„Katapulta” sukcesu Niemcy
„Katapult” w nakładzie 1000 egzemplarzy. Po czterech numerach projekt zaczął się sam finansować, bo znalazł prenumeratorów. Obecnie jego nakład wynosi 150 tys. (dla porównania tygodnik „Focus” – 250 tys.).
Niedawno redakcja zaczęła wydawać regionalną gazetę na Meklemburgię-Pomorze Przednie. W planach są już kolejne euro. Znajdą się w nim redakcje magazynu głównego, wersji lokalnych i anglojęzycznej. Od września ruszy też szkoła dziennikarstwa, która będzie mogła przyjąć 41 młodych ludzi. To o jedną osobę więcej niż berlińska Akademia Axela Springera, co było ważne dla Fredricha. 34-letni założyciel wyraża się swobodnie: – Wyznaczamy sobie wewnętrzne cele – mamy w dupie sposoby dotarcia do nich – i chcemy je osiągnąć. Stawiamy na rozwój. Pierwsze 100 tys. subskrybentów dla relacji z własną grupą docelową. Ta forma komunikacji zawsze była centralną częścią koncepcji gazety. Ponadto do młodych infografika bardziej trafia niż sam tekst. Inne grupy medialne często bezskutecznie próbują sprzedawać produkty cyfrowe swoim uzależnionym od druku odbiorcom. „Katapult” zdobywa czytelników w mediach społecznościowych i oferuje im drukowany magazyn jako „bardziej wartościowy dodatek wersji cyfrowej”. Nadal największym źródłem przychodów jest wersja papierowa, która w 2021 roku przyniosła 2,7 mln euro, co stanowi ponad 60 proc. całkowitego obrotu firmy. – Bez wersji drukowanej pracę miałyby może dwie osoby, a tak zatrudniam pięćdziesiąt – dodał Fredrich.
34-latek nie widzi przyszłości dla drukowanych gazet codziennych, bo „są zawsze o pół dnia za stare”. Dlatego jego zdaniem zwłaszcza te lokalne muszą publikować informacje każdego dnia na swoich stronach internetowych lub w mediach społecznościowych. Produkt cyfrowy stanie się wkrótce normą, a druk będzie służył jako udoskonalenie lub miejsce dla bardziej dogłębnych raportów. To przejście może być trudne. Nie tylko dziennikarze, lecz także w większości starsza grupa docelowa musi się jeszcze przyzwyczaić do nowego sposobu komunikacji. Mimo że zmiany demograficzne sprawiają, że coraz więcej osób jest zaznajomionych z mediami społecznościowymi, ich potencjał wciąż nie jest wykorzystywany, zwłaszcza przez gazety lokalne. – Nie mamy tam żadnej konkurencji – dodał Fredrich. (PKU)