TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Najważniejszym świętem dla chrześcijan jest oczywiście Wielkanoc. Zmartwychwstanie Jezusa napawa wiernych nadzieją na przyszłe wspaniałe życie wieczne w Królestwie Niebieskim. Aby do niego trafić, wystarczy tu, na ziemi, żyć zgodnie z boskimi przykazaniami. Mówiąc inaczej – bez kontekstu religijnego – wystarczy być dobrym, przyzwoitym, uczciwym człowiekiem, a nagroda cię nie minie! Nie ma lepszej motywacji. Katolicy doskonale wiedzą, czego powinni się trzymać i czego mogą się spodziewać w zamian, ale nie wywiązują się wzorowo z tego obowiązku. Nie zawsze jest im po drodze z dziesięcioma przykazaniami. Zdarza się, że zbaczają z dobrej drogi, grzeszą! Na szczęście mogą szybko, bez bólu pozbyć się grzechów. Ja nie chodzę do spowiedzi, bo nie zwykłem zwierzać się facetowi w sutannie i oczekiwać od niego rozgrzeszenia. W moich relacjach z Bogiem żaden pośrednik nie jest potrzebny. Zamiast szeptać księdzu do ucha, wolę zwierzać się czytelnikom, co czynię nie tylko z ochotą, ale i z przyjemnością. Ponieważ Wielkanoc tuż-tuż, za parę dni, wypada, by felieton, choćby tylko w symboliczny sposób, nawiązywał do świąt. Za ów łącznik, spoiwo, posłuży mi polski mesjanizm! Towarzyszy on nam na co dzień i od święta. Nie wiadomo, skąd się wziął naprawdę w naszym narodzie, ale zadomowił się bardzo, zakorzenił mocno i nie ma mowy o uwolnieniu się od niego! Nie opuści Polski i nie da odetchnąć Polakom od roli zbawicieli świata, bojowników spraw ogromnych! Mamy to jak w banku. Tocząca się wojna wzmocniła wśród polityków, włodarzy, przekonanie, iż jesteśmy narodem wybranym, stworzonym do wyższych celów. Stąd to nasze nieustanne wychodzenie przed szereg, machanie szabelką, branie na siebie ciężaru odpowiedzialności za pomyślne rozwiązanie owego zbrojnego konfliktu! Żadne mierzenie siły na zamiary nie wchodzi w rachubę, gdy mesjanizm i megalomania biorą górę nad rozumem! Bycie Winkelriedem, Chrystusem Narodów, zobowiązuje. Ba, pozwala nam do bólu obnosić się z cierpieniem i martyrologią!