Wielka awaria w PKP
Gigantyczne opóźnienia w rozkładzie jazdy pociągów lub brak pociągów na stacjach kolejowych – to rzeczywistość, w jakiej znaleźli się podróżujący 17 marca br. Jak poinformowano w komunikacie, o godzinie 4 w czwartek wystąpiły usterki urządzeń sterowania w kilkunastu lokalnych centrach sterowania ruchem kolejowym w kraju. Podróżni musieli zmagać się z wielogodzinnymi opóźnieniami składów dalekobieżnych i regionalnych. Początkowo za przyczynę dezorganizacji ruchu kolejowego w Polsce uważano atak hakerski. Okazało się, że był to błąd oprogramowania.
Pasażerowie mogli liczyć na zastępczą komunikację autobusową. Ponadto został powołany specjalny zespół złożony z przedstawicieli PKP PLK i przewoźników. Ruch pociągów organizowano na bieżąco, komunikaty o sytuacji podawane były na stacjach i przystankach. Nie działał także Portal Pasażera należący do PKP PLK. PKP Intercity w komunikacie na Twitterze rekomendowała pasażerom rozważenie rezygnacji z podróży. Pasażerowie mogą ubiegać się o zwrot kosztów za zakup biletu w kasie bez potrącenia odstępnego. Jeżeli bilety kupione zostały w systemie e-IC, zwrot kosztów możliwy jest w drodze reklamacji.
820 kilometrów martwych torów
Awaria spowodowała, że utrudnienia w ruchu pociągów miały miejsce na odcinku aż 820 kilometrów. Opóźnienia dotyczyły wielu tras i wynosiły nawet ponad 3 godziny. Po godzinie 13 PKP PLK poinformował, że wznawiana jest praca kolejnych lokalnych centrów sterowania (LCS) i przywracany ruch pociągów w 10 lokalizacjach: LCS Działdowo, Gdynia, Tczew, Koluszki, Kraków Główny, Warszawa Rembertów, Biała Podlaska, Czechowice-Dziedzice, Poraj i Skoczów. Przełożyło się to na wznawianie rozkładowych kursów pociągów i stopniową normalizację ruchu. Jak wyjaśnił przedstawiciel PKP PLK, awaria dotknęła 19 z 33 Lokalnych Centrów Sterowania (miejsca, z których pracownicy prowadzą ruch pociągów za pomocą systemów komputerowych na stacjach i liniach o długości od kilku do kilkudziesięciu kilometrów), w których zainstalowane były urządzenia firmy Alstom (d. Bombardier).
Usterka sterowników
„Alstom jest świadomy błędu w formatowaniu czasu, który ma obecnie wpływ na dostępność sieci kolejowej, a co za tym idzie na transport kolejowy w Polsce. Bezpieczeństwo pasażerów nie jest zagrożone. Wdrożyliśmy plan przywrócenia dostępności urządzeń sterowania ruchem kolejowym, aby zminimalizować zakłócenia spowodowane usterką w systemach sterowania exBombardier. Współpracujemy z naszym klientem, aby zminimalizować skutki zaistniałej sytuacji. Alstom dokłada wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą niezawodność usług, jakość i standardy bezpieczeństwa. Przepraszamy za wszelkie niedogodności, jakie ten problem spowodował dla operatorów i pasażerów. Alstom potwierdza, że nie było żadnego cyberataku ani problemu bezpieczeństwa związanego z błędem formatowania czasu, który wystąpił 17 marca 2022 r. Błędy w formatowaniu czasu są znanym zjawiskiem” – informował Sławomir Cyza, prezes i dyrektor zarządzający Alstom w Polsce, Ukrainie i Krajach Bałtyckich.
Do godziny 18 przywrócono sprawność ostatnich pięciu lokalnych centrów sterowania (LCS): Konin, Słupsk, Miastko, Iława, Grodzisk Mazowiecki. Przywracana jest rozkładowa jazda pociągów.
Rosyjski wątek?
„Gazeta Polska” cytowała w 2017 roku magazyn „The Globe and Mail”, który informował o blisko 100 transakcjach w latach 2011 – 2016 dokonywanych między firmą Bombardier a rosyjską koleją. Pośrednikiem miała być zarejestrowana w Wielkiej Brytanii firma Multiserv Overseas. W 2010 roku połowę udziałów w spółce, wokół której toczyło się międzynarodowe śledztwo, nabył Bombardier. „GP” pisała o tym, że w ramach współpracy Bombardiera z rosyjskim przewoźnikiem kody źródłowe oraz informacje z Polski mogły trafić do Rosji. Firma zaprzeczyła tym zarzutom. Według „Gazety”, powołującej się na notatkę rosyjskiego dyrektora Centrum Cyberbezpieczeństwa od wiceprezesa Kolei Rosyjskich, w systemach EBI Lock 950, czyli takich, które są zamontowane także w Polsce, wykryto 57 usterek, w tym takie umożliwiające ataki hakerskie i możliwość sterowania sygnalizacją świetlną tak, by spowodować zderzenie pociągów. W 2021 roku Bombardier Transportation został przejęty przez francuską firmę Alstom.
Ruszyła trzecia edycja loterii podatkowej Łodzi. Łączna pula nagród wynosi 150 tys. zł, ale Urząd Miasta Łodzi za organizację loterii wyłonionej w przetargu firmie zapłacił ponad 250 tys. zł.
Zamysł loterii jest prosty: nagrody mają zachęcić łodzian do składania rocznych rozliczeń PIT w Łodzi, w przypadku gdy pracują i rozliczają się poza miastem, a osoby pracujące w Łodzi, ale w niej niemieszkające i w związku z tym płacące podatki w swoich miastach, przekonać do składania PIT w Łodzi.
Pula nagród to ponad 150 tys. zł. Raz w miesiącu losowana będzie wygrana 10 tys. zł, a co tydzień 1 tys. zł. Miasto przygotowało także nagrody specjalne dla nowych podatników: 20 tys. zł i nagrody rzeczowe. Nagroda główna, tak jak w poprzednich edycjach, to równe 100 tys. zł. Niemniej jednak koszt organizacji loterii to ponad 250 tys. zł. Przetarg wygrała firma Grzegrzółka & Ko Sp. z o.o. z Gdyni. Zapytaliśmy UMŁ, co składa się na koszty loterii. Odpowiedź: „w ramach przygotowania Loterii wykonawca jest zobowiązany do zakupu i zabezpieczenia nagród”.
Organizacja loterii – w sensie podatkowym – jest jednak dla budżetu Łodzi korzystna. W zeszłorocznej edycji w losowaniu głównej nagrody wzięło udział blisko 24 tys. kuponów, z których ponad 2,1 tys. należało do zupełnie nowych podatników. Cały bilans dwóch dotychczasowych edycji to 4 tys. nowych podatników, którzy „przynieśli” – według informacji udzielonej nam przez UMŁ – 10 mln zł nowych wpływów do budżetu Łodzi (...).