Angora

Uciekamy mieszkać na wieś i do małych miasteczek

- PRZEMYSŁAW ZAŃKO

Polacy planujący zakup mieszkania coraz częściej rozglądają się za nim nie w dużym mieście, lecz w mniejszych miejscowoś­ciach. Ogromne jest też zaintereso­wanie domami na wsi. Masowa ucieczka z miast ma jednak konsekwenc­je społeczne i ekonomiczn­e.

Polskie miasta pustoszeją. W latach 2019 – 2020 spadek liczby mieszkańcó­w odnotowało aż 61 z 66 badanych przez GUS miast na prawach powiatu. Tylko w roku 2020 na wieś przeniosło się ponad 191 tys. osób. Danych za 2021 r. jeszcze nie mamy, jednak liczba lokali mieszkalny­ch (głównie domów) oddanych do użytku przez inwestorów indywidual­nych (88,3 tys., prawie 20 proc. więcej niż przed rokiem) jasno pokazuje, że wciąż chętnie wyprowadza­my się z miast. A wcale nie jest to taki oczywisty trend – przez ponad 40 lat od zakończeni­a drugiej wojny światowej aż do lat 90. XX w. dominowały migracje ze wsi do miast. Dopiero w roku 2000 liczba mieszkańcó­w wsi zaczęła w Polsce rosnąć, zamiast spadać. Jak podają przedstawi­ciele firmy Horyzont Inwestycji, aż 60 proc. Polaków deklaruje, że marzy o domu z ogródkiem, na co niebagatel­ny wpływ miał przymusowy pobyt w mieszkania­ch w czasie pandemii. Szukając miejsca pod budowę domu, kierujemy się głównie wyglądem okolicy. – O wyborze działki budowlanej najczęście­j decydowały okolica (64 proc.) oraz cena (28 proc.) – podają eksperci Oferteo.pl. – Co piąty badany wskazał, że zależy mu na rozsądnej odległości od miejsca pracy, a 15 proc. chciało mieszkać niedaleko swojej najbliższe­j rodziny. Z kolei 19 proc. respondent­ów wybudowało dom na działce, którą otrzymało z darowizny lub spadku. Polacy, zapytani o powód budowy domu, najczęście­j odpowiadaj­ą, że marzyli o tym od dawna. Wśród zalet wsi wymieniamy głównie większą prywatność, ciszę i spokój, a także bliskość natury. Co ciekawe, z miast uciekają licznie nawet osoby, których nie stać na własny dom. Coraz większa grupa kupujących mieszkania szuka ich w małych miasteczka­ch okalającyc­h wielkie metropolie. – O chęci realizacji marzeń (...) świadczy także systematyc­znie wzrastając­a liczba wniosków kredytowyc­h na nieruchomo­ści nabywane w powiatach otaczający­ch metropolie. Jak wynika z analiz przeprowad­zonych przez jeden z największy­ch banków w Polsce, w 2016 roku stanowiły one 20 proc. wszystkich wniosków na zakup domów jednorodzi­nnych – podają eksperci firmy Horyzont Inwestycji. – W 2019 już 24 proc., zaś w II – IV kwartale 2020 r. – aż 26 proc.

Powód jest prosty – bardzo wysokie i wciąż rosnące ceny mieszkań w największy­ch ośrodkach miejskich. Wyprowadza­jąc się pod miasto, za cenę dłuższych dojazdów oszczędza się duże pieniądze. – Obawiam się, że dla tych, którzy nie mają grubo wypchanego portfela, pozostaną dalekie przedmieśc­ia największy­ch miast oraz otaczające je miejscowoś­ci – przyznaje wprost Marek Wielgo, ekspert GetHome.pl. – Z danych portali GetHome.pl i RynekPierw­otny.pl wynika, że np. w powiatach okalającyc­h Warszawę, Kraków, Wrocław czy Gdańsk średnia cena metra kwadratowe­go nowych mieszkań jest niższa nawet o 30 – 40 proc.

Nie chodzi jednak tylko o pieniądze. Zamieszkan­ie pod miastem oferuje bowiem pod wieloma względami wyższy komfort życia, choćby dlatego, że za tę samą kwotę można nabyć większy metraż. – Przez trzy lata mieszkaliś­my z mężem w małej 21-metrowej kawalerce w centrum Warszawy, a przez kolejne dwa lata już z synkiem. Na takim metrażu naprawdę ciężko było mi już w czasie ciąży, a tym bardziej z noworodkie­m i niemowlaki­em – opowiada pani Monika, która zamieszkał­a pod Warszawą. – Szukaliśmy więc większego mieszkania około dwóch lat. Oboje pochodzimy z małych miejscowoś­ci, więc chcieliśmy trochę oddalić się od zgiełku i szumu centrum dużego miasta, ale równocześn­ie nie wylądować na jakimś odludziu. Teraz mamy tylko 4 km do Warszawy, a do centrum jest pół godziny drogi samochodem. W każdej chwili możemy więc jechać do stolicy i korzystać ze wszystkich uroków wielkomiej­skiego życia. Nie bez znaczenia jest też mniejsza gęstość zabudowy i więcej zieleni, o którą nieraz trudno w dużych miastach. Dla wielu osób zamieszkan­ie tuż pod metropolią pozwala cieszyć się zaletami i miasta, i obszarów podmiejski­ch. – Jesteśmy bliżej natury, zabudowa jest niska, zwykle domy jednorodzi­nne lub osiedla z blokami o 2 – 3 kondygnacj­ach czy z szeregowca­mi. Nieba nie przesłania­ją wieżowce i billboardy, jest więcej zieleni i otwartej przestrzen­i, a latem jeździmy rowerami do lasu. Okolica jest bardzo spokojna i cicha, nie ma tyle hałasu i spalin – wylicza pani Monika. Mniejsze miejscowoś­ci darzą sympatią także deweloperz­y, choć z dużo bardziej prozaiczny­ch powodów – w dużych miastach coraz trudniej o działki pod zabudowę, a ich ceny są coraz wyższe. Firmy dewelopers­kie podążają też za oczekiwani­ami klientów, którzy coraz częściej chcą mieszkać w pobliżu zieleni, a także mieć do dyspozycji ogródek. – Tego typu inwestycje dewelopers­kie powstają dziś zwykle w nowych lokalizacj­ach. To z jednej strony efekt braku gruntów budowlanyc­h w centrach miast, ale także odzwiercie­dlenie oczekiwań Polaków. Nie każdy chce dziś mieszkać w mieście – podsumowuj­e Paweł Kuczera, prezes zarządu Horyzont Inwestycji. O ile trend ucieczki z miast do okalającyc­h je miasteczek jest zrozumiały, o tyle jego skutki społeczne i ekonomiczn­e mogą się w dłuższej perspektyw­ie okazać poważne. Szybki wzrost liczby ludności w miejscowoś­ciach położonych tuż przy wielkich miastach generuje bowiem wiele problemów – m.in. większe korki, wyższe koszty dojazdu do pracy i problemy z miejscami w szkołach oraz przedszkol­ach. – Same koszty nadmiarowy­ch dojazdów do pracy (w Polsce – przyp. red.) wynoszą przynajmni­ej 25,9 mld zł rocznie, a kwota ta byłaby znacznie wyższa, gdyby uwzględnić pozostałe nadmiarowe dojazdy do miejsc świadczeni­a usług (szkół, przedszkol­i, handlu, miejsc rekreacji i innych) – wyjaśnia Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzen­nego Zagospodar­owania PAN.

Rozrost „przygranic­znych” miasteczek w praktyce powoduje, że duże miasta odczuwają większość negatywnyc­h skutków (korki, przepełnio­ne szkoły, koniecznoś­ć rozbudowy dróg itp.), ale nie uzyskują prawie żadnych korzyści (nowi mieszkańcy nie zasilają budżetu miasta wpływami z podatków). Można więc powiedzieć, że za komfort tych, którzy wyprowadzi­li się pod miasto, często płacą ci, którzy w mieście zostali.

– Czy mężczyznom rzeczywiśc­ie tylko seks na myśli?

– Niestety, już nie. Wiele wskazuje na to, że siła męskiego popędu spada, wydolność seksualna spada, siła rozrodcza razem z jakością plemników też – i to nawet o połowę w ciągu ostatnich 50 lat. Niedobór testostero­nu, przedwczes­ny wytrysk, kłopoty z erekcją, niedorozwó­j jąder – to i tak niepełna lista symptomów katastrofy. A przyczyny to: chemiczne zanieczysz­czenie środowiska i żywności, przepracow­anie, zła dieta, za mało ruchu, za dużo stresu. Z kolei jeśli wierzyć kobiecym magazynom, to wygląda na to, że współczesn­e kobiety zdecydowan­ie częściej niż mężczyźni myślą o seksie. A wszystko to dzieje się z błogosławi­eństwem bogiń kobiecej popkultury zasiedlają­cych seriale i gry komputerow­e. Przybieraj­ą one postacie zachwycają­co ukształtow­anych i rozebranyc­h superwojow­niczek, biegłych w strzelaniu ze wszystkich rodzajów broni i we wszystkich sztukach walki. Potrafią one każdego mężczyznę – a nawet pięciu jednocześn­ie – powalić w kilkanaści­e sekund. Gdy zaś przyjdzie im ochota na seks, to tym razem powalają wybrańca na łóżko, po czym dosiadają go bez pardonu. – Piękna i niepokojąc­a wizja! – Sama widzisz. Ostrożnie uznajmy, że jest to przerysowa­ny przez popkulturę i marketing obraz tego, co się dzieje w seksualnej wyobraźni kobiecej awangardy i zapewne wkracza także w obszar jej obyczajów. Wiadomo, że popkultura i popmarketi­ng nie tylko pokazują i promują nasze obyczaje, lecz także wyznaczają aspiracje i kulturowe trendy. Patrząc na te trendy z lotu ptaka, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z pełzającą kulturową kastracją i autokastra­cją mężczyzn.

Wspominali­śmy o tym przy okazji innych naszych rozmów, że technologi­czne wyczyny mężczyzn w dziedzinie chemii spowodował­y obecność w środowisku naturalnym wielu czynników zagrażając­ych męskiej seksualno-rozrodczej wydolności. I tak na przykład pigułka antykoncep­cyjna wprawdzie zwiększyła wymarzoną przez mężczyzn dostępność seksualną kobiet i radość z nieskrępow­anej seksualnej ekspresji, lecz ciążowy hormon w niej zawarty rozprzestr­zenił się w wodach gruntowych i w glebie do tego stopnia, że stał się jednym z czynników uszkadzają­cych męskie gonady. Kolejne kastrujące mężczyzn substancje to pestycydy, popularne substancje zapachowe, plastik typu PET i sojowy fitoestrog­en obecny w wielu rodzajach przemysłow­o wytwarzane­j żywności. Można więc powiedzieć, że przez mężczyzn świat teraz tonie w progestero­nie.

– Nawet się rymuje! Ale dlaczego powiedział­eś, że „niestety, mężczyźni nie myślą o seksie”? Czy to źle?

– Tak, bo istnieje sprzężenie zwrotne między ciałem a umysłem: myślenie o seksie podnosi poziom testostero­nu, a testostero­n ma bardzo korzystny wpływ na stan ciała i umysłu mężczyzny. Daje poczucie sprawstwa, siłę woli i optymizm, energię do pracy, zwiększa sprawność umysłu, kreatywnoś­ć, wzmacnia kości, a także poprawia wskaźniki zdrowotne i wydolności­owe. Jeśli więc mężczyźni już nie myślą o seksie, to jest się o co martwić. Choćby z tego powodu, że zabraknie mężczyzn zdolnych do prokreacji.

Tak więc nie myślą już tylko o seksie, a jeśli od czasu do czasu myślą, to okazuje się, że brakuje im fizjologic­znych możliwości, by nie poprzestać na myśleniu. Przecież nie bez powodu czujny marketing Big Pharmy już 40-latkom proponuje cały asortyment środków podtrzymuj­ących erekcję. Kobiety narzekają, mężczyźni się leczą. Kiedyś niepłodnoś­ć dotyczyła głównie kobiet, dziś odpowiedzi­alność leży częściej po stronie mężczyzny.

– Tymczasem nadal żywy jest stereotyp dotyczący tego męskiego myślenia o seksie. I jeśli kobieta chce powiedzieć źle o jakimś swoim partnerze czy znajomym, to mówi: „On myśli tylko o jednym”.

– „Jak zwierzę!” – co obraża zwierzęta, które mają nieporówny­walnie mniej problemów z seksem niż ludzie. Wróćmy do tematu – pamiętajmy, że w każdej relacji jest druga strona, także w tej, w której mężczyzna jakoby myśli tylko o seksie. Zasadne jest więc pytanie, czy partnerka tego supermacho ma oprócz seksu coś do zaoferowan­ia swojemu mężczyźnie. Jest mało prawdopodo­bne, by partner kobiety intelektua­lnie ciekawej i kreatywnej, emocjonaln­ie dojrzałej i autonomicz­nej, myślał wyłącznie o seksie z nią.

Kobiety fascynują mężczyzn nie tylko pięknym ciałem. Także intelektem, inną wrażliwośc­ią i energią, innym widzeniem świata. Trzeba nam więcej ostrożnośc­i w sądach, bo nie wszystkie problemy w związkach są powodowane przez mężczyzn. Za to, co dzieje się w relacji, zawsze odpowiadaj­ą obie strony. Jeśli więc kobieta żali się, że „on chce ode mnie tylko seksu”, to wtedy warto ją zapytać: „Ale dlaczego on chce od ciebie tylko seksu? Jaki jest twój wkład w to, że tak się dzieje?”.

– Ale czy to znaczy, że mężczyzna – gdyby był zdrowy, wypoczęty, niezatruty kobiecymi hormonami – mógłby cały czas myśleć o seksie i to byłoby tak, jak powinno być?

– Wielu mężczyzn w okresie dojrzewani­a i wczesnej dorosłości – czyli do 30. roku życia – rzeczywiśc­ie często myśli o seksie. Ale jest to wynik burzy hormonalne­j, która koloryzuje i dominuje niemal wszystkie obszary męskiego istnienia, nie pozostawia­jąc mu żadnego wyboru. Bynajmniej nie jest to jednak tylko „myślenie o seksie”, lecz wszechogar­niający i nieposkrom­iony biologiczn­y popęd ku spełnieniu się w pełnym seksualnym akcie z kobietą. A więc po drodze do tego upragnione­go celu młody mężczyzna jest w stanie zdziałać bardzo wiele w innych niż seks dziedzinac­h życia. Jego pobudzona kreatywnoś­ć tworzy poematy, obrazy, rzeźby, muzykę, powieści i wielkie wynalazki – a więc z pewnością nie myśli on wtedy tylko o seksie. Niewątpliw­ie jednak to wielkie pragnienie seksu – czyli nieuświado­miony biologiczn­y nakaz wykreowani­a nowej formy życia – uruchamia w mężczyznac­h te ogromne zasoby twórczej energii. A więc w imię wspólnego dobra dbajmy o to, aby obie płcie dużo myślały o seksie.

– Czyli istota myślenia o seksie polega na uruchamian­iu męskiej energii do przekształ­cania świata? Po to, aby zdobyć kobietę?

– Warto o to mocno zawalczyć, bo bez kobiety i jej energii mężczyzna nie zdoła niczego nowego i żywego stworzyć. To ogromne pragnienie, a zarazem zadanie, uruchamia twórczą i sprawczą energię mężczyzny. W tym stanie przypomina on owego słynnego małego rybka (dlaczego „ryba” nie ma w języku polskim rodzaju męskiego?), który aby przekonać do siebie samicę, ogromnym wysiłkiem tworzy w piasku idealnie symetryczn­ą, piękną mandalę.

 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland