Rozmowa z prof. BOGDANEM GÓRALCZYKIEM, dyplomatą, politologiem, sinologiem z Uniwersytetu Warszawskiego
– Czy pana zdaniem Putin konsultował atak na Ukrainę z przewodniczącym Xi Jinpingiem?
– Jakieś uzgodnienia bez wątpienia były, czego najlepszym dowodem jest, że Rosja napadła na Ukrainę po zakończeniu zimowych igrzysk w Pekinie (Chiny zdementowały doniesienia zachodnich agencji, jakoby Xi Jinping prosił Putina, żeby ten nie atakował Ukrainy podczas igrzysk – przyp. autora). Z drugiej strony w pierwszych dniach inwazji chińscy przywódcy byli w dużej konfuzji, gdyż codziennie podawano odmienne komunikaty. Raz Pekin opowiadał się za suwerennością i integralnością terytorialną, innym razem twierdził, że to nie jest inwazja – do dzisiaj nie używają słów agresja czy wojna. – Skąd ta konfuzja? – Co najmniej z trzech powodów. Pierwszy to to, że Putin nie osiągnął założonego celu. Blitzkrieg kompletnie się nie udał, Putin nie zdobył Kijowa i nie osadził w nim swojego namiestnika. Drugi powód to świetna obrona Ukraińców. Dlatego od pewnego czasu w chińskich mediach skierowanych do zagranicznego odbiorcy przedstawiane jest także stanowisko władz ukraińskich. Trzeci powód to zaskoczenie jednością świata euroatlantyckiego. Dla Chin ma to ogromne znaczenie w kontekście ich rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi.
– Gdyby Rosja pokonała Ukrainę, czy Chińczycy zdecydowaliby się zaatakować Tajwan?
– Przy nastrojach społecznych panujących na świecie musieliby być niespełna rozumu. Teraz plany zajęcia Tajwanu bardzo się Chinom skomplikowały.
– Chiński Nowy Jedwabny Szlak miał być największym projektem gospodarczo-logistycznym w historii świata, ale wojna bardzo to utrudnia i z pewnością przedłuży jego realizację.
– Przed wojną z Pekinu dochodziły informacje, że Nowy Jedwabny Szlak to nie będą tylko inwestycje infrastrukturalne, lecz także cyfrowe czy nawet medyczne (cokolwiek to znaczy). Po pandemii i wojnie należy się spodziewać jego licznych korekt w stosunku do pierwotnych założeń.
– Węgry chciały zająć miejsce Polski na Jedwabnym Szlaku. Było to tym bardziej prawdopodobne, że jesteśmy skonfliktowani z Białorusią i Rosją.
– Premier Orbán robił to w ramach starego przysłowia: Polak, Węgier – dwa bratanki (śmiech). W miejscowości Fényeslitke przy granicy z Ukrainą Węgry kończą budowę wielkiego węzła przeładunkowego: East-West Gate – coś takiego jak nasze Małaszewicze, ale teraz chyba nic z tego nie wyjdzie, zwłaszcza że zniszczenia w infrastrukturze na Ukrainie są ogromne. Myślę, że przez dekadę ten projekt nie ma szans na powodzenie. Nowy Jedwabny Szlak ma biec nie tylko przez Ukrainę, lecz także południową Europę i przede wszystkim na trasie: Chiny – Rosja – Białoruś – Polska – zachodnia Europa. Chiny były bardzo zaniepokojone już podczas rozruchów w Kazachstanie na początku tego roku i są jeszcze bardziej zaniepokojone sytuacją w Ukrainie. Na pewno w interesie Pekinu nie jest takie osłabienie Rosji, które prowadziłoby do jej destabilizacji, gdyż wówczas straciliby partnera w rozgrywce z USA.
– Ale nawet gdyby Putin zajął Ukrainę, to Rosja i tak będzie dużo słabsza niż przed 24 lutego.
– Z pewnością. Dlatego Pekin zaoferuje mediacje między Ukrainą a Rosją. Już od kilku dni dochodzą takie sygnały. Chiny są dziś jedynym graczem na arenie międzynarodowej, który ma realny wpływ na Putina.
– Chińczycy będą chcieli zamienić Putina na innego przywódcę?
– Moim zdaniem nie. Ale jeżeli zostanie obalony w wyniku jakiegoś pałacowego przewrotu, to jego następca będzie uzależniony od Chin co najmniej tak jak Putin.
– Dla rosyjskich elit, także tych z dawnego KGB, byłoby korzystne, gdyby Putina zastąpili Nawalnym. To uspokoiłoby Zachód i wszyscy mogliby nadal robić interesy.
– W Rosji nawet opozycjoniści w wielu kluczowych kwestiach, zwłaszcza w polityce zagranicznej, mają zbliżone poglądy do władzy, z którą walczą. Tak było z Aleksandrem Sołżenicynem, który, mimo że w ZSRR spędził wiele lat w gułagu, a następnie został wyrzucony z kraju, miał takie same imperialne poglądy co KGB-ista Putin.
– Przed wojną zarówno Ameryce, jak Chinom zależało na przeciągnięciu Rosji na swoją stronę. Teraz Zachód, na szczęście dla Polski, nie ma na to szans.
– Osłabiona Rosja już nie będzie dla Chin tak cennym partnerem, chyba tylko jako rynek zbytu i dostarczyciel surowców.
– Czy to przybliża, czy oddala możliwość wybuchu wojny między USA i Chinami?
– Tego nie wiemy. Może, tak jak w czasach istnienia bloku socjalistycznego, oba supermocarstwa będą trzymały się w uścisku, nie walcząc ze sobą bezpośrednio. Będą za to prowadzić różne wojny zastępcze, podjazdowe, i oby Polska nie stała się areną takiego konfliktu.
– Do ataku Rosji na Gruzję w 2008 roku politykom na Zachodzie wydawało się, że Rosja może się stać z czasem normalnym demokratycznym państwem.