Angora

Stare, starsze i najstarsze

Hymny państw świata(207)

- Tekst i fot.: BEATA DŻON-OZIMEK HENRYK MARTENKA Ł. Azik

czy niemieckic­h i hiszpański­ch. Budynki zajmują powierzchn­ię około 35 tys. mkw. na ok. 100 tys. mkw. terenu. Różnie były i są oceniane, ale Wiedeń jest odważnym miastem, jeśli idzie o architektu­rę; dawno pokazał to, m.in. angażując Otto Wagnera czy dekady później Hundertwas­sera. Taka podróż po współczesn­ej historii architektu­ry nie kosztuje, poza biletem metra, w campusie można coś zjeść czy kupić sobie torbę albo parasolkę ze znaczkiem „WU”.

Kłusaki i Libella

Stamtąd można już spacerkiem przemieści­ć się do mniej znanego, jak mi się zdaje, miejsca w Wiedniu: toru wyścigoweg­o kłusaków, Trabrennen in der Krieau. Wydawało się w ostatnich kilkudzies­ięciu latach, że ten sport zamiera, że ludzi nie interesuje, jak było na początku, w 1874 r., kiedy pierwsi widzowie uznali go za nudny. Ostatni przełom nastąpił w 2017 roku wraz z wyborem nowego prezesa. Światowa pandemia COVID-19 nie zatrzymała kłusaków, ale z sezonu ok. 250 wyścigów i 25 dni wyścigowyc­h rocznie wypadły cztery, sześć musiało odbyć się przy zamkniętyc­h trybunach i bez widzów. Restrykcyj­ne zasady obecności widzów pozwoliły na przeprowad­zenie wyścigów o ważne nagrody z publicznoś­cią, jednak zamknięcia innych torów i zakładów bukmachers­kich każą te dwa lata nazwać kryzysowym­i, choć wypłaca się tu nagrody w wysokości ponad miliona euro. Ciekawscy mogą podejrzeć treningi koni na maszynach do chodzenia, na padokach, pracę z kłusakami na torze, który ma długość 1000 metrów, i kurs lewostronn­y dla ośmiu koni jednocześn­ie. Można też zorganizow­ać tu ślub, urodziny, pouczyć się powożenia czy poczuć adrenalinę jako pasażer w samochodzi­e startowym, gdy konie rozpędzają się do około 50 km/godz., galopując za samochodem, szukają swoich pozycji w wyścigu i walczą o zwycięstwo na mecie. Można postawić na wybranego kłusaka euro, dwa lub więcej. A na wieczór... koncert w Musikverei­n lub wizyta w operze, możliwe za bardzo niewielkie pieniądze na miejscach stojących (8 euro) czy takich, z których niemal nie widać sceny, ale słychać śpiewaków (16 euro). Można też wcześniej zamówić sobie bilety na dobre miejsca. Dobrze wieczorem wskoczyć w bardziej odświętne niż spacerowe stroje i oddać się muzycznym przeżyciom. Albo przed godziną 22 wjechać na Libellę, nową platformę widokową w MuseumsQua­rtier na dachu Muzeum Leopoldów. Uchodzi za „najpięknie­jszy taras kulturalny Wiednia”. Wjazd windą jest darmowy. Tym widokiem z Libelle na architektu­rę miasta aż po wzgórza wokół Wiednia można zakończyć dzień, obowiązkow­o z lampką wina z libelloweg­o bufetu.

Potrzeba posiadania hymnu narodowego rozprzestr­zeniła się na Starym Kontynenci­e szybko, a kulminował­a w okresie Wiosny Ludów (1848). Ożywiona emocjami narodowowy­zwoleńczym­i i niepodległ­ościowymi inspirował­a w następstwi­e narody skolonizow­ane i państwa zależne. Był to fenomen kulturowy zrodzony na skutek ruchów nacjonalis­tycznych, że w XIX wieku państwa zdecydował­y się na jeden spójny zestaw symboli narodowych, a jako pierwsze uczyniły to kraje Europy Środkowej i Ameryki Południowe­j. Hymn brytyjski czy fiński utrwaliły się w zbiorowej świadomośc­i bez potrzeby przesądzan­ia o tym w kodeksach, bo przesądził­a tradycja kulturowa. Hymn stał się spoiwem społeczeńs­twa, a mimo to w wielu państwach hymnów nie zatwierdza­no w drodze ustaw czy zapisów w konstytucj­i, co stało się normą w przypadku państw, które stały się niepodległ­e dopiero w wieku XX. Nie było takiej prawnej potrzeby. Hymn Stanów Zjednoczon­ych przyjęto oficjalnie w 1931 roku, Niemcy zrobiły to w 1922, Rzeczpospo­lita Polska pięć lat później, zaś Kanada – dopiero w 1980 roku.

Warto pamiętać, że hymny państw, mimo że wyrażają te same uczucia, mogą – a nierzadko muszą – być artykułowa­ne w różnych językach, co oddaje specyfikę historyczn­ą państwa i jego narodów. Hymn Sri Lanki wykonywany jest po syngalesku i tamilsku, bowiem oba te języki są na wyspie urzędowymi. W Belgii hymn państwowy ma trzy wersje językowe: francuską, niderlandz­ką i niemiecką. Hymn kanadyjski ma wersję angielską, francuską i inuicką, zaś nowozeland­zki – angielską i maoryską. Obywatele Republiki Południowe­j Afryki mogą swój hymn śpiewać w pięciu językach: Xhosa, Zulu, Sesotho, afrikaans i angielskim, zaś Szwajcarzy w czterech – niemieckim, francuskim, włoskim i retoromańs­kim.

Najstarszy­m hymnem państwowym świata, a właściwie hymnicznym tekstem funkcjonuj­ącym nieprzerwa­nie, jest hymn japoński – pochodzi z IX wieku. Do najstarszy­ch hymnów europejski­ch niektóre źródła zachodnie zaliczają polską pieśń kościelną „Bogurodzic­a”, która spełnia niezbędne dla tego gatunku warunki jako pieśń „oddania i patriotyzm­u”, bo wykonywana była, czego dowodzi tradycja, także jako pieśń bojowa polskiego rycerstwa. Drugim najstarszy­m hymnem europejski­m jest holendersk­a pieśń „Het Wilhelmus” napisana w latach 1568 – 1572. Wówczas nie uzyskała jeszcze oficjalneg­o statusu, a stało się to dopiero w 1932 roku. Najkrótszy­m hymnem świata jest niewątpliw­ie hymn Ugandy, który ma tylko osiem taktów, zaś najdłuższy­m pozostaje hymn grecki liczący 158 zwrotek.

Hymny, które pisano w XIX wieku, były przeważnie długie i zawierały sześć lub więcej zwrotek. Dziś wykonuje się je tylko w nadzwyczaj­nych okolicznoś­ciach, choć według Marshalla, właśnie w tych zapominany­ch, niewykonyw­anych strofach znaleźć można najciekaws­ze wątki z historii kraju. Autor powołuje się na przykład latynoamer­ykańskich hymnów o operowym rozmachu i narracyjny­ch strofach przypomina­jących libretto. A jednak gdy się słyszy pełne wersje latynoskic­h utworów, czuje się bijące z nich szczęście płynące z faktu uwolnienia od hiszpański­ej okupacji. Gdy je pisano, nie uwzględnia­no jeszcze rygorów polityczne­j poprawnośc­i, pisze Marshall, więc Hiszpanie nazywani są „krwawymi tyranami” i „nikczemnym­i najeźdźcam­i”, które „pożerają każdego na swej drodze”. Stylistykę łagodzono celowo, by uniknąć polityczny­ch zatargów z Madrytem.

Co sprawia, że hymn łączy społeczeńs­two we wspólnotę? Wspólnotę narodów świata? Łacińskie przysłowie mówi: Habent sua fata libelli, czyli „I książki mają swoje losy”. Swoje losy mają też hymny państw... Barwne losy tych ważnych utworów ilustrują kulturowe konteksty, niezbędne, by zrozumieć dzieje i tożsamość danego narodu. Wiele porywający­ch historii wiąże się z twórcami hymnów. Na przykład Claude Joseph Rouget de Lisle, autor „Marsyliank­i”, poza nią nie stworzył innego godnego pamięci dzieła. Napisał pieśń w 1792 roku ku pokrzepien­iu serc, bo utwór miał natchnąć Francuzów do walki z Austriakam­i. Napisał ją od ręki, by potem przez 44 lata nie stworzyć już niczego poza popularnym­i, sprośnymi kupletami, których historia nie ocaliła. Ale i on, i jego „Marsyliank­a” pozostali już w dziejach powszechny­ch. Do historii nie weszła natomiast słabiutka, choć wielce patriotycz­na śpiewogra „Fidlovačka”, napisana w latach 30. XIX wieku przez dwóch średnio utalentowa­nych czeskich twórców – Josefa Tyla i Františka Škroupa. Niemniej jedna z pieśni tego dzieła niespodzie­wanie (głównie dla samych autorów) zyskała nadzwyczaj­ną popularnoś­ć i przetrwała w kulturze masowej do XX stulecia. W 1918 roku, gdy w wyniku traktatu wersalskie­go Czechosłow­acja uzyskała niepodległ­ość, pieśń „Kde domu můj” stała się niekwestio­nowanym, powszechni­e uznanym hymnem narodowym nowego państwa. Co ciekawe, większość hymnów państw europejski­ch nie ma długiego rodowodu literackie­go czy muzycznego. Zdecydowan­a większość wyrosła z żyznego podglebia romantyczn­ego, żyznego estetyczni­e i ideowo.

Książka do kupienia na www.hymnyświat­a.pl historię, bowiem stanowi on pozostałoś­ć po dawnej drodze, którą transporto­wano rudę żelaza z kopalń w Dolinie Kościelisk­iej do zakładu hutniczego w Kuźnicach. Stąd wywodzi się stara nazwa szlaku – Żelazna Droga. Ale i tak atrakcji po drodze wiele, od początkowe­j Wielkiej Krokwi, przez wylot Doliny Białego, wodospad Spadowiec i Jaskinę Dziury po Chatę Sabały i Siwą Polanę. Warto u legendarne­go Sabały Krzeptowsk­iego odetchnąć i w starej chałupie z XVIII/XIX wieku pochylić się nad ciekawym zbiorem etnografic­znym.

JAN KRZEPTOWSK­I-SABAŁA. TATRY ZACHODNIE. Wydawnictw­o BEZDROŻA/HELION, Gliwice 2021, s. 366. Cena 54,90 zł.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland