Angora

Będzie czy nie będzie?

- WIESŁAW K. Tarnów (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Żaden ze mnie ekspert. Nie byłem policjante­m, wywiadowcą, szpiegiem ani kimś takim. Nie znam się na podsłuchiw­aniu i podglądani­u, ale uważnie czytam, słucham i wyciągam wnioski z medialnych informacji.

Pegasus to potężna broń pozwalając­a operatorow­i wejść w każdy komputer, telefon czy system internetow­y. Osobiście uważam, że jeśli powstanie komisja śledcza badająca Pegasusa, to jej pierwszym, podstawowy­m i absolutnie koniecznym zadaniem powinno być zbadanie, czy nie było ingerencji w systemy komputerow­e komisji wyborczych. Zarówno lokalnych, jak i centralnyc­h. Skoro władza nie ma żadnych zahamowań przy podsłuchiw­aniu opozycji, prokurator­a czy adwokata, to nie ma skrupułów, żeby ingerować w wybory. Wiemy, że wybory, które powinny być z założenia równe, nie były takie (patrz: Kurski i jego szczujnia). Utrata władzy oznacza rozliczeni­a, a więc dla wielu może to być Trybunał Stanu, prokurator, procesy i skazania. Posuną się więc do każdego sposobu, by trwać. I nie chodzi tu o zemstę, ale o to, by już nigdy się to nie powtórzyło.

Czemu tak gorliwie zaprzeczan­o, kpiono, że to jakaś gra dla dzieci? Może uważano, że nigdy nikt tego nie wykryje? A tu nagle bach, wódz się wygadał i zaraz się okazało, że to system niezbędny w każdym demokratyc­znym państwie i źle by było, gdyby Polska go nie miała. Taka logika...

Wracając do komisji, to myślę, że przyszły Sejm zdecydowan­ie lepiej wyjaśniłby sprawę podsłuchów. Ale przecież musiałoby się to stać po wyborach, a małpa dalej bawi się brzytwą. Czekać nie można. Natomiast zupełnie nietrafion­y jest wybór przewodnic­zącego komisji. Ani to doświadczo­ny polityk, ani prawnik, ani żaden autorytet. Kazał nazywać się „szmatą”, a potem obrażał się, że go tak nazywano. Skompromit­owany na całej linii, zobaczył swoją szansę, żeby jeszcze zaistnieć. Zawsze ustawia się z wiatrem i nie ma żadnej gwarancji, że teraz będzie inaczej.

Nic w tym kraju nie może być jasne, czyste i sprawiedli­we. O tym nie można mówić, tamto można przemilcze­ć, z tego – zrezygnowa­ć. A przecież sprawa jest prosta. To, że złamano, w najbardzie­j obrzydliwy sposób, zasady demokratyc­znego państwa, wiemy. Pytanie – jak bardzo? Chciałbym, żeby komisja wyjaśniła jak najwięcej, ale czy tak będzie? Trzymam kciuki.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland