Fragmenty rozmowy z prof. PIOTREM KUNĄ, pulmonologiem z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
cząsteczka informacji. Jego warianty powstają w organizmie człowieka na skutek błędu, ale czasem są indukowane leczeniem. To normalna rzecz.
– A mogą się pojawić jakieś zupełnie inne groźne wirusy?
– Tak. Najczęściej będą to wirusy przechodzące od zwierząt do ludzi. Ale problemem jest ocieplanie się klimatu. Rozmarza wieczna zmarzlina, mogą być uwolnione miliardy wirusów zamrożonych przez dziesiątki tysięcy lat. Nie wiemy, co to za wirusy, jaki jest ich potencjał i jaki będą mieć wpływ na nasze zdrowie.
– W czasie pandemii był pan aktywnym krytykiem lockdownów. Jak z perspektywy czasu ocenia pan walkę z pandemią?
– Muszę to skorygować. Nie byłem aktywnym krytykiem lockdownów, ale pragmatycznym ekspertem, który mówił, co jest dla nas lepsze w sensie holistycznego podejścia do naszego zdrowia. Na COVID-19 zachorowało do tej pory w Polsce około 6 mln ludzi, a skutki lockdownów dotknęły 38 mln ludzi. Ale proszę też pamiętać, że 18 mln choruje na nadciśnienie. A kolejne miliony chorują na inne choroby przewlekłe: cukrzycę, choroby serca i naczyń, nowotwory. Nie może być tak, że zajmujemy się jedną chorobą, a resztę chorych pozostawiamy samym sobie, bo skutki będą fatalne. Nie może być tak, że służba zdrowia staje się niedostępna dla 95 proc. obywateli, a służy tylko 5 proc. chorych. Uważam, że to szkodliwe społecznie. To jest właśnie dług zdrowotny, który zaciągnęliśmy i będziemy go spłacać latami. Pierwsze efekty to skrócenie trwania naszego życia.
– Uważa pan, że przy ewentualnej kolejnej fali lub pandemii powinniśmy zrobić coś inaczej?
– Powinniśmy mądrzej zarządzać chorobą, opierać się na wiedzy i nauce. Utrzymanie dystansu między ludźmi, mycie rąk to rzeczy absolutnie podstawowe. Do tego dochodzi ograniczenie kontaktów z innymi. Zakażenie wirusem odbywa się na skutek inhalacji bioaerozolu z wirusem, który wytwarza zakażona osoba. Ten bioaerozol rozprzestrzenia się tak, jak dym z papierosów. Umieszczanie w szpitalu kilku chorych na covid w jednym pomieszczeniu to jak zamykanie ich w komorze gazowej z bioaerozolem. Wszyscy inhalują ogromne dawki wirusa i choroba, zamiast ustępować, zabija ich. Na początku pandemii mówiłem w wywiadach, by pozwolić ludziom pracować w domach, doradzać wyjazd na wieś lub na działkę. I co wtedy zrobiono? Zamknięto lasy i zakazano przemieszczania się, zachęcano do zgłaszania się do szpitali, jak ma się wirusa. Bzdurne decyzje, które podejmowano, były liczne i nieuzasadnione. I one wzbudziły sprzeciw społeczny. Bo jeśli podejmuje się decyzje wbrew logice, to ludzie to czują i przestają komukolwiek ufać.
– Na początku pandemii Szwecja poszła inną drogą. Pana zdaniem dobrze wybrała?
– Jeśli porównujemy dziś Szwecję z Polską, to widać, że pod każdym względem droga szwedzka była lepsza. W Szwecji mają mniejszą liczbę zakażonych, mniejszą liczbę zgonów i to w stosunku do wielkości populacji. I mają dużo lepszą sytuację gospodarczą. Pod każdym względem są lepsi. A więc wybrali lepszą drogę dla swoich obywateli, dlatego dożywają oni średnio 84, a nie 77 lat, tak jak w Polsce.
Koniec z szybkim, beznamiętnym i nieświadomym seksem. Przestańcie oglądać się na chore tempo, do którego przekonują typowe pornosy. Dajcie sobie chwilę rozkoszy, która doprowadzi was do orgazmicznej nirwany. Slow sex sprawi, że będziecie czuli się spełnieni i zrelaksowani. Przekonajcie się, jak rozkoszne i intensywne może być wasze zbliżenie, nie tylko czysto fizyczne, ale przede wszystkim duchowe.
Slow sex wcale nie musi oznaczać powolnego i nudnego seksu. Ten styl stawia na jakość, nie na ilość. Najważniejsze w slow seksie jest to, aby dać sobie pełną swobodę i wyzbyć się wszelkich uprzedzeń. O zadowoleniu z seksu nie stanowi liczba odbytych stosunków czy orgazmów, tylko cielesna bliskość, która cementuje waszą relację jeszcze mocniej. Pamiętaj, że seks to nie są zawody na czas i nie musisz nigdzie pędzić jak króliczek Duracell. Tym bardziej nie musisz naśladować pary z ostatniego filmiku ze strony z filmami dla dorosłych.
W filozofii slow sex chodzi o to, aby przeżyć z drugą połówką wielowymiarową przygodę i otworzyć strefę komfortu na nowe przyjemności. Wszystko po to, aby wyzbyć się negatywnego napięcia i dać sobie to, co najlepsze – czułość i bezpieczeństwo. I nie oznacza to, że taki stosunek ma być mniej pikantny i intensywny od tego pełnego werwy z rozbuchanego pornosa. Najważniejszy jest czas. Obdarujcie się uwagą i czasem. W końcu na co dzień, chociażby w pracy, jesteśmy wystarczającymi więźniami zegarka. Odstawcie telefony na bok i straćcie poczucie, że zaraz musicie coś zrobić i gdzieś pędzić. Dłuższa gra wstępna, a potem dłuższy stosunek to więcej satysfakcji i przyjemności. Dzięki takiemu podejściu unikniecie popadnięcia w zgubną rutynę, która prowadzi prędzej czy później do niechęci do częstszych igraszek. Pamiętajcie o tym, aby jasno i świadomie komunikować swoje potrzeby drugiej połówce, a także o tym, żeby znaleźć właściwe dla was tempo.
1. Wychillowana odwrócona kowbojka
Bardzo często pozycja odwróconej kowbojki jest wymagająca, przez co kobieta szybciej odpuszcza i się męczy. Chodzi o napięcie mięśni, gdy ta zapiera się kolanami lub przyjmuje pozycję w kucki. Standardowe pchnięcia na kolanach lub w kucki odwróconej kowbojki mogą być dość wymagające dla większości kobiet. Na szczęście istnieje kilka łatwiejszych odmian odwróconej kowbojki, które możesz zastosować, żeby poczuć pełny chillout.
TECHNIKA: Kobieta pochyla się do przodu, jakby wchodząc w pozycję pieska. Mężczyzna siedzi pod nią odprężony, zaparty o łóżko lub kanapę. Trzyma kolana podparte o podłoże tak, aby ona mogła ewentualnie położyć tułów na jego uda i mocniej przyciskać łechtaczkę do członka. Kobieta może podpierać się na rękach albo chwycić nogi partnera i kołysać się w przód i w tył. Postarajcie się skupić bardziej na precyzji ruchu i zgraniu tempa. Członek będzie głębiej penetrował, a ona dostosuje ruch, który najbardziej stymuluje jej punkt G.
2. Niebiański kwiat lotosu
Ta pozycja pozwoli odkryć wam, co to znaczy być głęboko połączonym w cielesnym uniesieniu. Wielkim plusem jest to, że możecie cały czas się dotykać i całować. Kwiat lotosu zapewnia naprawdę głęboką penetrację dzięki pozycji bioder kobiety. Jest też świetny dla facetów, którzy kochają, gdy ich członek intensywnie zagłębia się w partnerce.
TECHNIKA: Mężczyzna siedzi w pozie lotosu ze skrzyżowanymi nogami. Partnerka siada na jego nogach jak w pozycji lotosu i opada na jego sztywny trzon. Z rękami owiniętymi wokół jego szyi lub górnej części pleców, zarzuca nogi na jego ramiona. On wspiera ją, owijając dłonie wokół dolnej części jej pleców lub ściskając górną część jej ud. Gdy zaczynają się poruszać, nawiązują głęboki kontakt wzrokowy, który jeszcze bardziej podkręca atmosferę.
3. Kanapowa kotka
To bardzo relaksująca wariacja, szczególnie dla mężczyzny, który może podziwiać i dotykać piersi partnerki, która decyduje o zasadach gry. Ona wybiera, z jaką intensywnością porusza się na jego penisie. Dodatkowo nawiązują ze sobą intensywny kontakt wzrokowy i mogą obdarowywać się delikatnymi pocałunkami.
TECHNIKA: Mężczyzna kładzie się na podłodze prostopadle do kanapy i opiera się o podłoże dolną częścią pleców, trzymając pośladki lekko uniesione do góry. Kiedy mężczyzna kładzie nogi na kanapie, partnerka wygodnie siada na nim okrakiem i klęczy. Taka figura wykonana przez mężczyznę powoduje, że więcej krwi dopływa z nóg do członka, co sprawia, że jest dłużej w pełnej gotowości. Podwyższona pozycja kobiety umożliwia rewelacyjną penetrację. To partnerka porusza biodrami i pośladkami, kontrolując tempo i głębokość penetracji.
4. Egzotyczny byk
Ciekawa pozycja dla tych, którzy nie są fanami ekstremalnych łóżkowych akrobacji, tylko lubią skupić się na subtelnych ruchach, które dają często o wiele większą rozkosz. Mężczyzna przejmuje tutaj dowodzenie i kontroluje tempo falistymi uderzeniami miednicy, a ona może zamknąć oczy i oddać się słodkim pieszczotom. To kolejna pozycja, która gwarantuje fenomenalną penetrację, która rozgrzeje jej czuły punkt.
TECHNIKA: Mężczyzna wchodzi w tę pozycję z kobietą leżącą na plecach. Ustawia się przed nią z rozstawionymi nogami, a ona kładzie nogi na jego ramionach. Kiedy mężczyzna wchodzi, oboje mogą się zrelaksować i zadbać o precyzję małych ruchów.
W takiej konfiguracji on może masować dłonią jej łechtaczkę, a ona masować delikatnie jego stopy lub pieścić swoje piersi.
5. Sześć dziewięć minus jeden
Tak naprawdę można nazwać tę pozycję także „bocznym 68”. Kochankowie leżą wygodnie oparci na boku i oddają się subtelnym pieszczotom. Idealna pozycja dla par, które lubią klasyczne „69”, ale w bardziej spokojnej wersji. Partnerzy będą czuli się jak w siódmym niebie. Oralne igraszki bywają w końcu bardziej intymne i intensywne niż zwykła penetracja.
TECHNIKA: Oboje partnerzy kładą się na boku. Kobieta skupia się na sprawieniu rozkoszy mężczyźnie, pieszcząc jego członek oralnie, a ten może na nią patrzeć i dodatkowo dotykać jej łechtaczki ręką delikatnymi, okrężnymi ruchami. Może także zaspokajać partnerkę przez fingering. Ta pozycja da mnóstwo rozkoszy zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie. Obydwoje poczują się genialnie odprężeni.
6. Odwrotna krzyżówka
Innymi słowy, można określić tę pozycję jako odwróconą wersję klasycznej misjonarki. Komfortowe ustawienie pozwala na pełny relaks obojga. Partnerzy wyglądają z boku, jakby byli skrzyżowani w rozłożysty znak X. Kobieta może położyć się całością tułowia na brzuchu i dodatkowo stymulować łechtaczkę dłonią albo podeprzeć się na łokciach, a to da większy zakres ruchu.
TECHNIKA: Najłatwiej wejść w tę pozycję, gdy kobieta (odwrócona) najpierw przysiada nad mężczyzną. On wsuwa się w nią, a ona powoli pochyla się do przodu. Odwrócona pozycja misjonarska wymaga zwrócenia uwagi na elastyczność członka mężczyzny oraz wolniejszych, bardziej skoncentrowanych ruchów, aby nie doszło do kontuzji. Mężczyzna kontroluje dłońmi biodra partnerki, przyciągając jej miednicę w swoją stronę. Poza tym ma ładny widok na jej brzoskwinkę, co jeszcze bardziej rozbudza jego pożądanie.