Hejtem po oczach
O rosyjskich mediach
Popis bezczelności, łgarstwa i propagandowej dezinformacji dał podczas konferencji prasowej minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Stopień załgiwania rzeczywistości był tak wysoki, że Polsat News i TVN24 zdecydowały się przerwać transmisję tego naszpikowanego kłamstwami wystąpienia. Poziom dna, jaki osiągnął Ławrow, świadczy o klęsce propagandy, która przekonuje jedynie zabetonowane umysły społeczeństwa rosyjskiego i pożytecznych idiotów Kremla wciąż, niestety, piszących w polskim internecie.
Trudno mi pojąć, jak można – po przeszło dwóch tygodniach rosyjskiej inwazji na Ukrainę, po zbrodniach ludobójstwa, ostrzeliwaniu korytarzy humanitarnych, bombach zrzucanych na budynki mieszkalne, szpitale, przedszkola i szkoły, strzelaniu z czołgów do cywilów i samochodów – wierzyć w brednie wypowiadane przez jednego z najważniejszych polityków zbrodniczego państwa i agresora. To Ławrow mówił w sierpniu 2021 roku, że nazywanie Stalina głównym zbrodniarzem to atak na przeszłość Rosji... Teraz bezczelnie, na oczach całego świata, opowiadał idiotyzmy o wykorzystywaniu przez Ukraińców żywych tarcz z cywilów (co akurat robią Rosjanie!), bredził o amerykańskich laboratoriach broni biologicznej na Ukrainie, zbombardowanie przez Rosjan szpitala dziecięcego i położniczego w Mariupolu usprawiedliwiał obecnością w nim radykałów oraz powiedział coś, co przejdzie do historii jako kłamstwo absolutne: że Rosja nie napadła na Ukrainę!!! Po tym wystąpieniu, a było ono ważną częścią rosyjskiej machiny propagandowej, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że neo-Sowieci zdolni są do wszystkiego, by uzasadnić przemoc i agresję. W Mariupolu giną ludzie z wycieńczenia, braku wody pitnej i żywności, a rosyjscy okupanci nie pozwalają na utworzenie korytarzy humanitarnych i kłamią, że niosą pomoc ludności, a naprawdę to sieją śmierć i zniszczenie!
Hitler podporządkował sobie media, nagradzając sprzyjających mu dziennikarzy, i karał tych, którzy byli nieposłuszni. Inwazję na Polskę nazistowskie (niemieckie) media nazywały „akcją policyjną”, a egzekucje Polaków „akcjami pacyfikacyjnymi”. Dziś rosyjskie media agresję na Ukrainę nazywają „akcją specjalną”, a zbombardowanie szpitala dziecięcego „walką z nazistami”. Totalitarna propaganda nigdy nie ma wątpliwości i nigdy nie przyznaje się do porażek. Nie łudźmy się więc, że rosyjskie media obrócą się przeciwko Putinowi, zresztą te, które mogłyby to zrobić, już zostały zamknięte (np. „Echo
Moskwy” i TV Dożd). Rosyjskie media od początku wojny zalewają opinię publiczną fake newsami. Prokremlowska „Politika Siegodnia” podała, że „niszczenie infrastruktury wojskowej Ukrainy jest prawie zakończone, operacja przebiega zgodnie z planem”. Portal nie poinformował Rosjan o zbrodniach ludobójstwa dokonywanych na Ukrainie, pominął dane co najmniej o kilkunastu tysiącach zabitych żołnierzach agresora, a także stracie ponad 300 czołgów i około 130 samolotów i helikopterów. Rosjanie nie dowiedzą się również o pomocy w wysokości 13 miliardów dolarów dla Ukrainy. Temu służy ustawa dotycząca „fałszywych informacji”, czyli wszystkich niekorzystnych dla Rosji Putina. Rządowa telewizja Rossija24 podała 11 marca, że sankcje nałożone przez Zachód przyniosą korzyści wyłącznie Rosji i Białorusi, „bo nadszedł czas na ich gospodarczą i technologiczną suwerenność” (!). W tej samej telewizji Łukaszenka w rozmowie z Putinem kłamliwie tłumaczył, że to „nie my na nich napadali”, tylko oni chcieli napaść na Białoruś, więc dobrze, że ich (Ukrainę) uprzedzono...
Kłamstwa w wojnie informacyjnej to potężna broń, szczególnie gdy bombardowane nimi społeczeństwo ma ograniczony dostęp do alternatywnych źródeł informacji. Ale to nie zwalnia z samodzielnego i krytycznego myślenia, z humanizmu; Rosjanie albo przejrzą na oczy, zaczną myśleć i działać, albo okryją się na wieki hańbą, której nie usprawiedliwia ignorancja.