Nie mogę milczeć
Fragment rozmowy z JANEM MARIĄ JACKOWSKIM, senatorem Prawa i Sprawiedliwości
PiS przepchnął przez Sejm fatalną w skutkach ustawę „lex Czarnek”, mimo że nie było jej w porządku obrad. W głosowaniu brało udział 455 posłów i posłanek. Za odrzuceniem sprzeciwu Senatu było 233, przeciw – 220. Wstrzymało się dwóch: Maciej Konieczny z Lewicy i Jacek Tomczak z Konfederacji. Po jednym pośle nie głosowano w klubach: PiS, KO, Lewicy, Porozumienia i Kukiz’15. Czy Agata Duda przekona prezydenta do zawetowania szkodliwej dla polskiej szkoły ustawy?
– Dziękuję Państwu Posłom za ostateczne przyjęcie przepisów wzmacniających prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem, odpolityczniających szkoły i zapewniających ochronę dzieci przed demoralizacją rodzaju zjawiska. Niestety, okazało się, że jest inaczej. Ostrzegałem, że tracimy wiarygodność. Wybuchło tak duże niezadowolenie społeczne, że PiS musiał się ratować przyjęciem uchwały o nepotyzmie. Sprawa z ostatnich tygodni to Polski Ład, który został przygotowany niechlujnie. Dlatego głosowałem w Senacie, żeby wszedł dopiero od 2023 roku, żeby można było poprawić błędy. Uważam też, że należy jak najszybciej wyjaśnić sprawę Pegasusa. Już od początku przekaz przedstawicieli obozu rządzącego był niespójny. Aż w końcu prezes Jarosław Kaczyński stwierdził, że Pegasus to nie plotka, ale narzędzie, z którego korzystają polskie służby. A więc w tych sześciu kluczowych dla Prawa i Sprawiedliwości sprawach miałem rację. I samo kierownictwo klubu po czasie przyznawało mi rację.
– PiS odszedł już od swojego programu?
– W niektórych kwestiach to się dzieje, i jest to bardzo znaczące odejście od
– napisał tuż po głosowaniu w Sejmie Przemysław Czarnek (twitter.com/CzarnekP).
– Teraz będą dyrektorami szkół katecheci, bo inni nie będą chcieli, a rada rodziców stanie się ekspozyturą rady parafialnej... – skomentował Paweł Wroński (twitter. com/PawelWronskiGW). – Różnica dzięki „lex Czarnek” polega na tym, że jeden rodzic pisowiec fundamentalista może teraz terroryzować wszystkich rodziców.
– Przyjęcie przez PiS „lex Czarnek” oznacza skrajne upolitycznienie szkół pod batutą takich osób jak kurator Nowak. Dobra obywatelska edukacja po prostu przeszkadza tępej, pisowskiej propagandzie – stwierdził Marcin Kierwiński (twitter.com/MKierwinski).
– „Lex Czarnek” cofa polskie szkoły do XIX w. Wiedzą to nauczyciele, poważnie martwią się uczniowie i ich rodzice. 28 lutego programu. Dobrze pamiętam to, co obiecywaliśmy rolnikom. Mieliśmy doprowadzić do wyrównania dopłat do średniej unijnej. Później wysunęliśmy kandydaturę Janusza Wojciechowskiego na komisarza UE ds. rolnictwa i przekonywaliśmy, że on jest gwarantem pozytywnych zmian. Jak widzimy, nic takiego się nie dzieje. Pomijam już inne aspekty polityki rolnej. Niezadowolenie na wsi nie wzięło się znikąd. Ono wynika z drożyzny – wysokich cen nawozów i środków ochrony roślin, a przy tym śmiesznie niskich cen płaconych rolnikom na skupach.
A przecież na sztandarach wypisywaliśmy, że PiS będzie bronił rolników. Jednym z kluczowych punktów naszego programu była obrona węgla i polskich kopalni. A premier Mateusz Morawiecki na szczycie Rady Europejskiej w grudniu 2020 roku pozwolił na podniesienie redukcji gazów cieplarnianych do 55 proc. Jeżeli to zostanie wdrożone, oznaczać będzie zniszczenie naszej gospodarki. – A w sprawach ideowych? – Nastąpiło odejście od ideowości w polityce i przejście w „pragmatyzm” – rozumiany jako podejmowanie działań, które za wszelką cenę mają być skuteczne, nawet z naruszeniem norm moralnych. Klasycznym przykładem jest sprawa nominacji na wiceministra pokażemy, jak według planu naszych ekspertów powinna wyglądać Edukacja dla Przyszłości – pisał Szymon Hołownia (twitter.com/szymon_holownia).
– W kogo najbardziej uderzy „lex Czarnek”? W rodziny, których nie stać na płatne zajęcia dla swoich dzieci. W dzieciaki na wsi, w mniejszych miastach, gdzie oferta zajęć pozaszkolnych jest znacznie mniejsza niż w metropoliach. PiS odbiera im szansę na rozwój zainteresowań. Wstyd – skomentowała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (twitter.com/AgaBak).
– Jeśli prezydent Duda nie zawetuje „lex Czarnek”, to zakończy swoją ofensywę polityczną w kierunku centrum i prób dialogu z opozycją i UE. Jeśli zawetuje, jego projekt sądowy znajdzie się w koszu. Wtedy jak wyżej. Prezes PiS chce tym sposobem zakończyć rumakowanie prezydenta – szacuje Tomasz Siemoniak (twitter. com/TomaszSiemoniak).
– (...) Opozycja znowu dała się zepchnąć do defensywy – zamiast sejmowej komisji śledczej w sprawie Pegasusa jest „lex sportu posła Łukasza Mejzy. Jego głos jest bardzo potrzebny. Zignorowano wątpliwości, które pojawiały się wokół niego. A przecież jeszcze niedawno w PiS dużo się mówiło o wysokich standardach. Niezrealizowaną obietnicą jest wypowiedzenie tzw. konwencji stambulskiej – ideologicznego dokumentu uderzającego w rodzinę i tradycję. I nic się w tym kierunku nie robi oprócz skierowania sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Obiecywano też obronę polskiej suwerenności w Unii Europejskiej. A co robi premier Mateusz Morawiecki? W lipcu 2020 roku na Radzie Europejskiej zgodził się na wprowadzenie zasady „pieniądze za praworządność”. Premier zapalił też zielone światło dla Funduszu Odbudowy, a to oznacza uwspólnotowienie długu oraz wprowadzenie podatków europejskich. To jest aż nadto widoczny krok w stronę federalizacji. A przecież obiecywaliśmy, że będziemy bronić Unii jako wspólnoty suwerennych państw. – W jakiej kondycji jest dzisiaj PiS? – Bez wątpienia sytuacja jest bardzo trudna. Pojawia się wiele przeszkód niezależnych od rządu: pandemia, światowy kryzys gospodarczy, sytuacja polityczna i bezpieczeństwo na wschodzie Europy. W sprawie inflacji tylko część winy spoczywa na państwie polskim. Z kolei Polski Ład już w całości obarcza konto PiS. Zadaniem rządu jest to, żeby się z tym wszystkim jak najszybciej zmierzyć. Może to być bardzo trudne, bo obóz Zjednoczonej Prawicy – w mojej opinii – jest wewnętrznie skłócony: powstają grupy i grupki, brakuje pomysłów na racjonalne zarządzanie. Sondaże są na razie dobre, ale wkrótce może dojść do poważnego tąpnięcia. Myślę, że nasz rząd stoi teraz przed największymi problemami od 2015 roku. Od sposobu rozwiązania tych problemów będzie zależała trzecia kadencja. Jaki jest efekt moich ostrzeżeń? Postanowiono, że błędów nie będzie się naprawiać. Za to ukarana zostanie osoba, która o tych błędach wielokrotnie mówiła (...).
Czarnek” – wśród 233 głosujących za odrzuceniem senackiego weta był Paweł Kukiz. Smutną miarą tej defensywy jest fakt, że ostatnią nadzieją w walce z „lex Czarnek” stał się prezydent Andrzej Duda. Wątła to nadzieja, poleganie na niej, podobnie jak poleganie na Pawle Kukizie jest kosztowne politycznie – napisał Edwin Bendyk (https://antymatrix.blog.polityka.pl).
– Ci, którzy mają zachorować, zachorują. Ci, którzy mają umrzeć, umrą. Ci, którzy mają się zaszczepić, zaszczepią się. Oto aktualna doktryna PiS, która zbiegła się z przyjęciem „lex Czarnek”. Pandemia nie wpływa na sondaże, więc triumf nihilizmu zbiegł się z triumfem ciemnogrodu – podsumował Przemysław Szubartowicz (twitter. com/PSzubartowicz).
– Na koniec rzucili się na polską szkołę i przyszłość naszych dzieci. Najwyższy czas, aby wszyscy zrozumieli, że odsunięcie PiS od władzy to nasze wspólne być albo nie być – skwitował Donald Tusk (twitter. com/donaldtusk).
– Panuje przekonanie, że COVID-19 spowodowany omikronem u osób zaszczepionych ma łagodny przebieg? Łagodny, czyli...
– Czyli mniej objawów ze strony płuc, serca, bez zatorowości płucnej. Jest to postać choroby przypominająca mniej lub bardziej zaawansowane przeziębienie, często z takimi objawami, jak gorączka, bóle mięśni, osłabienie. – Katar, kaszel też? – Mogą być. Jeżeli katar i kaszel są łagodne, to uznajemy, że jest to postać umiarkowanego covidu.
– Niektórzy chorzy gorączkują, inni nie. Czy to prawda, że w obu przypadkach może w organizmie toczyć się stan zapalny, np. w oskrzelach? Zapalenie oskrzeli wydaje się charakterystyczne dla tego wariantu, bo z doniesień naukowych wynika, że omikron nie zagłębia się głęboko w płuca, jak poprzednie warianty.
– To prawda, badania wykazują, że ten wariant szybciej rozmnaża się w oskrzelach niż w płucach i rzadziej powoduje uszkodzenie płuc. Dodatkowo osoby posiadające odporność poszczepienną aktywnie walczą z wirusem na poziomie dolnych dróg oddechowych, co zmniejsza ryzyko zapalenia i zatorowości.
– Znam przypadek młodej kobiety, która bardzo ciężko przechorowała COVID-19, choć bez gorączki, bólu gardła, kataru czy kaszlu, za to z wymiotami, brakiem apetytu, biegunką. Do szpitala jednak nie trafiła, bo przez cały czas choroby miała dobrą saturację.
– To przykład postaci COVID-19 tzw. żołądkowo-jelitowej, trudno ją nazwać łagodną. Wirus, oprócz płuc, atakuje inne narządy, w tym przypadku jelito cienkie, co powoduje wymioty, biegunkę, zapalenie węzłów chłonnych w jamie brzusznej.
– Czyli nie jest tak, że pacjent z cięższą postacią COVID-19 zawsze trafi do szpitala, a z lekką zawsze będzie się leczył w domu?
– Do szpitala trafiają osoby, które mają problemy z oddychaniem, ponieważ potrzebują tlenu, czego im w domu nie zapewnimy, ale także osoby z zaburzeniami kardiologicznymi, neurologicznymi czy niewydolnością nerek.
– Ale budezonid można stosować w domu?
– Budezonid to nie tlen, choć również podaje się go za pomocą inhalacji. To lek sterydowy, który ma hamować stan zapalny w oskrzelach i w pewnym sensie blokować wirusowi możliwość wywołania ciężkiego zapalenia płuc czy oskrzeli. To nie jest jednak lek, który zabija wirusa. Tak jak łykamy ibuprofen, by nie dopuścić do nasilenia się stanu zapalnego, tak w tym przypadku stosujemy budezonid, bo nie ma ibuprofenu w postaci wziewnej.
– Lekarz rodzinny może wystawić pacjentowi receptę na budezonid, jednak lek ten nie jest refundowany, a kosztuje powyżej 30 zł.
– Niestety, w tym wskazaniu budezonid nie jest refundowany i jest to duże zaniedbanie systemowe, bo nie każdego chorego na niego stać. O refundacji w Polsce decyduje Ministerstwo Zdrowia. To samo dotyczy heparyn drobnocząsteczkowych, których często używamy w domowej terapii covid i po jego przechorowaniu, a nie są one refundowane.
– Czy osoba, która zakaziła się deltą jesienią 2020 roku, przechorowała COVID-19, a wcześniej przyjęła trzy dawki szczepionki, może wreszcie poczuć się bezpiecznie? Czy kolejne zakażenie omikronem jej nie grozi?
– Nie, tak absolutnie nie jest. I to jest też problem, że te przechorowania – na przykład rok temu – są już przełamywane przez nowy wariant wirusa i ta odporność ozdrowieńców nie chroni przed kolejnym epizodem choroby. Nawet teraz widzimy, że omikron, który jest bardzo zakaźny, ma nową odmianę, która wywołuje powtórne zakażenia u osób, które już raz w tej fali chorowały. Im łagodniej przechodzimy COVID- 19, tym mniejszą nabywamy odporność, a nowe warianty wirusa łatwiej ją przełamują.
– A jeśli dana osoba przyjęła trzy dawki szczepionki przeciw COVID-19, a następnie złapała omikron i przebyła infekcję, to jej odporność będzie większa?
– Tak, aczkolwiek też nie wyklucza to zachorowania w przyszłej fali epidemicznej, jeśli pojawi się nowy wariant wirusa. Jeżeli ktoś przechorował COVID-19, a potem się zaszczepił lub odwrotnie – wpierw się zaszczepił, a potem zachorował, to jego odporność znacząco się powiększyła. Samo szczepienie chroni przed ciężkim przebiegiem COVID-19, ale nie wyklucza postaci przeziębieniowej, która wzmacnia odporność na pewien czas.
– Czy po przechorowaniu warto sprawdzić sobie poziom przeciwciał COVID-19, by wiedzieć, czy są one w stanie uchronić mnie przed