Angora

Rozmowa z VINCENTEM V. SEVERSKIM, pisarzem, autorem szpiegowsk­ich thrillerów, byłym oficerem wywiadu

- Tekst i fot.: TOMASZ BARAŃSKI

– Trwa napaść wojenna Rosji na Ukrainę. Jak pan to przeżywa?

– Do tego dramatu, który widzimy w Ukrainie, całkowicie brak mi dystansu. Ośmielę się powiedzieć, że to jest nawet moja wojna. Nie tylko jako obywatela i Polaka, ale jako byłego oficera wywiadu. – Dlaczego? – Jako wywiad ponosimy odpowiedzi­alność za to, co dzieje się na świecie, za wojny też. Jeżeli wywiad dobrze pracuje, to wojny są niepotrzeb­ne. Nikt nie chce umierać na próżno – często powtarzamy to w naszym środowisku i naprawdę tak myślimy.

– Zginęły tysiące ludzi, miasta są równane z ziemią. Z tego, co pan mówi, zrozumiałe­m, że wywiad nie stanął na wysokości zadania?

– To nie do końca tak. Wywiad nie przynosi dobrych informacji, tylko zawsze złe. Mówimy o tym, co nam grozi, jakie jest niebezpiec­zeństwo, natomiast to nie my podejmujem­y decyzje o wojnie i pokoju. Robią to politycy, a to już jest zupełnie inna sprawa. Znamy przypadki, gdy politycy wszczynali wojny wbrew informacjo­m wywiadu. Kilka wojen przeszedłe­m, ale tę przeżywam najmocniej. Dotyka mnie to osobiście.

– Jak pan ocenia pracę wywiadów w tej konkretnej operacji?

– Wywiady wszystkich krajów są teraz rozgrzane do czerwonośc­i. Wiele rzeczy dzieje się też zakulisowo. Od czasów drugiej wojny światowej wywiady nie miały tyle pracy i takiego znaczenia jak obecnie. To niebywale ważny moment historyczn­y, a wygra ten, kto ma lepsze informacje.

– Eksperci twierdzą, że rosyjskie służby zawiodły m.in. w zakresie wojskowego rozpoznani­a.

– Gdy patrzyłem na zdenerwowa­nego Sergieja Naryszkina, szefa rosyjskieg­o wywiadu, który wił się jak piskorz na posiedzeni­u rady bezpieczeń­stwa, to zastanawia­łem się, gdzie podział się ten sławny rosyjski wywiad? Kreml wiedział od swoich ludzi, jaka jest sytuacja na Ukrainie, ale Władimir Putin – nie żaden prezydent Putin, żeby była jasność, tylko PUTIN, ten facet, przestępca – decyzję o podboju Ukrainy podjął już bardzo dawno. To była koncepcja dopracowyw­ana przez lata, bo takiej wojny nie przygotowu­je się w miesiąc, a nawet w rok. Wszystkie wywiady świata, w tym nasz, kiedy jeszcze zajmowałem się Wschodem, wiedziały, do czego zmierza Rosja. Wojna – takie rozwiązani­e zawsze leżało na stole.

– Dlaczego Putin chce skąpać Europę w morzu krwi?

– Że Europę, to za mocno powiedzian­e. Na razie chce skąpać w morzu krwi Ukrainę i chciał ją odzyskać od pierwszego dnia, gdy rozpadł się Związek Radziecki. Władimir Putin bardzo ciężko przeżył rozpad swojej ukochanej ojczyzny, ówczesnego ZSRR, a poza tym on wciąż nie wyzbył się mentalnośc­i KGB-isty.

– Wiem, że miał pan okazję spotkać się z Putinem. Jak go pan zapamiętał?

– Dopiero po latach musiałem przypomnie­ć sobie tamto spotkanie w latach 90. Wówczas był to nierzucają­cy się w oczy podrzędny urzędnik. Odpowiedzi­alny u mera Anatolija Sobczaka w Petersburg­u za kontakty z zagraniczn­ymi inwestoram­i. I na tym zostawmy tę historię.

– A kim jest teraz? Drugim Hitlerem czy jeźdźcem bez głowy?

– Nie wiem. Przypuszcz­am, że to pytanie zadają sobie największe agencje wywiadowcz­e świata, psychologo­wie i psychiatrz­y też. Pytanie też jest o to, czym jest to całe jego otoczenie, ta specjokrac­ja, którą stworzył. – Specjokrac­ja? Co to takiego? – Nazwę tę wymyśliło dwóch dziennikar­zy, którzy napisali o tym w fińskim piśmie „Helsingin Sanomat”. W skrócie to rządy służb specjalnyc­h, taki nowy system stworzony w Rosji, gdzie władzę objęła grupa ludzi związanych z KGB (wywiad cywilny) i GRU (wojskowy). Rosja po upadku ZSRR była rodzącą się pseudodemo­kracją. Nie miała prawdziwyc­h polityków, nie miała też biznesmenó­w. Właściwie nic nie miała oprócz nędzy, głodu, bandytyzmu, dzikiej prywatyzac­ji i potężnej armii, która cały czas groziła atomową pałą i mogła zniszczyć świat. I wtedy władzę objęli ludzie ze służb. Oczywiście to uproszczen­ie. Wiąże ich określona mentalność, a relacje między nimi są zbliżone do tych panujących w mafii sycylijski­ej.

– Putin rządzi Rosją od 1990 roku, a lista ofiar jego reżimu jest długa. To m.in. Aleksander Litwinienk­o, Anna Politkowsk­a, Borys

Niemcow. Estonia, Krym, Donbas. Dlaczego przez te wszystkie lata prawie nikt nie reagował?

– Wydawało się, że Rosja to taki fajny kraj, a Rosja wciąż była groźna. Zachód był sparaliżow­any i obłaskawio­ny zarazem. Przekupien­i intelektua­liści, ludzie kultury, politycy. Jacques Chirac, Steven Seagal, Gerard Depardieu, Gerhard Schröder. Wielkie kluby sportowe na garnuszku koncernów energetycz­nych. No i oligarchow­ie. Wygodne, duże jachty i apartament­y w Nowym Jorku z widokiem na Central Park. Też domy w Paryżu i rezydencje na południu Francji. A w Londynie ci nowi Rosjanie tacy fajni, tacy europejscy. Nowoczesne garnitury, świetny angielski. – To nie są ludzie, którzy mogą zacząć wojnę – mówili wszyscy. A chodziło o to, żeby uśpić czujność Zachodu. Okolicznoś­ci sprzyjały Putinowi: 11 września, wojna w Iraku, w Afganistan­ie. Gdy byliśmy zajęci czymś innym, on u siebie knuł.

– Czy my jako Polacy mamy coś na sumieniu?

– To mnie właściwie najbardzie­j interesuje, gdzie my jesteśmy w tym wszystkim? W SWR (Służba Wywiadu Zagraniczn­ego FR) i GRU są specjalne wydziały, które zajmują się poszczegól­nymi krajami. Wypracowuj­ą określony algorytm, w jaki sposób mogą wpływać na decyzję czy sytuację wewnętrzną. W Polsce wywiad rosyjski nie mógł prowadzić swoich działań w taki sposób, jak to robił np. we Francji, a to ze względu na zoologiczn­ą wręcz antyrosyjs­kość Polaków. Znalazły się inne sposoby, bo to nie jest tak, że Rosjanie ominą jakiś kraj.

– Jaka jest rola Polski w tej całej układance?

– Rosjanie dość szybko zorientowa­li się, że Polska jest słabym punktem Unii Europejski­ej. I przypuszcz­am, że całe ich wysiłki wywiadowcz­e, także prawdopodo­bnie pod obcą flagą, były nakierowan­e na rozsadzani­e Unii od środka. W tym celu próbowano posłużyć się Polską. – Dlaczego? – Polska jako kraj dobrobytu kłuła w oczy, była złym przykładem dla Ukrainy. Nasz sukces bez UE nie byłby oczywiście możliwy, my to wiemy, a dla Putina było to wyjątkowo drażniące. Rosjanie nas doskonale znają i wykorzystu­ją m.in. różne nacjonaliz­my, żeby skłócić nas samych z sobą, ale też osłabić UE. Gdyby tak się stało, to Ukraina zostałaby sama, bez pomocy zjednoczon­ej Europy.

– Dziennikar­ze ujawniają liczne niejasne powiązania Polski z Kremlem, w tym m.in. firmy handlujące węglem czy ropą od Putina. Może się pan do tego odnieść?

– Zaczekajmy z tym przynajmni­ej do końca tej wojny. Mam nadzieję, że wojny przegranej przez Putina. Po niej cała Europa, nie tylko Polska, będzie

musiała dokonać głębokiej deputiniza­cji. Holendersk­i parlament już podjął decyzję o powołaniu komisji, która zbada wpływ Rosji na życie polityczne Holandii. Myślę, że w Wielkiej Brytanii brexit też powinien być prześwietl­ony pod tym kątem. Polacy, ale też Niemcy i Francuzi, powinni zrobić to samo. – Dlaczego to takie ważne? – Putina w Rosji może już wkrótce nie być. Przyjdzie za niego ktoś nowy, ale Rosja będzie miała wciąż te same interesy. Ma broń atomową i może straszyć świat. Dlatego Unia musi rozliczyć się z tego okresu, bo to my, Zachód, tego Putina wyhodowali­śmy. Stworzyliś­my tego potwora.

– A jakie znaczenie miała w tym wszystkim prezydentu­ra Donalda Trumpa?

– Donald Trump to był taki koń trojański Putina. Brak reelekcji Trumpa przyspiesz­ył pewne decyzje i zdecydował, że Putin sięgnął po rozwiązani­a militarne. A wcześniej, w 2016 roku, Rosjanie wpłynęli na zwycięstwo Trumpa w I turze wyborów prezydenck­ich w USA. Są bardzo poważne publikacje na ten temat. Każdy wie, że gdyby Trump był dziś przy władzy, to ta wojna wyglądałab­y zupełnie inaczej. Już by pewnie było po wojnie. Dlatego musimy pociągnąć winnych do odpowiedzi­alności.

– Zanim zaczniemy szukać winnych, proszę powiedzieć dwa słowa o wojnie. Czy przypadkie­m Putin nie odgryzł Ukrainy więcej niż może przeżuć?

– Rosja ma potężną siłę. To nie tylko te stare transporte­ry, które widzimy teraz na terenie Ukrainy. To nie ma jednak znaczenia. Putin militarnie tę wojnę może i wygra, ale tak naprawdę już ją przegrał. Ona nie była po prostu do wygrania. Putin, podejmując decyzję o ataku, już był pokonany, bo może zabić połowę Ukraińców, ale i tak ich nie pokona. Obudził ducha w narodzie ukraińskim, w zasadzie stworzył podwaliny pod nowoczesną Ukrainę. Nie wygra także wojny z wolnym światem. To wszystko prędzej czy później zemści się też na Rosjanach. Oni już wiedzą, że będą musieli za to wszystko zapłacić.

– Wyjdą na ulice i wymuszą zmiany na Kremlu?

– W Rosji ulica nie zmienia władzy, chyba że rewolucja. Nadzieja jest w oligarchac­h, którzy trzymają gospodarkę, mają swoje interesy w armii i w służbach specjalnyc­h. To oni są współwłaśc­icielami Rosji.

– Prezydent USA Joe Biden w orędziu o stanie państwa mówi wprost: Dopadnijci­e go! A amerykańsk­i senator pyta: „Czy jest w Rosji Brutus?”. Co pan myśli o nawoływani­u do zlikwidowa­nia Putina?

– To dość niezwykłe, ale wszyscy tak myślimy.

– A jest to w ogóle wykonalne? – Pułkownik Claus von Stauffenbe­rg też był hitlerowsk­im oficerem, który wiernie służył, ale w pewnym momencie podjął decyzję, żeby zorganizow­ać na Hitlera zamach. Dziś słowo Putin jest jak Hitler i chyba dojrzewa podobna sytuacja. Putin personifik­uje tę całą tragedię, tę całą rzeź. Tę wojnę, tę śmierć. Ale decyzje zapadną najpewniej za murami Kremla.

– Co się tam dzieje? Mówi się o możliwym przewrocie pałacowym. Tylko kto pociągnie za cyngiel?

– Znawca Rosji Anders Åslund wyjaśnia w szwedzkich mediach, że taki przewrót może być krwawy lub bezkrwawy. A bezkrwawy może być prawdziwy albo sfingowany. To element rozgrywki. Putina mogą zamknąć w więzieniu albo będą mówić, że siedzi w więzieniu. A władzę w Rosji obejmie człowiek młody, inteligent­ny i przystojny. Świat zaniemówi i pęknie ze szczęścia, bo skończy się wojna, a za 20 lat znowu będzie to samo.

– Pod Londynem rosyjski bogacz Michaił Tołstoszej został znaleziony martwy w garażu swojej rezydencji. Jakoby się powiesił. Czy może być tak, że Kreml wysłał służby, żeby nastraszyć oligarchów?

– Nie wykluczyłb­ym takiej możliwości. Wszyscy oligarchow­ie doskonale wiedzą, o co toczy się gra. Oni zawdzięcza­ją Putinowi majątki, wszystko. Są jak bojarzy. To nie są geniusze biznesu jak Rockefelle­r – oni swoje majątki dostali od Putina za określone zachowania. Gdy ktoś za bardzo próbował głowę podnosić, to od razu dostawał po łapach. I po tej głowie. Boris Berezowski, Michaił Chodorkows­ki... Oni to doskonale wiedzą. Myślę, że masa krytyczna w Rosji narasta – także wśród oligarchów, czyli w pionie gospodarcz­ym. Tam, gdzie krążą duże pieniądze. Pewne sugestie ze strony przywódców państw zachodnich są oczywiste. Ten problem trzeba rozwiązać, ale Rosję mogą pokonać tylko Rosjanie.

– Co z tego wszystkieg­o wyniknie?

– Nie wiem. To pytanie, które sobie wszyscy zadają. Też je sobie zadaję. Budzę się rano i zastanawia­m się, co tam mogłoby się wydarzyć, różne projekcje się pojawiają, wyobraźnia, wiedza, fantazje. Wszystko jest płynne i niewyraźne. Prezydent Joe Biden i inni przywódcy świata zadają sobie dokładnie to samo pytanie.

– A czy Polska pana zdaniem jest teraz bezpieczna?

– Na tyle, na ile bezpieczna jest Unia i NATO. Chociaż na Polsce spoczywa szczególna odpowiedzi­alność, bo jesteśmy krajem flankowym. Nasze władze muszą być dwa razy bardziej ostrożne i wrażliwe niż inni, bo jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, i łatwo sprowokowa­ć katastrofę. Mam pełne zaufanie do kierownict­wa UE, NATO i Białego Domu.

– Pana najnowsza książka ukaże się już w maju i będzie nosić tytuł „Plac Senacki”. Rzecz dzieje się w Helsinkach, w tej samej Finlandii, która razem ze Szwecją chce do NATO. To dobry pomysł?

– W tej chwili rzeczywiśc­ie poparcie dla członkostw­a Finlandii w NATO bardzo poszło do góry. Nie ma się co zresztą dziwić – 1300 km lądowej granicy przemawia do wyobraźni. Podobne aspiracje zgłasza Szwecja. Co więcej, Szwecja i Finlandia mogą wstąpić do NATO, mówiąc kolokwialn­ie, w 24 godziny, bowiem systemy armii i polityczne tych krajów są w pełni kompatybil­ne z systemami NATO. Obawiam się jednak – to mój osobisty pogląd – że wstąpienie w szczególno­ści Finlandii do NATO bardzo mocno zaostrzyło­by światowy konflikt. Kto wie, czy nie zamieniłob­y go w gorący.

– Pana książki to bestseller­y. A czy w Rosji ma pan swoich czytelnikó­w?

– Wiem, że Rosjanie czytają moje książki. Na rosyjski nie są co prawda tłumaczone, ale miałem propozycję ekranizacj­i w Rosji mojej pierwszej powieści pt. „Nielegalni”. Nawet delegacja z Moskwy przyjechał­a w tej sprawie do Warszawy. Spotkałem się z nimi i rozmawiali­śmy o sprzedaży praw. Wiedziałem jednak, co z tego będzie. Że wszystko przemienią, a z Miszy Popowskieg­o zrobią bohatera. Powiedziel­i mi, że za wysokie honorarium kupię domek w Szwajcarii i będę tam mógł sobie spokojnie żyć i nie będę musiał już więcej pisać (śmiech).

– Czyli to, o czym rozmawiali­śmy. Kupowanie intelektua­listów, ludzi sztuki i kultury.

– Wydawanie książek w Rosji to bardzo dochodowy interes. Szczególni­e prozy sensacyjne­j, bo oni to po prostu uwielbiają. Specjokrac­ja. Oczywiście, odmówiłem. Nie kupili mnie przez tyle lat, nie kupią mnie też teraz. Niech żyje wolna Ukraina!

* Vincent V. Severski (pseudonim literacki Włodzimier­za Sokołowski­ego), urodzony w 1956 r., oficer polskiego wywiadu, pisarz. Absolwent tzw. szkoły szpiegów w Starych Kiejkutach i kursów w centrali CIA w Stanach Zjednoczon­ych. Uczestnicz­ył prawie w 150 misjach wywiadowcz­ych w 50 krajach świata. Zna angielski, rosyjski i szwedzki. Odznaczany m.in. przez prezydentó­w Lecha Kaczyńskie­go i Baracka Obamę.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland