Dwujęzyczna bajka sposobem na dziecięcy uśmiech
Młodzież z Ukrainy zagrała dla małych uchodźców
Utopili Putina!
W poniedziałek (21 marca) obchodziliśmy pierwszy dzień wiosny. Z tej okazji w Polsce najczęściej topi się w rzekach i stawach Marzannę. „Super Express” podał, że w Kaliszu (woj. wielkopolskie) wyglądało to trochę inaczej. Marzanna zmieniła się w kukłę... Władimira Putina, jak wiadomo – rosyjskiego dyktatora i mordercy. Topiel Putinowi w rzece Prosna zgotowali uczniowie Policealnego Studium Animatorów Kultury. – Marzanna, zwana Śmiercichą, jest synonimem śmierci i zła. W tym roku skojarzyła nam się z panem Putinem – wyjaśniła nauczycielka Joanna Bruś. Zuchy!
Love story wójta
Amor postrzelił strzałą włodarza Ulchówka (woj. lubelskie). W głowę. Jak podał „Dziennik Wschodni”, wójt zakochał się w lekarce. Szaleńczo i, niestety, bez wzajemności, co, jak wiadomo, najczęściej niesie problemy. Wybranka wójta odrzuciła zaloty, mimo iż wójt słał kwiaty, setki SMS-ów i listów. Składał też lekarce nie do końca oczekiwane wizyty. Udręczona chybionym uczuciem kobieta zdecydowała się sięgnąć po pomoc prawną. Złożyła w prokuraturze zawiadomienie w sprawie uporczywego nękania, co zakończyło się postawieniem wójtowi zarzutów i aktem oskarżenia, z jakim zapozna się sąd... W rozmowie z „Faktem” mężczyzna wyznał, że mimo wszystko kocha lekarkę. Mówią, że serce nie sługa, ale wójt to już ma komu służyć. Mocno roztargniony może nie być skuteczny...
Życzliwy ostrzegał
Do magistratu w Mieroszowie (pow. wałbrzyski) dotarł adresowany do burmistrza e-mail o wulgarnej treści: „Panie Lipiński, ta dz**ka sołtys ma ochotę zostać burmistrzem”. Autor ostrzegał, że właśnie dlatego sołtyska miałaby burmistrza otruć. Okazją do tego miało być coroczne spotkanie z okazji tłustego czwartku. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, śledczy ustalili, że za „życzliwą korespondencją” stoi Krzysztof G., 65-letni mężczyzna skonfliktowany z panią sołtys. Sąd właśnie zdecydował, że zasłużył na pół roku pozbawienia wolności. Burmistrz Mieroszowa Andrzej Lipiński żyje i na szczęście ma się dobrze. Zalążkiem konfliktu 65-latka z sołtyską była jej interwencja w sprawie uciążliwej dla mieszkańców działalności mężczyzny...
Ocalony Ptasi Raj
Gdańsk wycofał się z przetargu na dzierżawę terenu przy wejściu do rezerwatu Ptasi Raj na Wyspie Sobieszewskiej – podało Radio Gdańsk. Teren 1200 mkw. miał być wydzierżawiony na 15 lat na cele związane z turystyką i rekreacją. Mieszkańcy domagali się w tej sprawie konsultacji społecznych, ale urząd miejski tłumaczył, że miasto jedynie zarządza nieruchomością, która należy do Skarbu Państwa. Temat przetargu został zablokowany przez radnych, którzy uznali, że wydzierżawienie fragmentu z czterokrotnie większego terenu zamknie dojście do Ptasiego Raju. Rezerwat odwiedza rocznie około 100 tys. osób...
Aktorzy Teatru Komedii Impro wspólnie z licealistami z Polski i Ukrainy zaprezentowali w Łodzi polsko-ukraińską improwizowaną „Bajkę (nie) tylko dla dzieci”. Małemu Danielowi z Ukrainy najbardziej podobali się piraci, 12-letniego Dimę szczególnie zainteresował piekarz, a jego koledze Nazarowi przypadła do gustu świnka i wykorzystane w spektaklu kolorowe kostiumy.
Na Scenie Monopolis w tym wyjątkowym spektaklu obok polskich improwizatorów wystąpili m.in. ukraińscy uczniowie z klas teatralnych Liceum Ogólnokształcącego Międzynarodowej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. Zagrali w języku ojczystym dla najmłodszych rodaków, w tym dla dzieci z domu dziecka w Równem, które tymczasowo znalazły schronienie w Łodzi.
– Chcemy, żeby te dzieci bawiły się, chcemy im podarować uśmiech na twarzy, otulić ich miłością. Najważniejsze są ich szczęśliwe oczy i to, żeby poczuły się jak w domu – mówiła tuż przed występem 16-letnia Anastazja Kozin. – Bardzo utożsamiamy się z tym spektaklem. Kiedy robię coś, to trochę odchodzę od wojny. Kiedy będę robił uśmiech na twarzach dzieci, to dla mnie też będzie uśmiech – cieszył się jej rówieśnik Yaroslaw Kulik. – Chcemy ich zaprosić na scenę, żeby wiedzieli, że to jest ich wielki dom. Świat jest naszym domem i musimy się nawzajem wspierać. Żeby nie myśleli, że tu jest Polska, tylko że tu jest mała cząsteczka Ukrainy – przekonywała także 16-letnia Weronika Kobryn.
Przed licealistami z Ukrainy postawiono bardzo trudne zadanie. Nie dość, że na tak dużej scenie grali po raz pierwszy, to mieli do czynienia ze szczególną publicznością i w związku z tym występowali w podwójnej roli: raz byli aktorami, a chwilę później – tłumaczami. – Jeśli w jakiejś scenie brało udział dwóch polskojęzycznych aktorów, to dzieci z Ukrainy mogły ich zrozumieć, ponieważ wszystko było na żywo tłumaczone przez młodzież – wyjaśnia Jacek Stefanik, dyrektor artystyczny Teatru Komedii Impro w Łodzi.
Licealiści znają język polski, ponieważ uczą się w Łodzi od jakiegoś czasu. Spektakl, w którym brali udział, był w całości improwizowany, a o tym, co wydarzyło się na scenie, zdecydowali najmłodsi. Najpierw ustalili imiona dla głównych postaci, potem zaś wymyślili miejsce akcji. Pomogli też aktorom wybrać kostiumy, a w czasie przedstawienia mogli pojawić się na scenie, aby wspólnie stać się elementami statku pirackiego.
Agnieszka Polkowska opiekująca się grupą ukraińskich dzieci bardzo dziękuje za zaproszenie na spektakl. Dzieci w wieku od 3 do 16 lat były nim zachwycone. – Dla nich to coś nowego. Większość była po raz drugi w teatrze, bo po raz pierwszy byliśmy na przedstawieniu tydzień wcześniej. Cieszyli się, że byli częścią spektaklu, że mogli wejść na scenę, że dotykali kostiumów. Jedną z dziewczynek wycieczka na bajkę tak bardzo zainspirowała, że dwa dni później przebrała się w strój z cekinami i tak chodziła po domu dziecka – uśmiecha się Agnieszka Polkowska. I dodaje, że każda możliwość zabawy jest dla tych dzieci czymś, co je rozwija i buduje. – To było ważne dla nich, że pojechali do eleganckiej i wielkiej sali, że zobaczyli ruch na scenie, że była muzyka. Mieli potem bardzo dużo pozytywnych emocji – zaznacza. Dodatkową atrakcją była przejażdżka zabytkowym autobusem, ponieważ bezpłatny transport zapewniła „Czerwony Ikarus”.
– Ten spektakl był ważny nie tylko dla dzieci na widowni, ale także dla tych na scenie – zaznacza Jacek Stefanik. – To dla nich odskocznia, ponieważ oni są w Polsce, ale ich najbliżsi zostali na Ukrainie. Podczas przedstawienia choć na chwilę mogli oderwać się od myślenia o tym, co się tam dzieje.
Bajka Teatru Komedii Impro w Łodzi była pierwszym polsko-ukraińskim występem, ale nie ostatnim. Aktorzy zamierzają pojawiać się z dwujęzycznymi występami im
łódzka grupa wszędzie tam, gdzie przebywają ukraińskie dzieci, czyli np. w szkołach i domach dziecka. – Chciałbym grać cyklicznie. Wiem, że miejsc, gdzie jest dużo takich dzieci, mamy sporo; nie tylko w Łodzi, ale w całej Polsce. Możemy jechać w najbardziej szalone miejsce, jakie można sobie wyobrazić, wszędzie tam, gdzie będzie można rozłożyć kostiumy, postawić dwie zastawki, posadzić muzyka i po prostu grać. To może być nawet hala dworcowa lub sala gimnastyczna – mówi Jacek Stefanik. – Jak będziemy jeździli po takich miejscach, to dzieci będą szczęśliwe – dodaje Yaroslav Kulik, który zachwycił publiczność wykonaniem improwizowanej piosenki. – Tutaj mieści się 100 dzieci, a my chcemy robić uśmiechy dla tysięcy. Żeby zapomnieli o tej wojnie, żeby wiedzieli, że są bezpieczni.