Będzie czy nie będzie?
Żaden ze mnie ekspert. Nie byłem policjantem, wywiadowcą, szpiegiem ani kimś takim. Nie znam się na podsłuchiwaniu i podglądaniu, ale uważnie czytam, słucham i wyciągam wnioski z medialnych informacji.
Pegasus to potężna broń pozwalająca operatorowi wejść w każdy komputer, telefon czy system internetowy. Osobiście uważam, że jeśli powstanie komisja śledcza badająca Pegasusa, to jej pierwszym, podstawowym i absolutnie koniecznym zadaniem powinno być zbadanie, czy nie było ingerencji w systemy komputerowe komisji wyborczych. Zarówno lokalnych, jak i centralnych. Skoro władza nie ma żadnych zahamowań przy podsłuchiwaniu opozycji, prokuratora czy adwokata, to nie ma skrupułów, żeby ingerować w wybory. Wiemy, że wybory, które powinny być z założenia równe, nie były takie (patrz: Kurski i jego szczujnia). Utrata władzy oznacza rozliczenia, a więc dla wielu może to być Trybunał Stanu, prokurator, procesy i skazania. Posuną się więc do każdego sposobu, by trwać. I nie chodzi tu o zemstę, ale o to, by już nigdy się to nie powtórzyło.
Czemu tak gorliwie zaprzeczano, kpiono, że to jakaś gra dla dzieci? Może uważano, że nigdy nikt tego nie wykryje? A tu nagle bach, wódz się wygadał i zaraz się okazało, że to system niezbędny w każdym demokratycznym państwie i źle by było, gdyby Polska go nie miała. Taka logika...
Wracając do komisji, to myślę, że przyszły Sejm zdecydowanie lepiej wyjaśniłby sprawę podsłuchów. Ale przecież musiałoby się to stać po wyborach, a małpa dalej bawi się brzytwą. Czekać nie można. Natomiast zupełnie nietrafiony jest wybór przewodniczącego komisji. Ani to doświadczony polityk, ani prawnik, ani żaden autorytet. Kazał nazywać się „szmatą”, a potem obrażał się, że go tak nazywano. Skompromitowany na całej linii, zobaczył swoją szansę, żeby jeszcze zaistnieć. Zawsze ustawia się z wiatrem i nie ma żadnej gwarancji, że teraz będzie inaczej.
Nic w tym kraju nie może być jasne, czyste i sprawiedliwe. O tym nie można mówić, tamto można przemilczeć, z tego – zrezygnować. A przecież sprawa jest prosta. To, że złamano, w najbardziej obrzydliwy sposób, zasady demokratycznego państwa, wiemy. Pytanie – jak bardzo? Chciałbym, żeby komisja wyjaśniła jak najwięcej, ale czy tak będzie? Trzymam kciuki.