Matter. Bez honorarium udzielała pomocy prawnej więźniom według powszechnej opinii skazanych niesprawiedliwym wyrokiem.
Prowadziła blog modowy White Collar Glam, była reporterką telewizyjnego programu „Extra”, została dwukrotnie nominowana do prestiżowej nagrody Emmy.
Ale w życiu królowej piękności pojawiły się też posępne cienie. Złośliwi ludzie bezlitośnie atakowali ją w internecie, pisali, że jest za stara, żeby nosić koronę Miss USA. W eseju napisanym przed 30. urodzinami dla magazynu „Allure” Cheslie Kryst żaliła się: „Nie powiem, ile razy musiałam usuwać komentarze z moich stron w mediach społecznościowych, zawierające wymiotujące emotki i zniewagi, że nie jestem wystarczająco ładna, aby być królową piękności, a moje muskularne ciało przypomina ciało mężczyzny”. Młoda prawniczka opowiedziała, że 29. urodziny spędziła samotnie w mieszkaniu na Manhattanie, w koronie Miss na głowie, sprawdzając wiadomości z życzeniami. Cheslie Kryst odczuwała też coraz większy lęk przed upływającym czasem. Wyznała: „Za każdym razem, gdy mówię: «skończę 30 lat», trochę się wzdrygam. Czasami udaje mi się zamaskować tę nieprzyjemną reakcję podekscytowaniem. Innym razem mój entuzjazm wydaje się tak pusty, jak złe aktorstwo... Przekroczenie trzydziestki jest zimnym przypomnieniem, że kończy mi się czas, w którym mogę mieć znaczenie dla społeczeństwa – i to irytuje”.
Cheslie Kryst opowiadała, że korzysta z pomocy psychologa, a wieczorem wyłącza telefon, komputer i stara się zrelaksować. Nadszedł jednak dzień, gdy Miss Stanów Zjednoczonych nie miała już siły na walkę z hejterami i wyzwaniami tego świata. (KK)