Herosi biznesu
Choć kierowanie cyrkiem wymaga czasem akrobatycznych wręcz umiejętności zarządzania, a rodzinne firmy w tej branży powoli odchodzą do historii, to Zalewscy z niesłabnącą pasją prowadzą swój biznes prawie od trzydziestu lat. Cyrk Zalewski, założony w latach 90. przez Ewę i Stanisława, ma dziś wsparcie ich syna Kamila i jego żony Anety, którzy razem występują na arenie (on jako iluzjonista, ona – jako jego asystentka i akrobatka), oraz pomagają starszemu pokoleniu prowadzić przedsiębiorstwo. Co roku jesienią cyrk zakotwicza na miesiąc w Warszawie. Rozstawiany jest wtedy festiwalowy namiot (...) o nazwie Katedra, o wymiarach 60 m x 42 m, pod którym w weekendy odbywają się przedstawienia. Stawianie namiotu trwa cztery dni. Mieści się w nim nawet 900 osób. Ogromna przestrzeń jest konieczna, bo – aby spektakl był opłacalny – trzeba mieć co najmniej 400 widzów i występować codziennie. Występy okazjonalne znacznie podnoszą wydatki. – Niezależnie od tego, ile się zarobi, wszystko zawsze pochłaniają koszty – twierdzi Ewa Zalewska, pasjonatka cyrku z dziada pradziada, przedstawicielka siódmego pokolenia artystów cyrkowych w swojej rodzinie. Dużym obciążeniem dla właścicieli jest dzierżawa gruntu pod namiot; w największych miastach to nawet kilka tysięcy złotych dziennie. Około tysiąca złotych dziennie może wynieść opłata za wywóz śmieci. Koszty transportu i opłaty drogowe dochodzą do 50 tys. rocznie. I wreszcie pensje pracowników. Zalewscy mają 60 etatowców. Ile im płacą? Tajemnica firmy. W Polsce żaden z dużych cyrków nie raportuje wyników finansowych, ale jeśli przeliczyć szacunkową średnią cenę biletów sprzedawanych co roku u Zalewskich (ok. 50 zł) przez liczbę przedstawień (w sezonie to średnio po osiem w tygodniu) i widownię (powiedzmy, że 700 widzów), a do tego dodać wpływy ze sprzedaży przekąsek, (...) to obroty mogą sięgać nawet kilkunastu milionów złotych rocznie. Jednak mimo kosztów Zalewscy nieźle prosperują, skoro – jak mówi Kamil – rodzice nigdy nie zaciągali kredytów. Całoroczna baza, na której stacjonuje cyrk, jest nasza. Sam cyrk też. Leasingujemy tylko wozy transportowe. Brak finansowych zobowiązań i 800 tys. z antykryzysowej tarczy uratowały ich w pandemii, natomiast lockdown jeszcze mocniej zintegrował ekipę. Teraz Kamil i Aneta chcieliby zarazić cyrkowym bakcylem swoje córki, żeby biznes, również w przyszłości, pozostał w rękach rodziny.
Forbes 12/2021