Majsterkowicz w kuchni
Mała, cenna rada
„Szanowny Panie Redaktorze. Kilka dni temu dostałem polecenie od żony: przygotuj się na jutro do pomocy przy zrobieniu 200 sztuk klopsików według receptury z Ikei. Ja przygotuję mięso, a ty ulepisz kulki. Mają być jednakowej wielkości. Tylko nie kupuj z tego powodu kolejnego narzędzia – tak jak poprzednio, gdy poprosiłam cię o oszlifowanie jednej deski do kuchni na półkę, a ty kupiłeś heblarkę i dwie szlifierki do tej pracy. Do ulepienia kulek z mięsa wystarczą ci dwie łapy. Pytam nieśmiało, dlaczego tak dużo? 20 sztuk dostaniesz za pomoc, reszta do zamrażarki. Przecież wiesz, że może być wojna. Ja, który mam 25 różnych elektronarzędzi, mam lepić kulki z mięsa za pomocy rąk? I to 200 sztuk? Po nieprzespanej nocy nad ranem znalazłem sposób. Przecież mamy elektryczną maszynkę do mięsa i przystawkę do niej, za pomocą której wykonuje się kiełbasę. Powinno się udać. Przystępujemy do pracy. Żona, widząc, że maszynki po zmieleniu mięsa nie chowam i montuję przystawkę do kiełbas, tylko z politowaniem pokiwała głową. Robię próbę i o dziwo bardzo szybko wychodzą wałeczki mięsne jednakowej średnicy, które układam na desce do krojenia. Po zrobieniu wałeczków tnę je na odcinki 5-centymetrowe i z każdego kawałka robię kulkę w rękach. Wystarczają 4 obroty i kulka mięsna jest gotowa. Każda jest jednakowej wielkości. Eureka! Jednak udało mi się zmechanizować choć w części prace wykonywane dotąd przez moją małżonkę tylko za pomocą rąk. Żona, widząc, że 200 klopsików wykonałem błyskawicznie i wszystkie były jednakowej średnicy, stwierdziła: Popatrz, popatrz, ty jednak masz głowę na karku. Kto by pomyślał? Z poważaniem Zenon Bolimowski z Łodzi”. janik@angora.com.pl