Rosyjski rząd chciał przejąć Yandex, tak jak PiS chciał przejąć TVN
Jurij zapytany, co robi w Hostomelu, odpowiedział, zgodnie zresztą z prawdą, że jest aktorem i miał mieć premierę „Białych nocy” Fiodora Dostojewskiego. Żołnierze rosyjscy nie dali wiary i powiedzieli: „No to graj tutaj, dla nas”. I Jurij na hostomelskiej ulicy zaczął deklamować Dostojewskiego... „Była cudowna noc, taka noc, jaka może być wówczas, gdy jesteśmy młodzi. Niebo było takie gwiaździste, takie jasne, że spojrzawszy na nie, mimo woli trzeba było zapytać siebie, czy naprawdę pod takim niebem mogą żyć różni zagniewani i niezadowoleni ludzie?”. Pod lufami karabinów zaczął mówić monolog, który w normalnych warunkach przedstawiałby wieczorem na deskach teatru. I to ocaliło jego życie. Żołnierze rosyjscy uwierzyli, że rzeczywiście jest aktorem i przepuścili jego i przewożonych ludzi. Niezwykła historia. Dostojewski, aktorstwo i mimo wojny premiera „Białych nocy” odbyła się w dziwnych okolicznościach.
– Znam dominikanina w Polsce, który używa obecnie mocnych słów.
– Nie przeklinam, nie ma we mnie nienawiści. Widzę bezmiar potwornego zła i ludzkiej krzywdy, widzę śmierć, cierpienie i przemoc, ale patrzę z nadzieją i jak wielu Ukraińców nie dopuszcza myśli, że może stracić swoją ojczyznę i Ukraina mogłaby przestać istnieć jako wolne państwo, tak i ja mam nadzieję, że Kijów nie będzie w rękach rosyjskich.
– W hymnie Ukrainy są słowa: „Zginą wrogowie nasi jak rosa na słońcu (...) duszę, ciało poświęcimy dla naszej wolności...”.
– Tekst, wydaje się, nie dotyczy przeszłości, a opowiada o rzeczywistości, z jednej strony o walce, a z drugiej o wielkiej nadziei na zwycięstwo. Tak jak rosa znika w promieniach słońca, tak i ten koszmar wojny zniknie, bo wygra sprawiedliwość i prawda. Wszyscy dostrzegają kłamstwo władz rosyjskich. Kiedy ktoś nazywa białe czarnym, a czarne białym i ewidentnie kłamie, to słyszę od Ukraińców, że wygrają, bo za nimi jest prawda, a ona wyzwala. Ukraińcy walczą, za prawdę oddają życie i nie poddają się wielkiej machinie kłamstwa ze strony rosyjskiej.
– Myśli ojciec o ewakuacji, wyjeździe do Polski?
– Rozmawiamy z braćmi i jesteśmy przekonani, że w Kijowie jest obecnie nasze miejsce. Jesteśmy z ludźmi, którzy potrzebują naszej modlitwy, posługi i solidarności. Może się zdarzyć, że Kijów zostanie zburzony, że nie da się już w nim żyć i trzeba będzie wyjechać, ale na razie nie mamy takich scenariuszy. Jesteśmy tu potrzebni i dziękujemy za solidarność z Ukrainą i z nami, za każdą okazaną pomoc. Nie chcemy zatrzymywać się tylko nad tym, co teraz, ale marzymy o przyszłości, że będziemy nadal potrzebni, by opiekować się ludźmi, bo wierzymy, że nastanie pokój.
– Czy wiesz, Ukrainie?
– Tak, wiem [to Wołodia]. Myślę, że większość Rosjan mieszkających w Polsce zdaje sobie z tego sprawę. Mamy wojnę. I wszyscy Rosjanie, tu, w Polsce, nie wierzą w jakąś operację. Wiemy, że wbrew oficjalnej propagandzie nie trzeba ratować rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy. Mówią po rosyjsku, ale ich państwem jest Ukraina. Dlatego jej bronią.
– Czujesz się w Polsce bezpieczna?
– Znajoma z Rosji została wyrzucona z taksówki, bo mówiła po rosyjsku. Ja przez kilka dni nie mogłem wypłacić pieniędzy z bankomatu, bo miałem kartę rosyjskiego banku. Na szczęście zdążyłem otworzyć konto w Polsce i przelałem środki. Rozumiem jednak, że sankcje to sankcje. Czy czuję się w Polsce bezpiecznie? Raczej tak.
– Co mówią o tym wszystkim twoi znajomi w Rosji?
– Nie tylko mówią. Moi znajomi wychodzą na protesty. Przyjaciółka została aresztowana na ulicy i teraz czeka na rozprawę w sądzie, bo krzyczała, że jest wojna: NIET WOJNIE! To straszne, że za powiedzenie prawdy można trafić do więzienia. Ostatnio, podobno, nawet na piętnaście lat. A przecież na Ukrainie cierpią cywile. Jeśli powiesz komuś, co widziałeś w telewizji, jeśli to będzie co dzieje się na
Yandex to firma fenomen. Rosyjska korporacja jeszcze w latach 90. stworzyła najpopularniejszą wyszukiwarkę w tamtejszym internecie, a następnie zaczęła kolonizować kolejne gałęzie cyfrowego rynku: dostawy, handel detaliczny czy bankowość internetową. Mając dostęp do danych milionów Rosjan, stała się bardzo łakomym kąskiem dla Kremla.
Klimat wokół Yandexu zaczął się zmieniać około 2008 roku. Wówczas – podczas wojny w Gruzji – Kreml zauważył, że wyszukiwarka prezentuje artykuły opisujące perspektywę obu stron konfliktu. Od tej pory firma była naciskana na zmiany. Najpierw próbował ją wykupić sympatyzujący z władzą oligarcha Aliszer Usmanow, potem jego rolę przejął w większości państwowy bank Sberbank. Za każdym razem, gdy w mediach pojawiały się wzmianki o możliwym przejęciu, akcje notowanej na nowojorskiej giełdzie spółki leciały zachodnia telewizja, zostaniesz ukarany. 70 – 80 proc. ludzi jest przeciwnych wojnie, ale nie dyskutują, bo się boją. To jest siła strachu. Część z nich nie ma też innych źródeł informacji, słuchają tylko putinowskiej propagandy.
– Widziałeś te szpitale, szkoły, przedszkola? Te ruiny, które po nich zostały?
– Tak, widziałem. Codziennie oglądam i jestem rozczarowany, że tak wielu Rosjan tego nie przyjmuje do wiadomości. Przecież napadliśmy na suwerenny kraj. Wjeżdżamy na terytorium obcego państwa. Powtórzę: co z tego, że niektórzy mówią po rosyjsku. Na wschodzie Ukrainy tak jest. Ale to nie znaczy, żeby ich „wyzwalać”. Im jest w Ukrainie dobrze.
– Myślisz, żeby wrócić do siebie? Do Rosji? Żeby tam spędzić resztę życia?
– Nie myślę. Tu mieszkam, tu mam pracę, tu żyje mi się dobrze. Nie wrócę.
– A ty, Jekatierina, powiesz coś o sobie?
– Tak. Musisz wiedzieć, że moja babcia przez całe życie oszczędzała, żeby dać wnuczce „coś na przyszłość”. Zaoszczędziła dużo pieniędzy, a teraz są to tylko kawałki papieru. Te pieniądze nic nie znaczą. Muszę zaczynać od nowa, ale jak widzisz, jestem uśmiechnięta. – Wiesz, co się dzieje? – Wiem i myślę, że te wszystkie pieniądze, te oszczędności, nic nie w dół. Nic dziwnego, że jej założyciel – Arkady Volozh – postanowił pozostawić firmę w swoich rękach.
Ostatecznie jednak przedsiębiorca nie zdołał uciec przed Putinem. W 2019 roku Jedna Rosja przygotowała projekt ustawy, który zakładał ograniczenie wpływu obcego kapitału w firmach mających „znaczące zasoby informacyjne”. Dla Yandexu był to gigantyczny cios, bo ponad 80 proc. akcji firmy było w obrocie na amerykańskiej giełdzie, połowa rady nadzorczej nie miała rosyjskiego paszportu, a sama spółka zarejestrowana była w Amsterdamie. Znów notowania firmy pikowały w dół, a Google – któremu do tej pory Rosjanie skutecznie uciekali – zacierał ręce.
Proces walki o „rosyjski internet” przypomina to, jak PiS próbował „spolonizować” TVN. W obu państwach stawiano mediom te same zarzuty. Politycy Jednej Rosji mówili, że nie chcą nawet myśleć, co się stanie, jeśli dane znaczą, kiedy są bombardowane domy. Kiedy giną ludzie. Być może twoi krewni. Idę o zakład, że co drugi Rosjanin ma przyjaciół na Ukrainie. Czasem żonę i dzieci...
– Jak ci się mieszka w Polsce? Czujesz się bezpiecznie?
– Tak, bezpiecznie. Ale wiem, do czego zmierzasz, dlatego od razu odpowiem. Jestem zawstydzona. Nie mogę uwierzyć, że tak postępuje mój kraj. Kocham Ukrainę, kocham Ukraińców, nie zgadzam się na naloty, na „udary”, czyli uderzenia. Nie wiem, dlaczego to się dzieje.
– I wiem, że coś w dodatku robisz, żeby nie tylko siedzieć i słuchać.
– Pomagam w centrum dla uchodźców. Rozumiesz? Rosjanka pomaga Ukraińcom! Oni mi potem, kiedy rozmawiamy, bardzo dziękują. Bo łączy nas język, współczucie, a dzieli jedynie polityka. Wierzę, że Rosjanie, gdyby znali prawdziwe informacje, poparliby koniec wojny. To straszne, ale starsze pokolenie – wychowane na legendzie wojny ojczyźnianej – popiera to, co się dzieje. To taka sowiecka mentalność. Oni wierzą w to, co im się wkłada do głów. Wierzą w telewizję, nie znają języków, nie mają pojęcia o internecie... – Chcesz wrócić do Rosji? – Nie! Tu mam pracę, mam przyjaciół i tu chcę zostać.
Yandexu przejmą Amerykanie. Podobnie było w Polsce, gdy mówiono, że „polonizacja” TVN to zabezpieczenie bezpieczeństwa informacyjnego Polski. Używano też podobnych metod, próbując przejąć obie firmy. Padały słowa o dekoncentracji rynku i o tym, że przecież nie kupowałoby państwo, tylko „niezależny” przedsiębiorca lub bank.
Przed laty Jarosław Kaczyński mówił, że chce mieć nad Wisłą drugi Budapeszt. Warto się jednak zastanowić, czy takie słowa nie padały tylko dlatego, że opinia publiczna nie przełknęłaby „drugiej Moskwy”. Historia przejęcia Yandexu i próba przejęcia TVN-u są jak dwa kleksy na tej samej kartce papieru, ale z łatwością można znaleźć inne podobieństwa między poglądami polityków PiS i Jednej Rosji. Wspomnę tylko o obsesyjnie negatywnym stosunku wobec mniejszości seksualnych czy niedawnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że Polska nie musi wykonywać niekorzystnych dla rządu wyroków Trybunału w Strasburgu.