Zwierzenia Orchidei
– Powiedz nam, proszę, jakie znaczenie ma seks w twoim życiu. – Ogromne. Ogromne. – Uważasz tak teraz czy uważałaś tak zawsze?
– Uważam tak teraz. Musiałam dojrzeć emocjonalnie, a co za tym szło – dojrzewała również moja seksualność, czyli tak naprawdę moja kobiecość. Trwało to wiele lat, w sumie około dziesięciu lat pracy nad sobą. Pamiętam siebie jako dwudziestolatkę, która nie pozwalała polizać mężowi cycuszka, bo było to jakieś krępujące. Zaczęłam pracować przede wszystkim nad swoimi emocjami, bo czułam się niedojrzała emocjonalnie. Dopiero kiedy wkroczyłam w świat tańca i tańca brzucha, zaczęłam odnajdywać swoją tożsamość.
– Ile miałaś lat, gdy zaczęłaś tańczyć?
– Dwadzieścia pięć. Miałam już dziecko. Taniec brzucha jest tańcem przeznaczonym dla kobiet. Nieważne, jaką masz figurę, jakie masz piersi, jaki masz tyłek, jakie masz ręce, dłonie, włosy – wszystko w tym tańcu jest twoim atutem, absolutnie wszystko. Kiedy urodziłam dziecko, miałam dwadzieścia lat. Moje ciało strasznie się zmieniło, nikt mnie nie przygotował na tak drastyczną metamorfozę.
Przed ciążą moje piersi niewiarygodnie sterczały. Moja pupa była kształtna, jędrna i uniesiona, a po ciąży wszystko nagle mi opadło, schudłam do czterdziestu pięciu kilo. Wyglądałam jak inna osoba, jakbym nagle stała się kimś innym. Taniec spowodował, że poczułam w sobie kobietę, zaczęłam inaczej się poruszać. Moje ciało nabrało gracji, tak że mężczyźni zaczęli zwracać na mnie uwagę inaczej niż do tej pory. Owszem, zawsze przykuwałam ich spojrzenia, ale teraz było jakoś inaczej i to mnie zachęciło do dalszego zgłębiania, co się dzieje. Oprócz pozytywnej przemiany ciała, ruchów, gestów zwiększyło się moje poczucie własnej wartości, takie mocne ugruntowanie siebie, poczucie własnej siły i inteligencji. Obecnie jestem w stanie z każdym porozmawiać, na każdym poziomie i na każdy temat. Z czasem stałam się niezwykle otwartą osobą, więc i mój seks jest zupełnie inny. – Ile teraz masz lat? – Trzydzieści pięć. – Czyli te ostatnie dziesięć lat to czas intensywnej ewolucji i przemian. – Niewątpliwie. – Gdzie się urodziłaś?
– W roku 1978 w Warszawie. Urodziłaś się i wychowałaś w Warszawie, w dużym mieście. Jak myślisz, dlaczego w wieku dziewiętnastu lat wstydziłaś się, gdy mąż chciał pocałować twoją pierś?
– Może nie do końca wstydziłam się, ale jakoś mi to nie pasowało. Nie wiem, dlaczego tak reagowałam.
– Cofnijmy się zatem do okresu socjalizowania się twojej seksualności. Jesteś dziewczynką dwunasto-, trzynasto-, czternastoletnią i dowiadujesz się, czym jest seks, seksualność, rola biologiczna kobiety. Jak w tym czasie podchodziłaś do tej nowej wiedzy?
– Wtedy? O seksie dowiedziałam się od koleżanki, gdy miałam sześć lat i to był mocny gwałt na mojej psychice. Nie wyobrażałam sobie, że to coś ma we mnie wejść.
– Dość wcześnie edukację seksualną.
– Tak, miałam sześć lat, i to właśnie koleżanka, sąsiadka z dołu, powiedziała, że pan wsadza pani. Wtedy narodziła się we mnie jakaś niezgoda, że tak nie wolno. Pierwsze doświadczenia seksualne miałam dosyć szybko. Zawsze byłam atrakcyjną dziewczyną – mimo że byłam punkówą z kolorowymi włosami, zawsze uganiał się za mną sznurek facetów. Kiedy miałam trzynaście lat, pewien chłopak strasznie mnie spił, a potem wykorzystał, zgwałcił. Taki był mój pierwszy raz. Potem moja psychika zadziałała w ten sposób, że to ja zaczęłam wykorzystywać facetów. Podrywałam ich, chciałam przelecieć i zostawiałam. To była moja zemsta. Trwało to do siedemnastego roku w wielokątach. rozpoczęłaś
– A skąd się wziął pomysł na wielokąty?
– W namiocie nocowałam z trzema chłopcami i jakoś tak pomyślałam, że fajnie się czuję, gdy z jednym z nich się zabawiam, a tamci nas obserwują. Zadziałał jakiś bodziec i sama z siebie zaczęłam działać.
Całując się z jednym, wzięłam drugiego za rękę, no i tak jakoś zaczęliśmy we trójkę.
– Czy to doświadczenie wspominasz jako pozytywne?
– Bardzo pozytywne. Przez dwa tygodnie wakacji sporą liczbę facetów przygarnęłam na tym polu namiotowym.
– Czy na te wakacje pojechałaś z jednym chłopakiem?
– Nie, pojechałam zbierać truskawki i pierwszego lub drugiego dnia już wylądowałam z tymi chłopcami w namiocie. To było mocne przeżycie i naprawdę odebrałam je jako coś bardzo fajnego. Potem kochałam się z jakimś jeszcze jednym i właśnie wtedy przeżyłam swój pierwszy mocny orgazm. Pamiętam go do tej pory. Czułam się, jakbym się unosiła, latała w powietrzu, i to było wspaniałe. Potem, gdy już miałam stałego chłopaka, te doświadczenia z pola namiotowego trochę mnie zawstydzały. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że może jednak trochę przegięłam, że to nie było właściwe. Przy tym chłopaku zaczęłam być taką cnotką. On chciał, żebym mu zrobiła loda, a ja – że może jednak nie. Zamierzałam być teraz porządną dziewczyną.
Zaczęło mi się wtedy włączać to wszystko, co mówiły babcia i mama, jakby coś mi zostało zaprogramowane. To spowodowało, że seks przestał być dla mnie fajny. Zaprogramowanie spacyfikowało całą moją ekspresję. Tak wyglądały moje początki.
– Jak długo odgrywałaś przed tym chłopakiem porządną dziewczynę?
– Około trzech lat. Później znowu miałam chwilę licznych romansów, aż spotkałam przyszłego męża.
– Jak przekładała się ta poprawność seksualna na twoje życie pozaseksualne? Czy nie miałaś wrażenia, że podcina ci skrzydła?
– Początkowo nie miałam, ale później uświadomiłam sobie, że potrzebuję żyć inaczej.
– Czy swobodne życie dawało ci dużo więcej siły, chęci do działania, było pozytywnym bodźcem, czy może nie miało znaczenia?
– Na pewno miało znaczenie. Kiedy tłamsiłam swoją seksualność, czułam się albo przygaszona, albo zdenerwowana, miewałam wybuchy płaczu wymieszane z poczuciem braku zadowolenia z życia i często odczuwałam pozornie nieuzasadnioną złość. Ponieważ przez cały czas gasiłam swój temperament i apetyt na seks, to się przekładało na moje życie. Pamiętam, że byłam strasznie nerwową osobą, bo nosiłam w sobie napięcia seksualne, byłam po prostu niezaspokojona.
Pragnęłam czegoś więcej od życia, również od życia erotycznego, ale wydawało mi się wtedy, że to jest nie do pogodzenia z tym, co wypada, i z tym, czego dziewczyna nie powinna robić, żeby traktowano ją poważnie i z szacunkiem. To, co odkryłam i teraz mam, to świadomość, że seks daje mi bardzo dużo życiodajnej energii. Pozytywnie mnie nastraja, ta energia mnie karmi. Spełnienie seksualne daje mi siłę i moc, czuję się wtedy jak królowa świata. Czuję, że jestem najważniejsza, a facet bardzo się stara robić wszystko, bym czuła się fantastycznie. Ja również robię wszystko, żeby on czuł się tak samo. Taka obopólna wymiana energii jest po prostu wspaniała. Potem mam cudowny humor, jestem spełniona.
W moich obecnych związkach, kiedy mogę być absolutnie sobą, a seksualność jest totalnie uwolniona, nie mam już tych napięć co dawniej. Przestałam być nerwową osobą.
– Wróćmy teraz do dwudziestego piątego roku życia. W jaki sposób przewartościowanie myślenia o seksualności zaczęło się później przekładać na twoje doświadczenia erotyczne?
– Podczas trwania małżeństwa miałam kochanków. Kiedy byłam z nimi, mąż o tym wiedział. Miałam jego przyzwolenie, mogłam się spotykać. Mój mąż nie był w stanie mnie zaspokoić, dlatego pojawiło się to ciche przyzwolenie.
– Czyli mąż kochanków? zgadzał się na
– Powiedział mi w pewnym momencie: „Zawsze wiedziałem o tych twoich małych miłostkach, one nigdy mi nie przeszkadzały”. Razem mieliśmy doświadczenia z dziewczynami w trójkącie, żeby urozmaicić nasze życie seksualne. – A kto wymyślił trójkąt z kobietą? – Mąż źle zinterpretował moje słowa, że jest taki poukładany i nie ma w nim miejsca na szaleństwa. Gdy byliśmy w jakimś klubie ze striptizem, zaproponował dziwce z klubu, żeby pojechała z nami do domu. Tak zinterpretował moją potrzebę przeżycia czegoś szalonego.
– Czy to był twój pierwszy raz z kobietą?
– Nie. Już wcześniej miałam doświadczenia z koleżankami, ale to był pierwszy raz w trójkącie z kobietą i mężczyzną. Potem jeszcze raz gdzieś to powtórzyliśmy, ale jakoś nam to nie pasowało. Myślę, że problem tkwił w osobie, którą dobraliśmy. To nie była osoba zaufana, z którą się przyjaźniliśmy, tylko zupełnie obca, i myślę, że na tym polegał problem.
– Skoro już jesteśmy przy kobietach, opowiesz nam o swoim pierwszym doświadczeniu z koleżankami? Co spowodowało, że chciałaś czegoś takiego spróbować?
– To był okres między trzynastym a siedemnastym rokiem życia. Wyjechałam z koleżankami pod namiot, coś tam sobie wypiłyśmy i padło pytanie, która z nas się najlepiej całuje. Tak zaczęły się wspólne pocałunki, żeby to sprawdzić. Gdy wygrałam konkurs, to potem każda chciała się ze mną całować. Z czasem na wakacjach poznałam dziewczynę, która była na dziewczyny nastawiona. Powiedziałam sobie: dobra, spróbuję, a co mi tam. – Czyli to ona ciebie uwiodła? – Nie uwiodła. Wystarczyło, że mnie zapytała, czy mam ochotę na seks. To się zdarzyło w okresie, gdy intensywnie szukałam nowych przeżyć. Ponieważ nie miałam stałego chłopaka, nie bałam się próbować. Po wszystkim stwierdziłam, że było przyjemnie, ale bez fajerwerków.
Mogę cycuszka pomacać, mogę się pocałować, włożyć jej palce do cipki, ale żeby mnie to zafascynowało, to nie bardzo.
– Czy teraz też tak jest, czy już się to zmieniło?
– Teraz też tak jest. Jeżeli jakaś uległa chce mnie polizać, mówię: „No chodź, zleję ci zaraz cycucha”. Gdy widzę, że ta osoba się cieszy, bo może ze mną obcować, to mnie to też cieszy. Fajny jest taki przepływ energii między nami. Gdybym tylko miała coś robić dziewczynie, to niekoniecznie by mnie to podniecało. Mam jedną koleżankę, z którą się całujemy, gdy bawimy się w parach: ona ze swoim mężem, a ja z kochankiem. Jest bardzo atrakcyjna, fajna, pasuje mi jej zapach i uroda, ale nie jest tak, żeby mnie to silnie podniecało i spełniało. Ja to tylko lubię.
– Skoro lubisz, to odczuwasz przyjemność i dostarczasz sobie doznań innych niż z mężczyzną. Gdybyś miała uchwycić w kilku zdaniach różnicę, jaką wnosi w twoje życie erotyczne kobieta, a jaką mężczyzna, jak byś to opisała?
– Przede wszystkim delikatność. Zupełnie inny dotyk, inna skóra, jedwabiste włosy. Z mężczyzną wszystko jest mocniejsze, bardziej zdecydowane i nachalne. Ich energia jest przytłaczająca, dynamiczna i silna. Jej przeciwieństwem jest wspomniana delikatność, takie dziewczęce zabawy i inny poziom rozedrgania. Kobieta jest dla mnie świetna na grę wstępną, zrobi to w zupełnie inny sposób niż mężczyzna. Kobiety zupełnie inaczej się całują, kompletnie inaczej dotykają. Delikatniej i namiętniej.
– Mimo tej delikatności, o której tak pięknie mówiłaś, wolisz jednak siłę, o której też wspomniałaś. – Tak. Zdecydowanie wolę siłę. – Kiedy zaczęłaś odkrywać w sobie przyjemność z dominacji nad innymi osobami?
– Mam już taką naturę, że rozstawiam po kątach. Ma być tak, jak ja mówię, chociaż czasami mi to przeszkadza. Gdy jesteśmy w łóżku z moim kochankiem, nasz seks jest przeróżny, raz namiętny, raz na leniuszka. Lubię nawet poczytać książkę, gdy on mnie delikatnie pieści, ale czasem mi się włącza agresywność. W łóżku potrafię być potwornie agresywna, bardzo krzyczę, uwalniam z siebie to wszystko, co mi tam w środku buzuje. Pracuję z energią, czuję ten cały przepływ w moim ciele. Staram się to wszystko z siebie uwolnić, więc krzyczę, wrzeszczę, pluję, uderzam, a nawet walę go mocno, mówię: „Teraz szybciej, mocniej” i zaczynam dyrygować rytmem dla własnej przyjemności. Rozkazuję, dyktuję, co ma się zadziać. Kiedyś przyszłam do klubu wkurzona, mój kochanek nie do końca się sprawdził, a tam trwała impreza BDSM. Powiedziałam tak dla żartów: „Komu mogę przylać w mordę?”, a tu nagle zjawia się dwóch kolesi i jeden prosi: „Mnie uderz, proszę, mnie”, a drugi: „Ja chcę”. – Co to był za klub? – Dla swingersów. Klub Usta. – I co się później wydarzyło? – Upewniłam się, czy to nie żarty, i zapytałam: „Czy na pewno mogę cię walnąć w twarz?”. Usłyszałam w odpowiedzi: „Tak, możesz”, więc go uderzyłam otwartą dłonią, z liścia. A wtedy ten drugi jak żebrak poprosił: „Ja też chcę, ja też chcę”. To ja wtedy sru tego drugiego. Właściciel klubu przyleciał do mnie i dał mi pejczyk. Wtedy powiedziałam: „No to jeszcze porcja w dupkę. Zdejmować majtki”. Oni jak na rozkaz zsunęli gatki w dół. Przylałam każdemu po dwa razy pejczem w tyłek. Spodobała mi się taka zabawa. Skończyło się tak, że jednego wzięłam na pięterko BDSM, zakułam go w dyby, przyczepiłam do krzyża i zaczęłam go mocno batożyć, lać, kopać mu jajka, gnieść, deptać moimi szpilkami. Patrzę, a jemu kutasek stoi jak wieża. Zdziwiłam się, bo pierwszy raz spotkałam się z taką reakcją u faceta. Pomyślałam: „Co jest grane?” – i jeszcze mocniej zaczęłam go okładać, aż doszło u niego do samoistnego wytrysku, bez żadnego stymulowania narządów płciowych. Wcześniej byłam na pokazach BDSM i to, co tam widziałam, było dla mnie trochę niezrozumiałe. Dopiero teraz, kiedy osobiście tego doświadczyłam, dotarło do mnie, o co tak naprawdę chodzi. Dostrzegłam swoją ukrytą naturę. Uświadomiłam sobie, że bardzo odpowiada mi takie zachowanie i że raz na jakiś czas chciałabym tresować uległych. Tak to się mniej więcej zaczęło.
– Jako domina przyjęłaś imię.
– To już moje trzecie imię. W kręgach uległych znana jestem jako pani Faustyna. Lubię skrajności, imię właśnie tej świętej i zarazem dominy bardzo mi odpowiada. – Skąd ten pomysł? – Lubię kontrasty. Osoby uległe same się do mnie zgłaszają. Lubię taką osobę prowadzić, manipulować nią, przymusić do czegoś, zobaczyć, jak inne reaguje na ekstremalne bodźce. Ostatnio postanowiłam sprawić przyjemność analną mojemu kochankowi, ale on jest taki jak przeciętny polski mężczyzna... – Czyli jaki? – Za bardzo spięty. Postawiłam jednak na swoim i dotarłam w końcu aż do samego sedna. Bardzo mi potem dziękował, że w końcu się udało, bo faktycznie przyjemność była dla niego niesamowita. To jest bardzo głębokie doznanie, przeciętny orgazm razy sto. On po prostu wybuchł, wrzeszczał, trząsł się. To było coś niesamowitego. Podoba mi się też to, że kiedy ja zaczynam ludźmi manipulować i ich tresować, oni muszą pokonywać swoje granice. Bardzo satysfakcjonujące jest dla mnie obserwowanie, jak oni sami przekraczają własne ograniczenia i czerpią z tego przyjemność. Wyruszają nową ścieżką życia, na której mogą zdobywać nowe doświadczenia i czerpią z niej przyjemność.
SYLWIA JĘDRZEJEWSKA, ANDRZEJ DEPKO. KOBIETY, KTÓRE PRAGNĄ WIĘCEJ. Życie seksualne Polek – historie prawdziwe. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2022. Cena 39,90 zł.