Było sobie świnek pięć...
rodzona córka. Resztę dzieci i zwierząt stanowią życiowe rozbitki, które pod dachem Iwony Kalinowskiej (45 l.) z Wodzisławia Śląskiego znalazły bezpieczny azyl. Iwona, kiedyś nauczycielka języka polskiego, obecnie tworzy razem z mężem rodzinę zastępczą. Przy okazji kilka lat temu – jakoś samo tak wyszło – jej dom zamienił się też w nieformalne świńskie przytulisko.
Podrzucona Kasia
Rok 2018. Przez pole za domem biegnie Iwona, krzycząc na cały głos: „Kazik! Kazik, gdzie jesteś?!”. Na te nawoływania wychodzi jeden z sąsiadów: „A kogo to sąsiadka tak szuka? Męża?”. „Nie, świni!!!”. „Skoro tak, to zapraszam do mnie, na podwórko”.
Kazik przekopał się pod płotem jej posesji i poooszedł w świat. Dotarł do sąsiada, kilka domów dalej, gdzie już spokojnie zrył mu podwórko. Gospodarz zachował stoicki spokój, wyrażając jedynie obawę, jak u licha Iwona zabierze teraz tucznika z powrotem?
„No jak to, jak?” – zdziwiła się, bo przecież Kazik był jej domowym zwierzątkiem i dopóki nie wyrósł z największych szelek, jakie tylko dało się kupić, chodził z nią na spacery po okolicy. „Kazik! Do nogi! Idziemy!”. I poszli. – Początkowo ucieczki z ogrodu były nagminnym procederem – wzdycha Iwona. – Kazik po prostu podnosił ryjem płot i przechodził na drugą stronę.
A tam... rozciągał się zadbany trawniczek najbliższego sąsiada. Który nie był zachwycony, delikatnie mówiąc, kiedy zamiast równo przyciętej trawki zastawał głębokie bruzdy...
– Odkąd jednak zrobiłam podwójny parkan, ten żenujący proceder się zakończył – tłumaczy. – Ale i tak niemal codziennie chwytam za wkrętarkę, młotek czy obcęgi i dokonuję napraw uszkodzeń dokonanych przez świnki.
Każda z nich to osobna historia. I każda zakończyłaby się tragicznie, gdyby nie Iwona. Kasia, na przykład, wzięła się u niej stąd, że ktoś komuś w Wodzisławiu podrzucił świnię. Dosłownie! Pewnego poranka ludzie znaleźli u siebie na posesji przerzuconego przez siatkę prosiaczka. Zażądali więc od władz miejskich usunięcia problemu. Władze... rozłożyły ręce. Bezdomny pies czy kot – jasna sprawa! Ale świnia?!
Ostatecznie Kasia trafiła do Iwony, która teraz zaznacza: – Najciekawszy jest przypadek Franka! Franek to zwykła świnia. Hodowlana. Urodził się w dużym gospodarstwie nastawionym na „produkcję” trzody chlewnej oraz bydła. W wieku pół roku trafiłby więc do rzeźni. Ale... coś się stało.
Stało się to, że właścicieli wielkiego gospodarstwa ruszyło sumienie. Nie