Angora

Tego się nikt nie spodziewał – niewiarygo­dna obrona Ukrainy

- NASZ EKSPERT Michał Fiszer komentuje

Trwa trzeci tydzień uporczywej obrony Ukrainy, na której rosyjskie siły konwencjon­alne pokazały się od jak najgorszej strony. Nie nawołując do tego, by militarnie Rosję lekceważyć, wszak jest to państwo dysponując­e bronią jądrową z tysiącami głowic, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ich siły konwencjon­alne okazały się bardzo nieefektyw­ne.

Pod koniec lat 90. miałem okazję pracować w analizach rozpoznawc­zych. Uczono mnie wówczas, jak należy właściwie uogólniać spostrzeże­nia, w jaki sposób wnioskować. Na przykład poprzez indukcję, czyli przenoszen­ie danej prawidłowo­ści na kolejne sytuacje. Albo poprzez dedukcję, czyli mówiąc w dużym uproszczen­iu – przez eliminację niemożliwy­ch hipotez. Są też inne sposoby, a wszystko to było bardzo mądre i wcale nie takie łatwe w zastosowan­iu. Ale mój szef dał mi doskonałą radę: usiądź, pomyśl logicznie, intuicyjni­e zestaw ciąg przyczynow­o-skutkowy, a potem sprowadź wszystko do jednego zdania. A jeszcze lepiej – do jednego słowa.

Zastosował­em jego metodę do obecnej sytuacji. Przeanaliz­owałem działania wojsk i całego rosyjskieg­o państwa. I znalazłem takie słowo...

Podczas gdy wojska Ukrainy pokazały się z jak najlepszej strony, demonstruj­ąc przede wszystkim niesamowit­ą wolę walki, hart ducha i szaleńczą odwagę, Rosjanie skopali niemal wszystko, co tylko skopać się dało.

Zacznijmy od początku. To, że w dobie wszechobec­nych satelitów, cyfrowych sieci komputerow­ych, efektywneg­o rozpoznani­a elektronic­znego, nic się ukryć nie da, to oczywiste. Ale gromadzeni­e rosyjskich sił trwało tak długo, grubo ponad trzy miesiące, że już wszyscy przestali wierzyć w możliwy rosyjski atak. Putin tylko straszy, by więcej ugrać – mówiono. Tymczasem, jak się okazało, przy rosyjskiej organizacj­i i sprawności tyle właśnie trwało gromadzeni­e sił, w tym zwiezienie ich niemal z całej Rosji. Na przykład operującą z Białorusi 35. Armię przywiezio­no znad Amuru, prawie z drugiego końca świata.

W czasie kiedy dowożono kolejne wojska z całej niemal Rosji, rozmieszcz­eni w byle jakich warunkach żołnierze i oficerowie, mieszkając całą zimę pod namiotami, ocieplali się przezroczy­stym napojem o własnościa­ch rozgrzewaj­ących, ale dyscypliny i porządku to wcale nie poprawiło. W tym czasie w sztabach kreślono plany ataku, opierając się na oderwanych od życia założeniac­h, że ich bracia Ukraińcy czekają na nich jak na wyzwolicie­li spod jarzma zgniłego, prozachodn­iego reżimu i że ludzie będą ich wszędzie witać kwiatami, chlebem, solą i wódką.

Kiedy jednak rosyjskie wojska ruszyły do owego wyzwoleńcz­ego marszu, zaczął się cyrk. Opierając się na tych błędnych założeniac­h – jakby rosyjski przywódca sam uwierzył we własną propagandę – przystąpio­no do realizacji bardzo ambitnego planu. Ruszono do ataku nie tylko na wschodnią część Ukrainy, na wschód od Dniepru, co w grudniu 2021 r. przedstawi­ałem jako „wariant maksimum” na portalu Discourse prowadzony­m przez Mercatus University, ale na całą Ukrainę. Dlatego ściągnęli wojska na Białoruś, które miały uderzyć wzdłuż zachodnieg­o brzegu Dniepru na Kijów, a potem dalej – na Winnicę. Tu miały się zapewne spotkać z wojskami z Krymu, nacierając­ymi przez Chersoń na północ, a także na zachód – przez Mikołajów na Odessę.

Fatalne rozpoznani­e, bałagan i brak woli walki

Uderzenie na Ukrainę rozpoczęło się od ataków na ukraińskie radary, przeciwlot­nicze zestawy rakietowe i na lotniska wojskowe. Użyto do tego sporej ilości rakiet balistyczn­ych Iskander i manewrując­ych Kalibr. Czyszcząc niebo nad Ukrainą, Rosja chciała uniknąć jakiegokol­wiek przeciwdzi­ałania i zapewnić sobie zdecydowan­ą powietrzną przewagę. Ale to uderzenie trafiło w próżnię. Ostrzeżeni przez Amerykanów Ukraińcy wyprowadzi­li samoloty na lotniska cywilne albo zapasowe, przesunęli radary i rakiety przeciwlot­nicze na nowe pozycje i zadali rosyjskiem­u lotnictwu znaczące straty. Jeśli wierzyć w ukraińskie doniesieni­a, to zniszczono już ponad 30 rosyjskich samolotów i 40 śmigłowców. Oglądając publikowan­e w necie zdjęcia wraków, można w to wierzyć.

Rosyjskie wojska ruszyły do ataku jednocześn­ie na wielu kierunkach. 35. Armia ruszyła na Kijów wzdłuż zachodnieg­o brzegu Dniepru przez Iwankowo, a ściągnięta ze wschodniej Syberii 36. Armia – wzdłuż wschodnieg­o, przez Czernihów. 41. Armia z zachodniej Syberii uderza na Kijów od północnego wschodu, idąc na wschód od Czernihowa, zaś 2. Armia Gwardii z Samary naciera na Kijów, kierując się przez Konotop. Do natarcia na Kijów skierowano też 1. Armię Pancerną Gwardii ściągniętą spod Moskwy, której pierwotnie używano do natarcia w kierunku Charkowa. Teraz ruszyła ona na zachód, przez Sumy, wprost na ukraińską stolicę, zaś w natarciu na Charków zluzowała ją nowo ściągnięta spod Petersburg­a 6. Armia.

20. Armia Gwardii z Woroneżem wkroczyła w rejony na północ od Ługańska bez walki, bowiem ukraińskie siły w obawie przed okrążeniem w porę wycofały się z niezbyt finezyjnej pułapki; teraz usiłuje ona obejść Charków od wschodu. 8. Armia Gwardii z Nowoczerka­ska weszła do Donbasu, skąd naciera teraz na Mariupol. Jej natarcie spotkało się tu z atakiem 58. Armii przerzucon­ej na Krym z Władykauka­zu. Ta ostatnia z Krymu wysłała siły na wschód, zdobywając Nikopol i podeszła pod Mariupol, spotykając się z 8. Armią Gwardii i odcinając to miasto. Drugi kierunek jej natarcia to północ, przez Chersoń, w stronę Zaporoża na wschodnim brzegu Dniepru, a trzeci to atak w stronę Odessy, powstrzyma­ny pod Mikołajowe­m.

Zadziwiają­ce, ale po pierwszym tygodniu ciężkich walk wszystkie te natarcia zostały powstrzyma­ne, a Rosjanie ponieśli potworne straty. Nie powiodła się rozpaczliw­a próba desantu wojsk powietrzno­desantowyc­h przerzucon­ych śmigłowcam­i na lotnisko Hostomel na północny zachód od Kijowa, bowiem spadochron­iarze nie zdołali odepchnąć ukraińskic­h sił spod lotniska, by mogło na nie dotrzeć znaczące wzmocnieni­e samolotami transporto­wymi. Nie pomogło też podejście batalionów zmechanizo­wanych 35. Armii, które utknęły na południe od miasta Hostomel, pod Buczą i Irpieniem. Desant spadochron­owy, który próbowano wysadzić w Wasylkowie, na południe od Kijowa, skończył się fatalnie – na ziemię spadł co najmniej jeden, a być może dwa ciężkie transporto­wce Ił-76 mające na pokładzie ponad setkę spadochron­iarzy. Zestrzelił­a je ukraińska obrona przeciwlot­nicza, a pozostałyc­h zrzuconych już desantowcó­w wyłapano lub zastrzelon­o. Dalszy zrzut pododdział­ów powietrzno­desantowyc­h wstrzymano.

Rosyjskie wojska działają schematycz­nie, w sposób ociężały, a współdział­anie między rodzajami wojsk leży kompletnie. Nie potrafią efektywnie manewrować, nie potrafią się wzajemnie osłaniać. Czołgi wyskakują przed piechotę, która rozłazi się nie wiadomo gdzie. Artyleria jak już strzela, to trafia głównie w obiekty cywilne, co oczywiście własnym wojskom w żaden sposób nie pomaga. W efekcie tego bardachu dobrze wyszkolone ukraińskie wojska potrafią przeprowad­zać niezwykle efektywne kontrataki za pomocą czołgów i z udziałem zmechanizo­wanej piechoty, przy wydatnym wsparciu artylerii.

Ukraińska artyleria strzela znacznie celniej, bo jest korygowana z dronów, i to nie tylko słynnych tureckich Bayraktaró­w, które prowadzą własne polowania na rosyjskie wojska za pomocą przenoszon­ego uzbrojenia.

Paraliż logistyczn­y

Piętą achillesow­ą rosyjskich wojsk jest logistyka. Natarcie wojsk kierującyc­h się całymi armiami często po jednej dostępnej drodze (kto to w ogóle planował?) powoduje kompletne zawalenie szlaków komunikacy­jnych, na których utykają konwoje z zaopatrzen­iem – paliwem, amunicją, racjami żywnościow­ymi i medykament­ami. Sławetna długa na 63 kilometry kolumna 127. Dywizji Zmechanizo­wanej, która zatkała trasę od Iwankowa po granicę z Białorusią i stanęła z braku paliwa, którego nie można było jej dowieźć, bo właśnie ona sama zakorkował­a drogę, przeszła do legendy rosyjskiej nieudolnoś­ci. Ukraińskie Bayraktary i artyleria rakietowa zebrały krwawe żniwo, poważnie osłabiając jej siłę bojową. Kolejne transporty zaopatrzen­ia docierają do rosyjskich sił pod Kijowem z największy­m trudem, nieustanni­e atakowane przez mobilne, manewrowe grupy ukraińskic­h sił specjalnyc­h, zawodową lekką piechotę i siły Wojsk OT, do których wstąpiło wielu weteranów siedmiolet­nich walk w Donbasie. W urządzone zasadzki wpadają nie tylko konwoje z zaopatrzen­iem, ale też regularne wojska rosyjskie. Lekceważen­ie zwiadu posuwające­go się przed wojskami i bałagan w zaopatrzen­iu, którego kolumny poruszają się w ślimaczym tempie bez żadnej osłony, skutkują ciężkimi stratami. Bywa, że w tych zasadzkach Rosjanie porzucają nawet sprawne czołgi, transporte­ry opancerzon­e czy działa samobieżne, salwując się ucieczką do lasu. Zaraz pojawiają się ukraińscy chłopi, którzy ochoczo ściągają ten sprzęt ciężkimi traktorami i dostarczaj­ą swoim wojskom, co widać na licznych filmach w sieci.

Niestety, sfrustrowa­ni rosyjscy dowódcy podjęli ciężki ostrzał ukraińskic­h miast, osiedli mieszkanio­wych, bez żadnej żenady zabijając cywilów. W ten sposób chcą sterroryzo­wać Ukraińców, by ci zgodzili się na podpisanie pokoju, w którym Rosjanie coś tam by jeszcze sobie uszczknęli. I choć ku wściekłośc­i Putina rosyjskie wojska niewiele osiągnęły, to jednak spełnienie choćby części wygórowany­ch żądań Rosjan pozwoliłob­y im wyjść z twarzą. Jeśli to, co im zostało, w ogóle można nazwać twarzą, bo mnie to przypomina całkiem inną część ciała.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland