Matczyna miłość z Fatimy
Kiedy ktoś trafi do jedynego w swoim rodzaju muzeum w dawnych budynkach machiny nienawiści i zagłady, które powstały w okresie nazistowskiego obłędu stawiającego sobie za cel unicestwienie całych narodów podbitych w czasie drugiej wojny światowej, przechodząc obok stosów pozostałych butów, niezliczonych ilości okularów, włosów obciętych skazanym na śmierć w komorach gazowych i stert zabawek pomordowanych dzieci, nieco z boku ujrzy pamiątki związane z wiarą w lepsze jutro dla tych, którym tego odmówiono.
Mnie szczególnie uderzył widok różańca, który powstał z okruchów obozowego chleba.
Ktoś mógłby się zdziwić, że więźniowi przyszło na myśl odmówić sobie głodowej porcji pożywienia, aby wykonać z niej religijny gadżet, którym nijak się nie dało zaspokoić pragnienia przenikającego wygłodniałe ciało. A jednak!
Nieliczni ocalali świadkowie tamtego czasu, którym los pozwolił przetrwać ten koszmar, prawie zawsze podkreślają, że to było bardzo ważne dla ich woli przetrwania, kiedy esesmani przeprowadzający kontrolę ich dobytku, nie zauważyli medalika czy choćby małego świętego obrazka, bo to one dawały im siłę i nadzieję. Przeżywając obecnie koszmar wojennej zawieruchy naszych wschodnich sąsiadów, jesteśmy pod wrażeniem tego, z jak otwartym sercem prawie cały świat spieszy im z humanitarną pomocą, aby choć w małym stopniu podtrzymywać ich nadzieję na lepsze jutro – bez bomb niosących cierpienie i śmierć. Wśród darów, którymi wrażliwi ludzie dzielą się z tymi nieborakami, jeden wzbudził ostatnio sporo kontrowersji. Sanktuarium z Fatimy postanowiło wysłać na Ukrainę figurkę Matki Bożej, patronki upamiętniającej zdarzenia, których świadkami ponad wiek temu były dziesiątki tysięcy ludzi. Przybyli oni na łąki wokół portugalskiej wioski, kiedy rozniosła się wieść o objawieniach, których bohaterami stało się troje małych dzieci.
Przez kolejne lata rosła historia tego niezwykłego miejsca, aż stało się jednym z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych. A nawet turystycznych. Mali pastuszkowie w trakcie spotkań z Piękną Panią otrzymali od niej pewne wskazówki. Po latach zaistniały one jako tajemnice fatimskie – przedmiot dociekań poszukiwaczy sensacji i dogłębnej analizy kościelnych komisji, które próbowały zweryfikować ich świadectwo.
Pewnie nigdy do końca nie poznamy prawdy o wadze przekazu, który stał się depozytem złożonym małym świadkom tamtych zdarzeń, ale jedno przez lata było intrygujące: „Pragnę tego, aby Rosja przeżyła nawrócenie i dlatego proszę was, abyście modliły się za nią i zawierzyli ją Bożemu miłosierdziu”.
W ukraińskim konflikcie naprzeciwko siebie stanęły dziesiątki tysięcy młodych ludzi, z których jedni bronią swojej niepodległości, a ci naprzeciwko prowadzą działania zbrojne, tak do końca nie wiedząc, dlaczego znaleźli się w tym piekle, kiedy ich ojczyzna pozostała daleko od nich.
Na piersiach jednych i drugich wojskowi zwierzchnicy zawiesili żołnierskie nieśmiertelniki i nakazali im zabijać. Wielu z tych młodych ludzi na swoich szyjach ma także jeszcze coś – medaliki, niekiedy w kształcie krzyża, bo kiedyś te znaki zawierzenia zawiesiły im na piersiach ich matki, wierząc, że to są znaki nadziei.
Nie da się rozstrzygnąć sporów przy użyciu przemocy, a choć znawcy od ludzkich dusz znaleźli określenie wojny sprawiedliwej jako usprawiedliwiające niektóre działania zbrojne, to i tak każda wojna to śmierć i cierpienie niewinnych ofiar. I nie ma usprawiedliwienia dla takich działań.
A może zbyt daleko odeszliśmy od wartości, które, będąc może bezbronne, rozumując po ludzku, powinny być także brane pod uwagę w próbie naprawy ludzkiej psychiki. Przecież nikt tak do końca nie jest z natury zły i wystarczy dać mu alternatywę... A taką jest nawrócenie i powrót do matczynej miłości.