Mam tylko urywki w pamięci...
Sądowy finał szaleństwa biznesmena z podkrakowskiego Jordanowa na parkingu jego galerii handlowej
Przyjechali wieczorem na spotkanie towarzyskie oraz na „palenie gum”. Było kilkadziesiąt samochodów i około stu osób. Pracownicy galerii powiadomili o tym właścicieli galerii, a ci zadzwonili na policję.
Oskarżony: Józef L. (51 l.) O: m.in. usiłowanie zabójstwa Sąd: Jarosław Gaberle (przewodniczący składu orzekającego), Maciej Czajka – Sąd Okręgowy w Krakowie Oskarżenie: Wacław Wiechniak – Prokuratura Okręgowa w Krakowie Obrona: Zbigniew Ćwiąkalski, Janusz Raglewski, Bogumiła Górnikowska
– Tego dnia, jak zresztą zawsze, długo z żoną pracowaliśmy. A później pojechaliśmy do naszej karczmy, bo mieliśmy omawiać rozbudowę kuchni. Harujemy z żoną jak woły i wypiłem w domu drinka dla rozluźnienia, a później jeszcze coś w restauracji. W którymś momencie podeszła do mnie żona i pokazała mi w telefonie, co się dzieje na parkingu pod naszą galerią. Muszę przyznać, że czegoś takiego to jeszcze tam nie było. Owszem, zdarzały się różne chuligańskie wybryki, ale nie było nigdy takiego zamieszania.
Oskarżony wyjaśniał dalej, jak znalazł się na parkingu i że był bardzo zdenerwowany. Potwierdził tym samym to, co mówił w śledztwie.
– Czy znał pan wcześniej mężczyzn, których zaatakował pan przy busie? – pytał sąd.
– Pierwszy raz tych ludzi widziałem. Nie pamiętam też, czy użyłem wtedy noża, ale skoro byli przeze mnie pokrzywdzeni, to musiałem go użyć. Pewnie z powodu panicznego strachu. Chciałbym jeszcze dodać, że z takimi sprawami nie miałem nigdy do czynienia. Zawsze najważniejsza dla mnie w życiu była rodzina, wiara, praca i uczciwość. Właśnie tym zdobywałem zaufanie i szacunek u ludzi. Według takich zasad żyłem i będę żył dalej. Podczas tego zdarzenia na pewno nie dopuszczałem możliwości, żeby kogokolwiek skrzywdzić. W sumie nie wiem, jak to się stało. Chciałem tych młodych ludzi przeprosić i wynagrodzić im zaznane krzywdy, ale też uważam, że to, co mnie spotkało, jest niesprawiedliwe – mówił łamiącym się głosem.
Zeznania składała też Dorota L., żona oskarżonego:
– Jak przyjechaliśmy na miejsce z mężem, na parkingu było bardzo dużo ludzi. Słyszałam wypowiedzi typu: „Spierd, stary chu...” i gwizdy. To było kierowane do męża, który chodził po parkingu i rozmawiał z uczestnikami zgromadzenia. Było około trzydziestu samochodów na obcych rejestracjach i ze sto osób. Nie pamiętam już, co się działo dalej, ale chyba doszło do jakichś rękoczynów, bo przyjechała karetka pogotowia. Jakiś chłopak leżał na ziemi, ale nie wiem dlaczego.
Później świadek poszła do restauracji w galerii, gdzie po piętnastu minutach przybyli policjanci.
– Szukali męża, który był w biurze restauracji.
– Czy oskarżony bywał wcześniej agresywny? – pytał jeden z obrońców Józefa L.
– Mąż zawsze był spokojnym człowiekiem. Nigdy nie byłam świadkiem jego
agresywnych zachowań. Jest bardzo dobrze postrzegany w Jordanowie, bo wielu ludziom daje pracę. Pomagał też straży pożarnej, przedszkolom i innym podobnym instytucjom. Anna K., pracownica Galerii Jordanowskiej: – Jak zobaczyłam, co się dzieje na parkingu, zadzwoniłam do pani Doroty. Za chwilę przyjechała z mężem. Pan Józef poszedł w kierunku tej młodzieży. Był raczej spokojny i opanowany. Rozmawiał z tymi młodymi ludźmi, ale za chwilę rozległy się gwizdy i padły wyzwiska pod jego adresem. A później doszło do jakiejś szamotaniny, ale tego już nie widziałam. Znam pana L. od sześciu lat i uważam go za spokojnego, uczciwego i dobrego człowieka. Nigdy nie widziałam, żeby był agresywny.
Świadek Jacek S. to jeden z pokrzywdzonych. To jego pierwszego zaatakował oskarżony.
– Zatrzymaliśmy się tam, bo chcieliśmy kupić jakieś produkty na drogę – jechaliśmy na dyskotekę do Hyżnego. Czekaliśmy też na jeszcze jednego kolegę. Było jakieś zamieszanie na parkingu i chcieliśmy jak najszybciej stamtąd odjechać. Gdy już wsiadałem do auta, oskarżony wyciągnął mnie i od razu ugodził nożem w plecy. Napastnik raczej nic do mnie nie mówił, tylko szarpał mnie za kurtkę i zadał cios. A później widziałem, jak szamotał się także z Jakubem.
– Dlaczego oskarżony pana zaatakował? – dociekał sąd.
– Wydaje mi się, że chciał nas – podobnie jak innych – wygonić z parkingu. Wpadł w jakiś szał i zaczął używać noża.
Świadek Jakub W.:
– Byłem kierowcą, a Jacek właśnie wsiadał, żeby zająć miejsce obok mnie. I wówczas oskarżony wyciągnął go z samochodu. Wysiadłem, rzuciłem się na niego i zobaczyłem w jego rękach nóż. Nie wiedziałem jeszcze, że Jacek dostał wcześniej. Kojarzę też, że kilka razy został ugodzony Mateusz J. i jego zabrało pogotowie. Dostał też Dominik.
Według zeznań świadka nie został on ugodzony nożem. Miał tylko rozciętą kurtkę. I wydaje mu się, że było to przypadkowe.
– Ten nóż był blisko mnie i gdyby oskarżony zamierzał zadać mi cios, to na pewno nie skończyłoby się na zniszczonej kurtce. A później odszedł w stronę galerii. Wcześniej nic do mnie nie mówił, choć staliśmy naprzeciwko siebie około minuty, może półtorej. Świadek Dominik K.: – Piliśmy w aucie alkohol i zobaczyłem, że coś się dzieje na parkingu. Chcieliśmy już odjechać i wtedy oskarżony wyciągnął naszego kolegę z auta. Gdy to zobaczyłem, też chciałem wysiadać i wtedy pojawiła się ręka na moich piersiach. Doszło do szarpaniny i zobaczyłem, że atakujący mężczyzna trzyma w ręku nóż. Odepchnąłem go nogą, a później zorientowałem się, że mam rozciętą kurtkę i ranę pod pachą.
Najmniej zapamiętał z tego wieczoru najbardziej pokrzywdzony Mateusz J.
Dużo okoliczności łagodzących
Prokurator wnosił o karę 11 lat pozbawienia wolności, a obrona o uznanie, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej oraz o uniewinnienie Józefa L. od jednego z zarzutów. Sam oskarżony ponownie przeprosił wszystkich pokrzywdzonych i oświadczył w ostatnim słowie:
– Jest mi niezmiernie przykro za to, co się stało.
Zdaniem sądu zebrany w tej sprawie materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości, że oskarżony zaatakował pokrzywdzonych nożem, choć Józef L. wydarzenia te opisał niezwykle ogólnikowo, zasłaniając się niepamięcią. Całkowicie wiarygodne są natomiast zeznania pokrzywdzonych, którzy – na co zwrócił uwagę sąd – zrelacjonowali zdarzenie w sposób spokojny i wyważony, i w żaden sposób nie wyolbrzymiali ani swoich obrażeń, ani zachowania oskarżonego.
– Celem Józefa L. było doprowadzenie do opuszczenia parkingu przez zgromadzonych. Gdy zabiegi oskarżonego nie przyniosły oczekiwanego efektu i spotkały się z wyzwiskami i lekceważeniem, zastosował bardziej drastyczny sposób. Jednak użycie w tym przypadku noża, choć niewątpliwie to groźne narzędzie, nie daje wystarczających dowodów do przyjęcia, że oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim, a nawet ewentualnym pozbawienia życia któregokolwiek z pokrzywdzonych. Jednej z ofiar zadał cios w tę część ciała, której zaatakowanie nie stanowiło szczególnego zagrożenia życia. Istotne jest też, że po zadaniu tego ciosu zaprzestał atakowania, choć niewątpliwie miał takie możliwości. Najbardziej intensywny atak był na Mateusza J., ale to także nie jest wystarczające do przyjęcia, że chciał zabić – mówił sędzia Jarosław Gaberle.
Dlatego sąd zmienił kwalifikację prawną z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W jednym przypadku Józef L. został uniewinniony. W żaden jednak sposób nie można natomiast przyjąć, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej.
Józef L. skazany został na cztery lata i trzy miesiące pozbawienia wolności.
Okolicznością obciążającą jest niewątpliwie agresywny i publiczny sposób popełnienia przestępstwa oraz fakt, że z wyjaśnień oskarżonego wynika, iż nie rozumie swojego postępku. Świadczą o tym stwierdzenia Józefa L., że to jemu wyrządzono krzywdę i to on najbardziej cierpi w następstwie wydarzeń na parkingu.
Sąd znalazł także sporo okoliczności łagodzących. Oskarżony nie był dotąd karany, zawarł z pokrzywdzonymi ugody i wypłacił uzgodnione wcześniej zadośćuczynienia. Ponadto jest człowiekiem przedsiębiorczym i aktywnym, wspiera różnego rodzaju inicjatywy lokalne oraz pomaga ludziom będącym w potrzebie. Należy też wziąć pod uwagę, że po zajściach zachowywał się już spokojnie i nie próbował zacierać śladów przestępstwa i w jakikolwiek inny sposób utrudniać postępowanie dowodowe. Nie jest zatem człowiekiem zdemoralizowanym, a zdarzenie było – zdaniem sądu – bardzo poważnym, ale jedynym takim epizodem w jego życiu.
Wyrok nie jest prawomocny, apelację złożyła zarówno prokuratura, jak i obrona, i sprawę będzie teraz rozpatrywał sąd wyższej instancji.
przywieziony przez wywiadowców Bronisław Kamiński. Informacja o śmierci Tadeusza Dąbrowskiego niezmiernie go zaskoczyła. Opadł ciężko na fotel i drżącymi ze zdenerwowania palcami z trudem wyciągnął z paczki papierosa.
– Gdzie pan był wczoraj wieczorem? – zapytał Nerak.
– Przez cały czas siedziałem w domu. Od razu uprzedzam, że mieszkam sam i dlatego nie mam żadnego świadka, który by to potwierdził.
– Czy to prawda, że był pan dłużnikiem zamordowanego?
– Faktycznie, pożyczyłem od niego dwieście tysięcy.
– Serdecznie panu dziękuję, jest pan wolny – powiedział Nerak i polecił Wrzoskowi aresztować Bartłomieja Malinowskiego, oskarżając go o zamordowanie wujka. Ten, kilka godzin później podczas przesłuchania w komendzie, przyznał się do zbrodni.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że mordercą był Malinowski?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 31 marca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Zemsta rogacza”: Gdyby Bogdan Kowalski osunął się w ramiona Wiśniewskiego, na jasnej koszuli i krawacie Wiśniewskiego zostałyby ślady krwi.
Wpłynęło prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 83 e-mailem.
Książkę Michaela Connelly’ego „Muzyka z kufra” (wydawnictwo Sonia Draga) wylosował pan Bogdan Niemira ze Szczytnik. Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.
Dwa wykupione miejsca dla jednej osoby
Podróżując pociągiem, wykupiłam dwa bilety (dwa miejsca) dla jednej osoby. Konduktor zakwestionował prawo jednego pasażera do dwóch miejsc pomimo wykupionych dwóch biletów. Czy jeden pasażer ma prawo kupić dwa bilety (dwie miejscówki) tylko dla siebie i zająć dwa miejsca siedzące?
– Krystyna Münzer (e-mail) Zgodnie z treścią art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 15 listopada 1984 r. „Prawo przewozowe” (tekst jedn. Dz.U. z 2020 r., poz. 8), „umowę przewozu zawiera się przez nabycie biletu na przejazd przed rozpoczęciem podróży lub spełnienie innych określonych przez przewoźnika lub organizatora publicznego transportu zbiorowego warunków dostępu do środka transportowego, a w razie ich nieustalenia – przez samo zajęcie miejsca w środku transportowym”. Z kolei wedle art. 4 ww. ustawy „przewoźnik lub organizator publicznego transportu zbiorowego, o którym mowa w przepisach ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. «O publicznym transporcie zbiorowym» (...), mogą wydawać regulaminy określające warunki obsługi podróżnych, odprawy oraz przewozu osób i rzeczy”.
Przykładowo, wedle treści § 12 ust. 1 Regulaminu przewozu osób, rzeczy i zwierząt przez Spółkę PKP Intercity (RPO-IC), „do zajęcia miejsca do siedzenia w pociągu uprawniony jest podróżny: z ważnym biletem na przejazd, na którym wskazane jest to miejsce, posiadający: bilet dodatkowy ze wskazaniem danego miejsca lub odpłatny bilet dodatkowy lub dopłatę do pociągu EIP. Podróżny, który chce zająć dodatkowe miejsce, zobowiązany jest na to miejsce wykupić bilet jednorazowy normalny z jego wskazaniem, a w przypadku przejazdu w strefie wygody – na dodatkowe miejsce, oprócz biletu jednorazowego normalnego na klasę 1, musi nabyć również bilet dodatkowy z opłatą serwisową”.
Nie wiedząc, z usług którego przewoźnika Pani korzystała, trudno jest odnieść się szczegółowo do sprawy – ogólnie jednak rzecz ujmując, skoro przewoźnik sprzedał Pani dwa bilety na dwa miejsca (nawet dla tej samej osoby), to jest zobowiązany honorować ten zakup i wynikające z niego dla Pani prawa.
Podwójny przegląd komina
Niedawno założyłem ogrzewanie gazowe, a w związku z tym w moim bliźniaku w użyciu jest tylko jeden komin. Do tej pory doroczną kontrolę przewodów kominowych przeprowadzał kominiarz. Obecnie fachowiec od gazu sprawdza piec gazowy oraz przewód kominowy, do którego piec jest podłączony. Kominiarz po uzyskaniu informacji, że używany jest tylko jeden komin (przy piecu gazowym), sprawdził drożność tylko tego przewodu kominowego (pozostałe go nie interesowały). Według mnie jest to dublowanie prac. Czy w tej sytuacji potrzebne jest wzywanie kominiarza, który powtarza czynności, które już zrobił fachowiec od pieca gazowego?
– Edward Kozłowski (e-mail)
Zakres i cel obu kontroli są co do zasady różne, zaś kominiarz powinien sprawdzić wszystkie istniejące w budynku przewody kominowe, a nie tylko ten obecnie używany. Zgodnie z treścią art. 62 ust. 1 pkt 1 lit. c) ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. „Prawo budowlane” (tekst jedn. Dz.U. z 2021 r., poz. 1351 z późn. zm.), „obiekty budowlane w czasie ich użytkowania powinny być co najmniej raz w roku poddawane przez właściciela lub zarządcę kontroli okresowej polegającej na sprawdzeniu stanu technicznego instalacji gazowych oraz przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych)”.
W oparciu o art. 62 ust. 5 „Prawa budowlanego” kontrole stanu technicznego instalacji gazowych, o których mowa w ust. 1 pkt 1 lit. c, mogą przeprowadzać osoby posiadające kwalifikacje wymagane
Jak widać z powyższych przepisów, kontrole muszą być dwie, przy czym pokrywają się jedynie w niewielkiej części.
Odliczenia od emerytur
Jestem emerytką z pensją 2011 zł brutto. Mam również emeryturę z Hiszpanii 343 zł brutto (zwolnioną z podatku), z której korzystam co roku, przebywając w tym kraju u dzieci. Jak będzie wyglądać moja sytuacja w związku z nowymi przepisami i jaką kwotę muszę odprowadzać od tych emerytur?
– Anna Jasińska z Podkarpackiego Z powodu braku wszystkich niezbędnych danych nie mamy możliwości, aby dokładnie wyliczyć oraz opublikować na niniejszych łamach konkretną wysokość świadczeń i dokonywanych potrąceń.
Co do zasady sprawy nie ulegną większym zmianom. Mieszka Pani na stałe w Polsce i jest obywatelką Polski, zatem – w oparciu o treść art. 18 obowiązującej umowy z dnia 15 listopada 1979 r., zawartej między Polską a Hiszpanią o unikaniu podwójnego opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i majątku (Dz.U. z 1982 r., nr 17, poz. 127) – emerytura hiszpańska wypłacana Pani w Polsce będzie opodatkowana tylko w Polsce – tak jak dotychczas.
Od otrzymywanych świadczeń naliczana jest składka na ubezpieczanie zdrowotne w wysokości 9 proc., która – w przeciwieństwie do poprzednich lat – w ogóle nie podlega odliczeniu od podatku. Jednocześnie w 2022 roku wolna od podatku jest kwota 30 tys. zł dochodu rocznie.
Opłaty za śmieci w spółdzielni
Zarząd spółdzielni mieszkaniowej, na której terenie mieszkam, wymyślił drakoński, pozbawiony jakiejkolwiek logiki system rozliczania mieszkańców z wywozu nieczystości. Polega to na tym, że opłata za wywóz nieczystości naliczana jest od ilości zużytej wody przez dane gospodarstwo. Na moje pytanie do spółdzielni o racjonalne uzasadnienie nie otrzymałem odpowiedzi. Według tego systemu dostałem nakaz płacenia za 60 wiader odpadów dziennie przez cały miesiąc, czyli 6 wiader na godzinę przez 10 godzin dziennie dla dwojga emerytów. Zwracam się więc z prośbą o wyjaśnienie mi, czy jakakolwiek instytucja ma prawo żądać zapłaty za usługę niewykonaną i niepotwierdzoną?
– Wiesław Górniak (e-mail)
Humor z zeszytów
W pierwszych latach po wojnie zaczęło się dynamicznie rozwijać hutnictwo, budownictwo i położnictwo.
*** Dzieci zaprzyjaźniły się ze szkapą, która często bawiła się w berka.
*** Kobieta na trwale jest przywiązana do głowy domu. *** Konopnicka wstawała rano i przepędzała z Polski nędzę. *** Piwo jest napojem szokującym. *** Do stołu podano barszcz z czerwonymi uszkami. *** Aby nalać wodę z czajnika do szklanki, należy ciecz wyprowadzić z równowagi. *** Generałowie cofają się w tył, a nie naprzód.
*** Bodziec jest postrachem pantofelka.
*** Doktor Judym spędził młodość u ciotki, która była trudna i ciężka.
*** Ślimak był człowiekiem niezdarnym i często polegiwał na swojej żonie.
*** Banany są przysmakiem małp, które łatwo dają się obierać.
*** Rejtan, nie chcąc dopuścić do rozebrania Polski, stanął w drzwiach i sam się rozebrał. *** Krasicki to postać, z której powinniśmy brać przykład, gdyż nie był on nigdy żonaty.
*** Mickiewicz, nim się urodził, wiedział już, że będzie wielkim poetą.
*** Wojciech Kossak był lubieżnikiem koni oraz ułanów z dziewczynami.
*** Dręczyło go sumienie, włócząc się z miasta do miasta.
*** Konrad Wallenrod swoją problematyką.
*** Kawaleria grała na trabantach.
*** Satyra jest to utwór wierszowany, pochodzący z polskich lasów wycinanych przez szlachtę.
*** Sentymentaliści odrzucali przesądy, poglądy stanowe, a lubowali się na łonie natury. bije czytelnika *** Na obrazie „Kościuszko pod Racławicami” widzimy Kościuszkę, jak siedzi na koniu. Jest on czarny.
Internet
Zebrał: RK