Nożyczkami zakatował więzienną psycholog
Tragedia w rzeszowskim Zakładzie Karnym
Na terenie Zakładu Karnego w Rzeszowie we wtorek (22 lutego) po godz. 13 doszło do koszmarnej tragedii. Tymczasowo aresztowany Artur R. zaatakował nożyczkami 39-letnią psycholog. Mężczyzna otrzymał w środę status więźnia niebezpiecznego. Usłyszał też zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Ta straszna zbrodnia wstrząsnęła we wtorek całą Polską. 37-letni Artur R. zaatakował w trakcie rutynowej konsultacji więzienną psycholog. Jak ustaliliśmy, zabójca 39-letniej funkcjonariuszki jest oskarżony o dokonanie czterech gwałtów na kobietach i grożenie śmiercią poszkodowanym. W Zakładzie Karnym w Rzeszowie oczekiwał na wyrok.
Por. Bogumiła Bieniek-Pasierb była doświadczonym psychologiem, od początku pracowała na najtrudniejszym oddziale penitencjarnym, pomagała też młodszym kolegom, kiedy rozpoczynali pracę z aresztantami. Służbę pełniła od 2010 roku.
Jak podają nieoficjalne źródła, napastnik zadał jej siedem ciosów nożyczkami. Skąd miał do nich dostęp i czy zachowane zostały wszelkie konieczne procedury, jest obecnie przedmiotem ustaleń prowadzonego śledztwa. Choć, jak wyjaśnia prokurator Krzysztof Ciechanowski, mało prawdopodobne jest, aby nożyczki należały do osadzonego.
Pracującym na miejscu ratownikom nie udało się uratować życia kobiecie. Nożyczki, którymi sprawca ją zaatakował, znaleziono na zewnątrz budynku zakładu karnego. 39-letnia funkcjonariuszka pracowała w rzeszowskim Zakładzie Karnym od 2010 r. Zostawiła męża i dwójkę małych dzieci.
Czy można było tego uniknąć?
– Osoby tymczasowo aresztowane mają zdecydowanie mniej przywilejów niż osoby, które odbywają karę po wyroku sądu. Ich korespondencja jest objęta cenzurą, na każde widzenie z rodziną czy z adwokatem musi wyrazić zgodę właściwy w danym momencie organ nadzorujący, w tym przypadku sąd – tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Osadzony w areszcie tymczasowym mężczyzna oczekiwał na wyrok w sprawie dokonanych wcześniej czterech gwałtów oraz grożenie śmiercią poszkodowanym kobietom. Nie miał jednak statusu więźnia niebezpiecznego.
We wtorek udał się na spotkanie z więzienną psycholog. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że już wcześniej pokłócił się ze swoim wychowawcą. Czy napaść na funkcjonariuszkę, która na co dzień wspierała aresztantów, mogła być eskalacją rosnącej w nim agresji?
– Takich informacji nie posiadamy. Cały czas prowadzone są czynności wyjaśniające pod nadzorem dwóch prokuratorów. Tylko we wtorek same czynności trwały do północy. Śledztwo jest kontynuowane. Przesłuchiwani są świadkowie, zabezpieczono też monitoring – informuje prokurator
Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, która nadzoruje śledztwo.
Specjalną komisję powołał też minister Zbigniew Ziobro, która będzie badać i wyjaśniać wszystkie procedury. Z centrali Służby Więziennej w Warszawie przyjechała do rzeszowskiego więzienia specjalna grupa doświadczonych funkcjonariuszy, która ma zbadać okoliczności tragedii.
Gwałcił, zbierał „trofea”
Mężczyzna, który zamordował psycholog, wcześniej zgwałcił inne kobiety i groził im śmiercią. Mimo to nie miał statusu niebezpiecznego, choć czyny, za które odpowiada przed sądem, do tego go kwalifikowały.
37-latek we wrześniu ub.r. został oskarżony przez prokuraturę o zgwałcenie czterech kobiet w 2020 roku: 22-latki w podrzeszowskiej Rudnej Małej oraz trzech kobiet w wieku 27, 32 i 38 lat w Rzeszowie. W toku realizowanych czynności ustalono, iż Artur R., dopuszczając się przestępstw przeciwko wolności seksualnej, działał w sposób przemyślany i zaplanowany.
Na ogół oskarżony swoje ofiary zwabiał na portalach randkowych. Umawiał się w celach towarzyskich, początkowo płacił za usługę seksualną, a następnie bił pokrzywdzone, podduszał i szarpał. Groził kobietom, że je zabije, gdy protestowały przed robieniem im nagich zdjęć.
Po zgwałceniu i wymuszeniu innych czynności seksualnych zabierał kobietom pieniądze oraz bieliznę, którą traktował jak trofeum. Jednak dopiero dzień po tragicznym w skutkach zdarzeniu w Zakładzie Karnym w Rzeszowie nadano mu status więźnia niebezpiecznego.
– Tymczasowo aresztowany Artur R. został zakwalifikowany do kategorii osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa zakładu – poinformowały w środę służby prasowe Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie.
„To ogromna tragedia i strata dla rodziny, a także dla Służby Więziennej, która straciła oddaną służbie koleżankę i sumienną funkcjonariuszkę. W tych trudnych chwilach łączymy się w bólu z najbliższymi zmarłej. Nie ma słów, by opisać żal, jaki czujemy w tej chwili. Rodzinie, najbliższym i przyjaciołom najszczersze kondolencje i wyrazy głębokiego współczucia składa dyrektor generalny Służby Więziennej gen. Jacek Kitliński wraz z funkcjonariuszami i pracownikami formacji. Cześć Jej pamięci!” – wydała komunikat Służba Więzienna.
37-latek usłyszał w środę także zarzuty: pozbawienia życia ze szczególnym okrucieństwem, bezprawnego pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem oraz czynną napaść na funkcjonariusza Służby Więziennej.
Nie przyznał się do winy, złożył natomiast wyjaśnienia. Obecnie trwają intensywne czynności mające na celu weryfikację wyjaśnień. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.