Iripień. Ciała rosyjskich żołnierzy na ulicach
w jednym ze swoich wygłaszanych nawet dwa razy dziennie krótkich przemówień, z których nie zrezygnował nawet mimo informacji, że planowano na niego co najmniej trzy zamachy: – Jesteśmy narodem, któremu udało się zniweczyć plany wroga w tydzień. Plany opracowywane przez lata, zdradziecko i z premedytacją. Z nienawiści do naszego kraju, do naszych ludzi, do każdego człowieka, który posiada dwie rzeczy – serce i wolność. Ale my ich zatrzymaliśmy – powiedział. Z ironią przypomniał też rodakom, z kim mają do czynienia: – Ostry przypadek agresji, mania wielkości i mania wielkości – tak charakteryzował Rosję Putina. – Głębokie kompleksy psychologiczne, a w następstwie – kompleksy rakietowe.
To była gorzka ironia, będąca zarazem reakcją na coraz bardziej brutalny i okrutny sposób prowadzenia wojny przez najwyraźniej coraz bardziej zdesperowanego wroga. Jak bez ogródek mówili o tym dziennikarze telewizji Ukraina24 prowadzący wspólnie z kolegami z innych stacji całodobowy serwis informacyjny „Supilny”, „Rosja bez żadnych wątpliwości i wyrzutów sumienia używa wielu rodzajów broni zakazanej przez wszelkie możliwe konwencje”. – Codziennie na spokojne ukraińskie miasta spadają rosyjskie bomby i rakiety, giną cywilni mieszkańcy. Rosjanie, rozumiejąc, że zdobyć Ukrainy blitzkriegiem się nie udało, uciekają się do zbrodni wojennych – stwierdzono wprost w jednym z reportaży.
Od początku konfliktu agresorzy wystrzelili już ponad 500 rakiet. Połowę – z już zajętych terytoriów Ukrainy, 160 – zza własnej granicy, 70 – z Białorusi, jeszcze ok. 10 – z akwenu Morza Czarnego. Część tych rakiet to Kalibr – radziecko-rosyjski odpowiednik amerykańskich Tomahawków. Wcześniej wykorzystywano je w Syrii. Przeciwko Ukrainie używa