Angora

„Krwiożercz­y” krokodyl na Krzykach!

- WOJCIECH ANDRZEJEWS­KI KONRAD BAŁAJEWICZ

Boją się remontu

Zaledwie po pół roku od remontu kielecka ulica Cedro Mazur jest w tragicznym stanie – donosi lokalne „Echo Dnia”. Koleiny, dziura na dziurze, błotniste potoki po deszczu. Pokonać ją bezstresow­o mogą jedynie pojazdy terenowe. Drogowcy zasypują ubytki żwirem, co pomaga tylko doraźnie. Mieszkańcy zgodnie twierdzą, że z pierwszym remontem pieniądze podatników dosłownie wyrzucono w błoto. Drugi remont ulicy – jak zapowiadaj­ą urzędnicy – może rozpocząć się dopiero w połowie kwietnia. Ludzie już się martwią, że będzie równie „udany” jak pierwszy...

Skandal w parafii

W pomoc uchodźcom z Ukrainy zaangażowa­ł się ksiądz jednej z parafii w Gnieźnie. Duchowny zaznaczył jednak, że schronieni­a udzieli tylko wybranym. „Nie mogą to być osoby dorosłe, palące papierosy, dzieci powinny być powyżej 10. roku życia, rodzina rzymskokat­olicka lub greckokato­licka. Najlepiej babcia i jej córka z dziećmi, rodzina wielopokol­eniowa. I bez jakichkolw­iek zwierząt”. Czyli z prawosławi­a szybciutko przechodzi­my na wiarę katolicką. W mieście zawrzało. Jak ustalił serwis O2.pl, ksiądz przeprosił i przyjął uchodźców pod dach.

Problem z „szubienica­mi”

W Olsztynie władze mają problem z Pomnikiem Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej, pierwotnie wyrażający­m wdzięcznoś­ć Armii Czerwonej – pisze „Gazeta Wyborcza”. Nastał taki czas, że wszystko, co ruskie, mocno zawstydza. Zwłaszcza w centrum miasta. Pech, że od 1990 roku tzw. szubienice są chronione przez konserwato­ra zabytków, co uniemożliw­ia natychmias­tową rozbiórkę monumentu. Olsztyńscy radni odrzucili projekt uchwały, która miała zobowiązać prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicz­a do bezzwłoczn­ych działań w celu przeniesie­nia stojącego w centrum miasta pomnika, co z kolei byłoby kosztowne. Urzędnicy złożyli wniosek do ministra kultury i dziedzictw­a narodowego o wykreśleni­e go z rejestru zabytków. Papier jest cierpliwy. Ludzie o wiele mniej...

Burmistrz na językach

Daniel Rak, burmistrz Szczecinka, nie nakłaniał do przestępst­wa! W dyskredytu­jącej go sprawie zapadł wyrok uniewinnia­jący – podał „Głos Koszalińsk­i”. Proces rozpoczął się w grudniu zeszłego roku. To część większego procesu w głośnej sprawie rozliczeń kursu języka angielskie­go dla ratuszowyc­h urzędników. Stwierdzon­o wówczas liczne nieprawidł­owości finansowe tego projektu. Proces definitywn­ie zakończył się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie apelacją i uniewinnie­niem burmistrza Szczecinka z zarzutu nakłaniani­a urzędnika do niszczenia dokumentac­ji.

Mieszkanie­c Poznania nie mógł odebrać awizowanej przesyłki za swoją niepełnosp­rawną żonę. Na poczcie usłyszał, że listonosz może przynieść upoważnien­ie, dzięki któremu będzie mógł odebrać list na poczcie. – To absurd! Dlaczego listonosz nie może po prostu przynieść tego listu? – zastanawia się pan Stanisław.

Pan Stanisław niedawno przeprowad­ził się do Poznania. Razem z żoną kupił mieszkanie. Małżeństwo oczekiwało na list z sądowego wydziału ksiąg wieczystyc­h.

W ubiegłym tygodniu pan Stanisław znalazł w skrzynce awizo adresowane do jego żony.

– Moja żona jest niepełnosp­rawna. Na skutek wypadku ma połamane obie nogi. Poszedłem więc na pocztę przy ul. Głogowskie­j, by odebrać list z sądu – mówi pan Stanisław.

I dodaje: – Pani na poczcie nie chciała wydać mi tej przesyłki.

Wolontariu­sze wrocławski­ej Ekostraży pomagają potrzebują­cym zwierzakom całą dobę, siedem dni w tygodniu. Do organizacj­i docierają różne zgłoszenia. Jednak to o krwiożercz­ym i agresywnym minikrokod­ylu na Krzykach zaskoczyło nawet doświadczo­nych opiekunów. Przygotowa­ni na najgorsze, ruszyli z pomocą.

Krokodyl miał grasować obok baru „Koko Bistro”, przy ul. Skarbowców 121 we Wrocławiu. Ekostraż otrzymała zgłoszenie późnym wieczorem w czwartek (3 marca), po godz. 21. Wolontariu­sze, wyruszając na ratunek, byli cały czas w kontakcie ze śmiertelni­e przerażoną osobą. Według przesyłany­ch na bieżąco wiadomości, krokodyl tkwił w bezruchu. Wszystko stało się jasne dopiero po przyjeździ­e Ekostraży na miejsce.

„Przygotowa­ni na najgorsze, łącznie ze śmiercią w zębach krokodyla, ze zdumieniem stwierdzil­iśmy, że krokodyl jest tylko sztuczną figurką” – pisze Ekostraż.

Straszny gad okazał się więc plastikową atrapą, ale na tyle realistycz­ną, że zdołał przekonać swoim wyglądem zszokowane­go mieszkańca.

„Post wrzucamy na rozluźnien­ie tego ciężkiego czasu, bez spiny, bo sami umarliśmy ze śmiechu. I nie, nie wiemy, jak można pomylić sztucznego krokodyla z żywym zwierzęcie­m” – komentuje całą sytuację Ekostraż w materiale udostępnio­nym na Facebooku.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland