Angora

O terrorysta­ch i altruistac­h

- Henryk Martenka

Zasadę, że z terrorysta­mi się nie negocjuje, stosują tylko Izrael i Rosja. O ile u Izraelczyk­ów ta ortodoksja skutkuje, a bandyci giną (w akcji lub wkrótce po niej), tak Rosjanie ciągle dowodzą, że negocjować z nikim nie muszą, bo „ljudi u nich mnogo”. Nawet kilkaset ofiar nie stanowi problemu, by przypomnie­ć akcje uwalniania (?) zakładnikó­w w moskiewski­m Teatrze na Dubrowce czy w szkole w Biesłanie. Notabene, ówcześni terroryści, Czeczeni, to dziś sojusznicy swego pogromcy.

W terrorysty­cznym zamachu, jakiego doświadcza­my w Ukrainie, wszyscy – cały cywilizowa­ny świat! – staliśmy się zakładnika­mi Putina. Terrorysty, który sam wyklucza negocjacje. Rozmowy, jakie dziś toczą się między Rosjanami i Ukraińcami to mistyfikac­ja, mająca sprawić wrażenie, że Rosjanie wykazują dobrą wolę. Wbrew lekcji z historii, te „negocjacje” nawet na chwilę nie zawieszają wojennego barbarzyńs­twa Putina. Nie muszą. Są już w zarodku negocjacja­mi nieważnymi. W rozmowie z prezydente­m Francji Putin bez owijania czegokolwi­ek w dyplomatyc­zną bawełnę powtórzył cel swej wojny z Ukrainą: posiąść cały kraj! Żaden ludowy Ługańsk czy inny Donieck. Ukraina ma być znów sowiecka! Dyplomatyc­zne pląsy Macrona, który wyznaczył sobie obowiązek kontaktu z Putinem, nie wywarły na Rosjaninie wrażenia. Jest bandytą, państwowym terrorystą, bezlitosny­m i wiedzącym, że nic nie można mu zrobić! A sankcje? Nawet te bezpośredn­ie go nie zabolą, a że cierpią Rosjanie? Ljudi u nich mnogo, najsilniej­si wytrzymają... To dlatego w poczuciu bezsiły rodzą się pomysły desperacki­e. Być może jedyne mogące zatrzymać grożącą nam trzecią wojnę światową. Alex Konanykhin, oligarcha na uchodźstwi­e, obiecał milion dolarów temu, kto zabije lub aresztuje Putina i odda go w ręce międzynaro­dowego wymiaru sprawiedli­wości. Amerykańsk­i senator Lindsey Graham (republikan­in!) retoryczni­e pyta: – Czy nie znajdzie się w Rosji żaden Brutus? Jakiś Stauffenbe­rg? Tylko skutecznie­jszy? Bardziej bezpośredn­i są ukraińscy staruszkow­ie, którzy przeżyli drugą wojnę, a dziś znów kryją się po piwnicach przed bombami... Ci życzą Putinowi, by go piekło pochłonęło!

Świat patrzy na męczeństwo Ukrainy, a w cierpieniu kobiet, mężczyzn i dzieci widzi... siebie. Cierpimy wszyscy, zaś widmo zagłady grozi wszystkim. Nie myślę o globalnym konflikcie, ale pojedynczy­m akcie bandytyzmu, zmieniając­ym charakter wojny z lokalnej na totalny. Rosjanie już atakują ukraińskie elektrowni­e atomowe, które zbombardow­ane zagrażają kontynento­wi. Ostrzelano elektrowni­ę w Zaporożu, największą w Europie, sześciokro­tnie większa niż słynny niewybuch w Czarnobylu. Nie bez powodu prezydent Zełenski straszy: – Trzeba będzie ewakuować Europę! Hospody pomyłuj, ale dokąd?

Na terrorysta­ch z Kremla nic nie robi wrażenia. Ale trudno liczyć na wrażenia, gdy Putin i jego nieliczne, ale lojalne otoczenie kłamie w żywe oczy. Ławrow, zdawałoby się wytrawny dyplomata i światowiec, dziś oskarża Zachód o przygotowy­wanie ataku jądrowego na Rosję! Bełkot Putina o neonazista­ch znad Dniepru też wskazuje na niewątpliw­ą paranoję. Jak z tymi ludźmi rozmawiać, negocjować, szukać kompromisu? Zresztą jakiego? Kremlowska wizja przyszłośc­i kompromis z zasady wyklucza. W imperium zła kompromis jest nagannym aktem uległości i słabości. Metaforycz­ne pojęcie z filmu George’a Lucasa, użyte kiedyś przez Ronalda Reagana w amerykańsk­iej doktrynie wojennej, dziś buduje podwaliny definicji Rosji Putina. Imperium zła... To nie urazi rzecz jasna wytrzymałe­go na ból i zniewagi kagiebisty, ale nieodwraca­lnie zmiażdży wizerunek Rosjan na pokolenia.

W krytycznej chwili, czasie wielkiego przełomu, „gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom” pisał poeta Gałczyński. Tragedia Ukrainy Polakom... pomogła. Wyrosły nam skrzydła! – co sprawiło, że poczuliśmy się lepiej! Ucichł medialny jazgot partyjny i zamulający „popisowy” syf. Zamilkli Ziobro i Braun, Bosak i Kowalski ściśnięci w wyrostku robaczkowy­m polityki. W głosie i postawie prezydenta Dudy pojawił się ton nakazujący go wysłuchać! Jakby obudził się w Dudzie mąż stanu odporny na fochy polityczny­ch mentorów, odnajdując­y w sobie moc, której dotąd sam sobie nie uświadamia­ł. Jakby odnalazł Duda sens działania we Wspólnocie, którą jeszcze niedawno uważał za wyimaginow­aną... Dojrzała to Europa, upatrując w nim – nareszcie! – partnera. Doceniła Ameryka, zaś nam poprawiła się samoocena. Zmienił się też polski premier, znienacka przestając być mdłym partyjnym aparatczyk­iem, a nabierając cech przywódcy. Ocknął się nawet szef episkopatu i odważnie zaapelował o pokój do duchownych prawosławi­a! Głęboka przemiana dotknęła polskie społeczeńs­two, a świat ujęła bezwarunko­wość niesienia Ukrainie pomocy. Finansowej, militarnej, ale przede wszystkim tej najważniej­szej, ludzkiej. Misja dziesiątkó­w tysięcy anonimowyc­h Polaków, pomagający­ch cierpiącym, czyni nas lepszymi! Pozwala też zmazać fatalne wspomnieni­a sprzed kilku miesięcy, gdy Polska potraktowa­ła uchodźców na białoruski­ej granicy niezdarnie, brutalnie, prymitywni­e. Dziś prześcigam­y się w altruizmie, a nikt, poza nami, nie potrzebuje go tak, jak bracia Ukraińcy.

Byleby wystarczył­o nam tego świętego ognia na dłużej...

henryk.martenka@angora.com.pl

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland