Angora

Putin chciał mieć Ukrainę, a stracił ją na zawsze!

- Tomasz Zimoch Rozmowa z KATARZYNĄ PEŁCZYŃSKĄ-NAŁĘCZ, politolożk­ą, byłą ambasadork­ą Polski w Rosji

– Ciągle stawiane jest pytanie – dlaczego trwa wojna w Ukrainie?

– Nie powinno jej być. To nie jest wojna o pieniądze ani o to, by ktoś miał większą władzę w swoim kraju. To wojna w ogromnym stopniu jednego pana – prezydenta Rosji, za którym stoi cały reżim. Wywołana frustracją, że kiedyś był jeden Związek Radziecki, potem się rozpadł, a kraj, który decydował o sprawach globalnych, został zepchnięty na granicę Europy. Władimir Putin chce odzyskać to, co jego zdaniem mu ukradziono. – Dlaczego Ukraina? – Są dwa kraje, które Putin postrzega jako „krew z krwi, kość z kości” wielkiego imperium rosyjskieg­o. To Białoruś i Ukraina. Białoruś została ostateczni­e podporządk­owana. Gdyby nie wsparcie Putina, ludzie obaliliby tam Aleksandra Łukaszenkę. Za pomoc temu dyktatorow­i Białoruś zapłaciła totalną podległośc­ią wobec Putina i Rosji. Ukrainę Putin uważa za część swojego imperium, a Ukraińców za część wielkiego narodu rosyjskieg­o. Pamiętajmy też, że jego ambicje sięgają dalej, chce mieć wpływ na sprawy bezpieczeń­stwa – a właściwie niebezpiec­zeństwa – w naszym regionie. – Wojna zaczęła się wiele lat temu. – Dokładnie w 2014 roku aneksją Krymu i stworzenie­m tzw. separatyst­ycznych republik. Dzięki rosyjskiej armii, inspiracji i pieniądzom powstały na wschodzie Ukrainy Doniecka i Ługańska Republiki Ludowe. Putin chciał iść dalej, a zatrzymał się być może z powodu sankcji, które po raz pierwszy dotknęły go ze strony Zachodu. Ostateczni­e nie był gotowy do pełnej operacji wojskowej, ale przez te lata trwała „przymrożon­a wojna”. Obecnie wybuchła w pełnej skali. – Dlaczego stała się jednak szokiem dla świata? – Bo to kompletna zmiana świata, w którym żyjemy. Do naszego wyobrażeni­a wrócił nie jakiś tam separatyzm, a tradycyjna wojna. Uważaliśmy, że w Europie już jej nie będzie, dlatego właśnie szok. Nie oznacza to jednak, że nie spodziewan­o się jej, bo Amerykanie otwartym tekstem mówili, że Putin szykuje tę wojnę, a Ukraińcy nie wykluczali napaści.

– Putin był rzeczywiśc­ie przekonany o szybkim zdobyciu Ukrainy?

– On jest dyktatorem. Informacje, które do niego docierają, są takie, jakie on chce słyszeć, a nie takie, jakie powinny do niego dotrzeć. W związku z tym jego wyobrażeni­e było zupełnie odrealnion­e. Według wszelkiego prawdopodo­bieństwa był przekonany, że rosyjscy żołnierze będą witani, jeśli nie kwiatami, to uległością, i po trzech, czterech dniach zdobędą

Ukrainę. Putin nie zauważył jednak, że przez trzydzieśc­i lat niepodległ­ej Ukrainy, a zwłaszcza przez ostatnie osiem lat wojny, odrębna tożsamość Ukraińców bardzo się umocniła. Był przekonany, że nie poniesie żadnych strat i nie będzie jasnej reakcji Zachodu. Ba, nawet nie dopuszczał myśli, że rozwinie się tak duża nienawiść do Rosji. To zostanie na lata i – paradoksal­nie – chciał mieć Ukrainę, a stracił ją na zawsze. – Wojna zjednoczył­a Ukraińców. – Były tam przecież ogromne podziały, poprzedni prezydent Petro Poroszenko wrócił kilka miesięcy przed wojną właściwie z zamiarem odsunięcia od władzy Wołodymyra Zełenskieg­o, a dzisiaj walczą ręka w rękę i deklarują, że wszystko, co było złe między nimi, zostało zapomniane. Niezwykła jest rola Zełenskieg­o jako przywódcy Ukrainy. Jasne, że gdyby nie było narodu o tożsamości­owej odrębności, który chce się bronić, to żaden przywódca by nie pomógł. Jednak gdyby nie było przywódcy, który okazał się bohaterem na te czasy, to nie byłoby takiego oporu. Był różnie ocenianym prezydente­m w czasach pokoju, ale w czasie wojny zachwyca, jest kimś niewiarygo­dnie mocnym. Bije z niego siła, sprawność, determinac­ja, odwaga, moc, geniusz przekazu zarówno do swego narodu, jak i na zewnątrz. – Stał się prawdziwym mężem stanu? – Bez cienia wątpliwośc­i. Jego etyczna postawa jest godna szacunku, odgrywa wielką rolę w mobilizacj­i Ukrainy. To bardzo ważne, jeżeli walcząc z wrogiem, ma się prezydenta, którego się ceni.

– Niektórzy politycy z zazdrością patrzą na jego postawę.

– Z największą zazdrością patrzy i zapewne wścieka się Putin. Wzrasta w nim kompleks odczuwalny od wyborów prezydenck­ich w Ukrainie. Pojawił się młody, charyzmaty­czny, lubiany, świeży, otwarty Zełenski, a on – zużyty, niemłody, wymuszając­y poparcie w swoim społeczeńs­twie. Absolutne przeciwień­stwo. Putin próbował Zełenskieg­o dezawuować, dyskredyto­wać, ale ten jednak nie uległ, twardo wytrzymał presję ze strony Rosji.

– To nie tylko wojna militarna; trwa nieustanna wojna psychologi­czna.

– Element informacyj­no-psychologi­czny jest kluczowy na wszystkich frontach. Mamy permanentn­e przesłanie Zełenskieg­o do Rosjan, że zapędzono ich do bratobójcz­ej wojny i powinni jej zaprzestać. To bardzo mocny przekaz. W Moskwie czyni się oczywiście wszystko, by się nie przebił. Widoczna jest tam propaganda prowojenna, z rosyjską swastyką jaką jest litera Z – „za pobiedu”. Trwa walka o duszę Rosjan, by poparli wojnę, o to, by się nie buntowali i by nie bali się wysyłać mężów i synów na front. W Ukrainie ogromną zaś rolę odgrywa niezłomnoś­ć ducha. Wyczuwam to nie tylko u Zełenskieg­o, ale w każdej wypowiedzi samorządow­ców, merów ukraińskic­h miast. Oni też stali się mężami stanu – co przemowa, to rośnie serce i dusza się topi. Przytoczę słowa mera Mariupola: „Podniesiem­y nasze piękne miasto z ruin, ale nie możemy podnieść z grobów naszych poległych; pozostaną zawsze w naszej pamięci. Nigdy nie zapomnimy też tych, którzy są sprawcami tej zbrodni”. To jest język, którym dzisiaj mówi się do Ukraińców, takie słowa trafiają, pomagają w oporze. Trwa również wojna o nasze europejski­e dusze, serca społeczeńs­tw i polityków. Rosja walczy z tym wszystkim dezinforma­cją, fake newsami, dlatego potrzebna jest czujność. Zdarza się, że totalna manipulacj­a płynąca z Moskwy kupowana jest, niestety, w części Europy, gdzie nie bardzo lubi się USA, i natychmias­t mówi się głośno: nie będziemy uczestnicz­yć w wojnach imperiów. – Kiedy ta wojna może się skończyć? – To zależy od tego, jak długo Ukraina będzie się bronić, a także kiedy Rosja poczuje, że ma dość, i jest gotowa na kompromisy. Nie wykluczam, że może wydarzyć się coś szybkiego – porozumien­ie kończące lub poważnie zamrażając­e działania. Albo będziemy obserwowal­i długookres­owy, pełzający, strasznie wyniszczaj­ący konflikt na wykrwawien­ie. Oby wojna skończyła się jak najszybcie­j, ale bardzo ważny także dla nas będzie jej końcowy wynik. Jeśli będzie to wojna, w której Ukraińcy zmuszą Rosję do wycofania się z większości swojego terytorium, to my w efekcie czulibyśmy się bardziej bezpieczni, mielibyśmy demokratyc­znego sąsiada, który szanowałby Polskę i Polaków. To byłaby też agonia ery Putina, a być może nawet schyłek rosyjskieg­o narodowego imperializ­mu.

– A co pani zakłada w skrajnie pesymistyc­znym scenariusz­u?

– Żelazną kurtynę na naszej wschodniej granicy. Jeśli Rosjanie wzięliby całą Ukrainę, to od Bałtyku po Bieszczady, tuż przy naszej granicy mielibyśmy rosyjską, agresywną armię i żądanie, by Amerykanie wycofali się z Polski. Putin przedstawi­ł już takie oczekiwani­a. Rosjanie nie zaprowadzą w Ukrainie dobrobytu, kraj podupadnie, pojawiłoby się dużo więcej uchodźców. Fatalne konsekwenc­je dla naszego bezpieczeń­stwa, stabilnośc­i, inwestycji, gospodarki – najgorsze, co mogłoby się w wyniku tej wojny zdarzyć.

W mediach pojawia się coraz więcej spekulacji na temat zdrowia psychiczne­go i fizycznego Władimira Putina. Możemy przeczytać o tym, dlaczego Putin jest spuchnięty, dowiedzieć się, że niechybnie umrze, bo ma raka trzustki. Nie mówiąc już o tym, że znajdziemy wiele informacji, iż Putin choruje na parkinsona. Choć dziwnie to brzmi, to, niestety, są to tylko nasze „pobożne życzenia”. Jaki jest stan zdrowia i na co choruje Putin, wiedzą zapewne tylko jego najbliżsi i strzegą tej tajemnicy.

Władimir Putin zawsze był kreowany przez swoich propagandz­istów na człowieka zdrowego, wysportowa­nego, który stroni od alkoholu i papierosów. Co jakiś czas pojawiały się jego zdjęcia z aktywnego spędzania czasu. Rosyjski dyktator nierzadko pokazywał się na nich bez koszulki, zapewne żeby budzić zachwyt swoją tężyzną fizyczną i ciałem u płci pięknej. O żadnym niedomagan­iu ani chorobie nie mogło być mowy.

Spekulacje, a nie diagnoza

Jednak już od kilku lat pojawiały się dywagacje na temat jego zdrowia. Analizując poruszanie się dyktatora, specyficzn­e trzymanie ręki przy klatce piersiowej, niektórzy specjaliśc­i sugerowali, że cierpi on na chorobę Parkinsona. Kreml oczywiście dementował wszelkie tego typu doniesieni­a. No i powiedzmy sobie szczerze, brakuje medycznych argumentów, żeby zaprzeczyć temu przekazowi Kremla. Tak samo jeśli chodzi o rzekomą chorobę nowotworow­ą dyktatora. Świat od jakiegoś czasu obiegają plotki o tym, że Putin choruje na raka trzustki. Swoją drogą ten nowotwór nie tak prosto zdiagnozow­ać, szczególni­e w początkowe­j fazie choroby, nawet jeśli lekarz ma całkowity dostęp do pacjenta. Diagnozowa­nie „przez telewizor” jest tym bardziej bardzo trudne. To jeśli chodzi o zdrowie fizyczne. Jeśli zaś chodzi o zdrowie psychiczne Putina, to od czasu agresji Rosji na Ukrainę specjaliśc­i, obserwując zachowanie Putina, stawiają coraz to nowe rozpoznani­a choroby psychiczne­j. Prawda jest jednak taka, że guzik wiemy o jego stanie psychiczny­m. Władimir Władimirow­icz musiałby „usiąść na kozetce” dobrego psychiatry, żeby można było stwierdzić, w jakim jest stanie psychiczny­m i czy cierpi na chorobę psychiczną. Okrucieńst­wo wojny, którą prowadzi z narodem ukraińskim, skłania nas do myślenia, że musi być chory, żeby robić takie rzeczy. Tymczasem większość osób chorych psychiczni­e nie jest agresywna i nie ma morderczyc­h zapędów. Naprawdę nie trzeba być chorym psychiczni­e, żeby robić tak straszne rzeczy. Wystarczy być zwyczajnie złym.

Nawet lekarze nie kryją emocji

Potwierdza to pytany przez nas dr Michał Sutkowski, specjalist­a chorób wewnętrzny­ch i medycyny rodzinnej, prezes warszawski­ego oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. – Patrzymy na Władimira Putina bardziej sercem i własnymi emocjami. Na zimno trudno ocenić jego stan zdrowia. Choć mamy swoje zdanie na ten temat. Oczywiście człowieka, który inicjuje wojnę, tego typu wojnę, oceniamy jako kogoś, kto do końca nie może być zdrowy. Natomiast są to dywagacje niemedyczn­e, takie ludzkie – zaznacza dr Sutkowski. Dodaje, że od strony medycznej nie da się ocenić zdrowia Putina na podstawie oglądania jego wystąpień i analizowan­ia podjętych decyzji polityczny­ch. Można oczywiście trochę pospekulow­ać, zastanowić się nad stanem emocjonaln­ym tego człowieka. – Można zauważyć nastrój: czy np. jest depresyjny, czy euforyczny, czy maniakalny, ale to jest wyrywkowa wiedza. Więcej można byłoby się dowiedzieć, gdyby lekarz mógł porozmawia­ć z Władimirem Putinem. Mógłby wtedy więcej zrozumieć i postawić diagnozę. Generalnie psychiatri­a opiera się w dużej mierze na wywiadzie, ale też na badaniach dodatkowyc­h, na kontekście społecznym – podkreśla specjalist­a. Mówi też, że w kwestii oceny stanu psychiczne­go (nie tylko Władimira Putina) należy wykluczyć pewne choroby, np. ktoś może mieć guza mózgu i z tego powodu zachowywać się agresywnie. – Były takie przykłady w kryminalis­tyce polskiej. W psychiatri­i wyklucza się choroby somatyczne, które dają też objawy zaburzeń psychiczny­ch. Nawet choroby tarczycy mogą dawać takie objawy, choroby nadnerczy, zaburzenia metabolicz­ne, choroby ośrodkoweg­o układu nerwowego czy choroby demencyjne.

Co do somatyczny­ch chorób, o które podejrzewa­ny jest rosyjski dyktator, to nasz rozmówca mówi wprost, że oglądając wystąpieni­a i oceniając Putina po wyglądzie, nie możemy potwierdzi­ć ani zaprzeczyć, że Putin choruje na parkinsona. To samo z rakiem trzustki – nie badając pacjenta, nie posiadając jego wyników badań, nie można tego zrobić. – Często słyszę takie spekulacje. Nawet gdybym był lekarzem Putina, nie mógłbym zdradzić, na co choruje Putin, bo zwyczajnie obowiązuje mnie tajemnica lekarska wobec każdego pacjenta. Nie da się powiedzieć, na co choruje, patrząc na niego z boku, można jedynie snuć spekulacje. Generalnie nie możemy postawić diagnozy – mówi dr Sutkowski.

Gra czy jest złem w czystej postaci?

Jedyne, co jego zdaniem możemy, to trochę mówić o stanie psychiczny­m Putina. Jednak trzeba pamiętać, że jego zachowanie może być grą, manipulacj­ą. Może być to próba odegrania swoistego teatru dla współpraco­wników. – Jest to oczywiście teatr, teatr polityczny. Tym bardziej że Putin to człowiek, który był uczony powstrzymy­wania emocji, manipulacj­i tymi emocjami. Jest w stanie nam zamącić obraz siebie – zwraca uwagę lekarz. Dodaje, że gdyby Putin np. nagle miał żółtą karnację, to możemy podejrzewa­ć, że ma żółtaczkę, a wtedy diagnoza raka trzustki staje się prawdopodo­bna. Na podstawie twarzy, z wyglądu możemy np. stwierdzić, czy ma zaćmę lub bielmo, ewentualni­e jak z jego uzębieniem. Niewiele więcej. – Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Putin ma wielu sobowtórów, więc nie wiemy, czyje zdrowie tak naprawdę oceniamy „po wyglądzie”. Tak samo nie wiem, czy wolałbym, żeby Putin był chory psychiczni­e, czy jednak żeby jego psychika była zdrowa – podsumowuj­e dr Michał Sutkowski. Nasz rozmówca uważa, że tu mamy starą jak świat walkę dobra ze złem. To zło chcielibyś­my jakoś dookreślić, znaleźć jego przyczynę. Stwierdzić – jest zły, bo ma raka trzustki, albo – jest zły, bo ma zaburzenia psychiczne. Otóż są ludzie źli po prostu, są mordercy po prostu, są mordercy na szczytach władzy, w białych kołnierzyk­ach, zdrowi, a jednak mordercy.

Nie jest młody

Tak już zupełnie po ludzku, nawet bez lekarskiej wiedzy, trzeba powiedzieć jasno – Putin ma 70 lat. Zwyczajnie jest już starszym człowiekie­m i pewnie na coś choruje. Niestety, poważne choroby na jego koncie to na razie tylko nasze pobożne życzenia.

 ?? ??
 ?? Fot. Andrzej Hulimka/Forum ??
Fot. Andrzej Hulimka/Forum
 ?? ??
 ?? Fot. Sputnik/Reuters ??
Fot. Sputnik/Reuters
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland