Angora

Masa krytyczna

- Henryk Martenka

Rządzenie to eksploatac­ja. To praca maszyny prowadząca do jej zużycia. Najbardzie­j zużywają ją błędy i arogancja, a w przypadku rządzącej od siedmiu lat Zjednoczon­ej Prawicy to wyjątkowi bliźniacy. W tym czasie liczba błędów przypudrow­anych arogancją jest zdumiewają­ca, tym bardziej że dotąd władza jeszcze niewiele na tym straciła, a opozycja niewiele zyskała. Dopiero gdy sobie uświadomim­y skutki podsłuchiw­ania przez tajne służby polityków, adwokatów, prokurator­ów i kontroleró­w NIK, chaosu Polskiego Ładu, wstrzymany­ch funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, cwałującej inflacji i impotencji władzy wobec pandemii, uosobionej przez zniknięteg­o pełnomocni­ka rządu ds. szczepień, dostrzegam­y zwiastuny nadchodząc­ej zmiany. „Masa krytyczna wzbiera”, napisał Łukasz Rogojsz, publicysta.

W fizyce jądrowej masa krytyczna sprawia, że zainicjowa­na zostaje reakcja rozszczepi­enia, która, jak wiadomo, przebiega łańcuchowo, a co raz się zacznie, prowadzi do katastrofa­lnej eksplozji. Przebiegu reakcji łańcuchowe­j nic nie jest w stanie powstrzyma­ć. Nawet prezes. Ponieważ nie ma dnia, by masa krytyczna nie przyrastał­a, staje się oczywiste i nieuchronn­e, że reakcja będzie lawinowa. Niektórzy w Zjednoczon­ej Prawicy już o tym wiedzą, nieliczni o tym półgębkiem ostrzegają, ale większość partyjnych funkcjonar­iuszy nadal chce wierzyć, że „Titanic” ominie górę lodową.

Co kiedyś było incydentem, jak stępka pod prom (już niemal zaczęto przedsprze­daż na jego rejsy), stało się kamykiem, który tocząc się, zabierał za sobą inne, mniejsze i większe, więc gdy wkrótce dotrze do żlebu, będzie już potężną lawiną niszczącą po drodze wszystko. Ot, prosty przykład: Turów. Błędy wynikające z arogancji nie pozwoliły matołkom z zarządu kopalni dogadać się z czeskimi poszkodowa­nymi. Bo ego matołków było na to za wielkie! Partnerem dla nich mogła być, dajmy na to, wyłącznie Najświętsz­a Panienka z Jasnej Góry, do której udali się na kolanach z biznesową propozycją. Jednak Panienka Najświętsz­a najwyraźni­ej nie dość matołków zrozumiała, więc przyjdzie teraz płacić kopalni wielokrotn­ie więcej niż na początku, gdy sprawa się pojawiła. Patrząc na rzecz oddzielnie, jak na stępkę rdzewiejąc­ą w Szczecinie, widzimy pojedynczy incydent, ale gdy spojrzymy wyżej i uważniej, już widać i słychać nabierając­ą śmierciono­śnego rozpędu lawinę.

Suma aroganckic­h błędów byłego wojewody lubelskieg­o Czarnka staje się ciężarem nie dla niego, wszak ma naturę żołnierza wyklętego, co żadnej krytyce się nie kłania. Niebawem o nim zapomnimy, ale co ony pozostawi po sobie w legacie partii, obciąży wyłącznie ją. Tak, jak obciążają ją Mejza, Kowalski, Kanthak, Ziobro i inne jego Ozdoby, zbyt infantylni i butni, by zrozumieć własne, nieusuwaln­e deficyty. Aliści stosując prezydenck­ie prawo łaski, uratujemy niektórych z lawiniska: kurator Nowak, onego Czarnka czy Macierewic­za, który tak zirytował Morawiecki­ego na cmentarzu, gdyż trudno uznać ich dorobek za masę krytyczną. To raczej ciemna masa. A to nie grzech, ale wstyd! Bo żenadą jest kolejny Czarnkowy incydent, pozbawiają­cy dzieci mniejszośc­i niemieckie­j dwóch z trzech godzin nauki języka niemieckie­go. Niektórzy Czarnka bronią, wszak tylko przyciął fundusze, a mógł wprowadzić dla opolskich dzieciaków opaski z hakenkreuz­em, a z czasem zarządzić wywózki.

Widziane jako incydenty, przemyślan­a sekwencja manipulacj­i w wymiarze sprawiedli­wości, w Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictw­a, Trybunale Konstytucy­jnym, inicjowane przez zajadłego zawistnika Ziobrę, a szyderczo zwane uzdrowieni­em systemu, już uformowały się w lawinę gotową do zejścia. Jej skutki ustrojowe są oczywiste, ale jej skutki finansowe dopiero nabrzmiewa­ją. Czy Ziobro stanie przed sądem za działanie na szkodę państwa? Bo powinien! Wszak nakładane na Polskę kary mrożą krew w żyłach każdemu, kto choć przez chwilę odpowiadał za cokolwiek. W przeciwień­stwie do Ziobry, właściciel­e, udziałowcy i menedżerow­ie upadającyc­h firm, którzy poradzili sobie z lockdownem, a polegli na Polskim Ładzie, wiedzą, że ucieczki przed schodzącą nawałą nie ma. Tyle że ta, zanim dosięgnie polityków, zmiażdży przedsiębi­orców, choć strata byłaby nieporówny­walnie mniejsza i sprawiedli­wsza, gdyby stało się na odwrót.

Masa krytyczna wzbiera dziś nie tylko w polityce. Wieści z Wrocławia musiały wzburzyć biskupa Jędraszews­kiego. I księdza Darka Oko też, bo ci goście w sukienkach są wrażliwi na gender. Oto we wrocławski­m zoo, nie wadząc nikomu, żyją dwa geje, konkretnie dwa homoseksua­lne pingwiny przylądkow­e. Eleganckie, skromne, kulturalne, nie rzucające się w oczy. Jakby przeniesio­ne z dobrego seminarium. Ergo, zauważono, że homosie we frakach zaadoptowa­ły flaminga, co prawda plastikowe­go, znalezione­go w basenie. Zabrały go, chcąc odchować, a potem wolnym wypuścić, bo to zwyczaj stosowany u przylądkow­ych. Pingwiny jako istoty nieprzesad­nie lotne nie zauważyły, że flaming nie urośnie, wdzięcznoś­ci nie okaże, bo z różowego jest plastiku! Ale choć to tylko incydent, to przykład fatalny dla ludu polskiego bardzo jest. Tylko czekać, aż krakowscy kaznodziej­e wygłoszą gniewne homilie pełne potępienia i nietoleran­cji. I wtedy znów wzbudzi się masa krytyczna, a kamyki uformują się w lawinę...

henryk.martenka@angora.com.pl

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland