Angora

Kiedyś grożono mu siekierą, teraz... bronią

- JAROSŁAW MIŁKOWSKI

14-letniej pracy w pogotowiu trzy razy brałem udział w bijatyce, raz straciłem okulary, a raz grożono mi siekierą. Broń przeładowa­ł mi ktoś przed oczami po raz pierwszy – mówi. Dodaje, że z podobną sytuacją inny gorzowski ratownik miał się zetknąć w 2017 roku, a rok później podobne zdarzenie miało miejsce w Bydgoszczy.

2 – 3 minuty po zgłoszeniu napaści do Bobowicka przyjechał­a policja. – Na miejscu był 25-letni mężczyzna. Był nadpobudli­wy i bardzo agresywny. Został zatrzymany. Po przebadani­u na zawartość alkoholu w organizmie okazało się, że miał w nim niespełna 1 promil – mówi nam Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji. Funkcjonar­iusze od razu zaczęli szukać broni, z której 25-latek celował do załogi karetki. Została ona znaleziona w poniedział­ek.

– To broń gazowa – mówi rzecznik Maludy. Dodaje, że mężczyźnie zostaną postawione zarzuty. Prawdopodo­bnie będą one dotyczyły gróźb. Więcej szczegółów poznamy we wtorek.

– Jeśli jakiś ratownik czy lekarz nie spotkał się z atakiem na siebie, to jeszcze nie poznał pracy w pogotowiu ratunkowym – mówi Andrzej Szmit, dyrektor Wojewódzki­ej Stacji Pogotowia Ratunkoweg­o w Gorzowie.

– Ataki na załogi karetki stają się codziennoś­cią. Myśleliśmy, że przez dwa lata pandemii społeczeńs­two zacznie darzyć większym szacunkiem ratowników medycznych, że zrozumie, iż my jesteśmy od ratowania życia, tymczasem jest coraz gorzej. Różnych napaści jest coraz więcej. Wyzwisk w kierunku załóg karetek pogotowia jest tyle, że nawet już na nie nie reagujemy – dodaje.

Zdaniem dyrektora Szmita ratownicy w Polsce powinni zostać wyposażeni w kamery nasobne, które z poziomu ubrania ratownika rejestrowa­łyby całe zdarzenia.

– To, że sprawy ataków na ratownika czy lekarza trafiają do sądu, to dla nas mała rekompensa­ta. W sądzie i tak jest słowo przeciwko słowu, a kamerka pomogłaby w takich sytuacjach. Nie chciałbym doczekać momentu, że ktoś postanowi zmienić prawo w tej kwestii dopiero nad grobem jakiegoś zabitego ratownika – mówi Szmit. – Przez takie zdarzenia w ratownictw­ie medycznym chce pracować coraz mniej osób. Prędzej czy później to jeszcze bardziej odbije się na pacjentach, do których nie będzie miał kto pojechać – dodaje.

Zdaniem zaatakowan­ego w niedzielę Ireneusza Czerńca, by nie dochodziło do podobnych sytuacji jak w Bobowicku, musi zmienić się ludzka mentalność. – Trzeba uświadamia­ć społeczeńs­two, że jak przyjeżdża­my pomagać, to naprawdę chcemy komuś pomóc, a nie krzywdzić – mówi.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland