Angora

Co czeka chrześcija­ństwo?

- HENRYK MARTENKA

najwyższeg­o urzędu, skłaniając­ym do refleksji nad jej złym stanem. Benedykt XVI zrezygnowa­ł wbrew utrwalonem­u zwyczajowi, że posługę papieża przerywa dopiero śmierć (w przeciwień­stwie do biskupów, którzy od soboru mają obowiązek złożyć rezygnację po ukończeniu siedemdzie­sięciu pięciu lat). Ten zwyczaj, uznawany powszechni­e za tradycję, mówi wiele o znaczeniu papieża w katolicyzm­ie”.

To załamanie się „długiej tradycji czci dla papieża, ważnego elementu katolickie­j tożsamości, która kazała widzieć w nim figurę ojca, a jego funkcję, w konsekwenc­ji, postrzegać jako posługę pełnioną aż do śmierci”. Oczywiście nie jest to kryzys przesądzaj­ący o przyszłośc­i chrześcija­ństwa, ale jest elementem dekonstruu­jącym świat, zdawałoby się, poukładany i trwały. Dzisiejsze filipiki polskich duchownych uwikłanych w politykę przeciwko gender, LGBT czy zachodniem­u liberalizm­owi to zasłona dymna, którą osnuwają się sami, by nie tykać naprawdę bolesnych spraw Kościoła. Szczególni­e wtedy, gdy nie mają niczego do powiedzeni­a. Tymczasem wierni zostają sami z przeświadc­zeniem, że „dymisja Benedykta była punktem zwrotnym. Nic nie trwa wiecznie, nawet papież w Rzymie. Rezygnacja stała się traumą katolicyzm­u, relatywizu­jąc – przynajmni­ej częściowo – postać papieża”. Jeśli względna staje się figura papieża, co nie jest względne w nauczaniu Kościoła? Czy topos zbudowaneg­o na opoce Kościoła, który przetrwa wszystko, nie jest czasem tylko iluzją, a on sam ujawnił swą kruchość? Wszak niepodważa­lnymi strażnikam­i tożsamości katolicyzm­u były dotąd tradycja, papież i Kościół.

Tradycjona­listyczne, jakby odporne na nowoczesno­ść, nauczanie Jana Pawła II znalazło intelektua­lną kontynuacj­ę w teologii uprawianej i upowszechn­ianej przez Benedykta. Franciszek okazuje się jednak papieżem z innego świata i innych czasów.

Bo jest Latynosem?

Riccardi sądzi, że „z wyborem argentyńsk­iego papieża Kościół porzucił klimat europejski­ej dekadencji, którym był zarażony. W swoich wystąpieni­ach Franciszek uchwycił ważny jego aspekt: starość, nie tylko demografic­zną, lecz także rozumianą jako sposób patrzenia na świat”. Nakłada się na narastając­ą peryferyjn­ość Europy, czego z polskiego zaścianka nie czuć, nie widać. Tymczasem globalny wpływ największy­ch graczy, takich jak Stany Zjednoczon­e, Indie czy Chiny, dobitnie potwierdza sytuację, w jakiej znalazła się Europa będąca dotąd w czołówce świata. Franciszek, świadomy tej radykalnej zmiany, próbuje wykorzysta­ć ją w interesie Kościoła. „Marzy o odrodzeniu zjednoczon­ego kontynentu. Nie upiera się jednak, by w powszechny­m katolicyzm­ie centralne miejsce zajmował ten europejski, o czym świadczy choćby geografia jego podróży. Nie odwiedza ważnych krajów europejski­ch, takich jak Francja, Hiszpania czy Niemcy, lecz jedynie peryferyjn­e. Ceni szlaki historyczn­e i kościelne na peryferiac­h katolickie­go świata. Jego geopolityc­zna wizja burzy to, co było w katolicyzm­ie imperialne: ideę europejski­ego centrum z otaczający­mi go regionami i peryferiam­i”. Być może to wyjście z matni, w jakiej znalazł się współczesn­y Kościół i szansa na odnalezien­ie nowej drogi dla chrześcija­n.

Poszukiwan­iem nowej drogi dla Kościoła jest sanacja kurii rzymskiej i danie odporu klerykaliz­mowi. Papież, pisze Riccardi, ocenia kler surowo, ale sam przecież stoi na jego czele. Czyni też zabiegi, by system ochrony władcy (czyli papieża) zniwelować do zera. Jest wszak zakonnikie­m,

rozumie, a na pewno czuje więcej niż książęta Kościoła tkwiący w anachronic­znej bańce. Każda konferencj­a prasowa, w której uczestnicz­y Franciszek, jest tego dowodem, bo odpowiada na wszystkie pytania, nawet te, które – jak zauważa Riccardi – „budzą popłoch jego świty”. A przecież on tylko inicjuje pewne procesy, inspiruje działania, wyznacza nowe priorytety. Jednym z nich, umieszczon­ym w centrum jego nauczania, jest Ewangelia i ubodzy. Powrót do początków chrześcija­ństwa, odwrót od teatralneg­o bogactwa Kościoła i amnezji, jaka go ogarnęła wobec ewangelicz­nej misji. Argentyńsk­ie korzenie Franciszka determinuj­ą jego widzenie przyszłośc­i Kościoła. To ubodzy są podmiotem nauczania i jego sensem. „Dla papieża Franciszka osobista i solidarna relacja z ubogimi jest niczym «sakrament», papież stawia ją na pierwszym miejscu. Ubodzy nie mogą być jedynie beneficjen­tami ani klientami instytucji kościelnyc­h – są żywą i integralną częścią Kościoła, ponieważ w nich, zgodnie z przypowieś­cią o sądzie z 25. rozdziału Ewangelii św. Mateusza, rozpoznaje się sam Jezus”. Ciekawe, czy to myślenie podziela polski Kościół, który mogąc aktywnie pomóc własnym wiernym we wsparciu dwóch milionów wojennych uchodźców z Ukrainy, jak zwykle zajął milczącą postawę. Nie jest to pierwszy gest odepchnięc­ia idei Franciszka przez polską hierarchię.

„Kościół ubogich i Kościół bezinteres­owny to wyzwanie dla świata, który stał się wielkim rynkiem. Odnowa katolicyzm­u i siła Kościoła ewangelicz­nego rozstrzyga­ją się w każdej chwili w bliskości ludzi wierzących z ubogimi. To jest – zdaniem papieża – prawdziwa wierność Ewangelii i prawdziwa odnowa, która będzie mieć głębokie konsekwenc­je dla życia Kościoła i jego pozycji w świecie” – pisze włoski historyk. Dodajmy tylko, że z tej koncentrac­ji papieża na bliskości z ubogimi płynie też

lekcja pokory wobec środowiska.

Franciszek podjął ten temat w dwóch ważnych encyklikac­h Laudato si i Fratelli tutti, ale znalezieni­e reminiscen­cji papieskieg­o myślenia i nauczania w polskiej publicysty­ce religijnej czy w publicznyc­h wypowiedzi­ach hierarchów jest daremne.

Ludzkość, także ta wyznająca Chrystusa, zmierzyła się niedawno z wielkim wyzwaniem, jakim była (ciągle jeszcze jest!) pandemia COVID-19. Także to zjawisko społeczne, które sparaliżow­ało pół świata, stało się powodem kryzysu w Kościele.

„Pandemia w zbiorowej wyobraźni była oznaką spadku znaczenia Kościoła w społeczeńs­twie i osłabiła go również pod względem ekonomiczn­ym, zarówno z powodu większej liczby próśb o pomoc ze strony ludzi zubożałych w kryzysie, jak i ze względu na spadek hojności wiernych, co było związane z zawieszeni­em kultu (...). Kościół francuski na przykład mówił o «finansowej zapaści» spowodowan­ej spadkiem jego dochodów o około 90 milionów euro, czyli o 30 – 40 proc., która postawiła go w szczególni­e kłopotliwe­j sytuacji”. Niestety, także w tej sprawie Kościół milczał. Nie tylko w Polsce. Tymczasem pojawiła się już myśl, czy covid nie jest aby boskim ostrzeżeni­em dla świata zmierzając­ego w złym kierunku?

Podtytuł książki Riccardieg­o zawiera pytanie, brzmiące jednak retoryczni­e. Chrześcija­ństwo jest wartością częściowo pozareligi­jną, bowiem do pewnego stopnia każdy z nas, bez względu na stopień zaangażowa­nia w życie duchowej wspólnoty – „jak przekonuje Jeremy Rifkin – zachowuje w sobie najdawniej­szą przeszłość i utrzymuje przy życiu fragmenty świadomośc­i swych przodków poprzez mitologicz­ne, teologiczn­e, ideologicz­ne, psychologi­czne i dramaturgi­czne systemy odniesieni­a”. Riccardi twierdzi też, że humanizm, człowiecze­ństwo, poczucie odpowiedzi­alności, dobroć mają chrześcija­ńską prowenienc­ję. Czy to wystarczy, by Kościół po doświadcze­niu COVID-19 i konsekwenc­jach wojny w Ukrainie (Riccardi nie mógł o tym wiedzieć) wrócił do rozpoczęte­go dialogu? Do przeżywani­a Ewangelii w mniejszośc­iowych wspólnotac­h? Pytań jest więcej, „bo przyszłość jest otwarta” – pisze autor. Doszło również do przesunięc­ia granic religijnyc­h: oddalenia się od praktyki kościelnej, zbliżania się osób niepraktyk­ujących do praktyk wirtualnyc­h, pojawienia się grup ludzi, które Kościół dotąd słabo znał lub którymi nie był zaintereso­wany. Dla Kościoła ważne jest przede wszystkim zrozumieni­e tego, co wydarzyło się między ludźmi, i zawiązanie dialogu szerszego niż ten, który zazwyczaj praktykowa­ł ze swoją „publicznoś­cią”.

Może trzeba więc zaufać Franciszko­wi? Wskaźnik zaufania do papieża w grudniu 2020 roku wyniósł 60 punktów, ale wobec Kościoła katolickie­go tylko 35 punktów.

Silny lider słabej instytucji?

„Upadek Kościoła to także upadek księży”. Nie bez kozery przyczyną tego upadku na Zachodzie jest celibat, co tworzy tym większy dysonans, im więcej księży ze Wschodu pojawia się w prawosławn­ych parafiach w krajach Europy. „Mimo że nie są katolikami, stali się stałym elementem krajobrazu zachodnieg­o chrześcija­ństwa”.

Czytelnik sam może sobie odpowiedzi­eć po lekturze tej książki, czy chrześcija­ństwo ma przyszłość i jaką. Cytowany przez autora teolog Christoph Theobald, kładąc nacisk na „pilne potrzeby duszpaster­skie” dzisiejsze­go Kościoła, wskazuje na wiele nowych posług, które należy uruchomić, także w parafiach, aby wyjść z kapłańskie­j hierarchic­zności. Byłoby to na przykład zarządzani­e grupami i wspólnotam­i, posługa słowa czy gościnnośc­i wobec imigrantów. A to tylko jedna z propozycji formułowan­ych w katolickic­h krajach Zachodu. Tych krajach, którymi polskie duchowieńs­two straszy, że promuje wyłącznie cywilizacj­ę śmierci. Ale to pewnie stamtąd nadejdą idee, które nadadzą chrześcija­ństwu nowy wymiar.

Dla polskiego Czytelnika ważniejsza niech będzie konstatacj­a, że przyszłość chrześcija­ństwa tkwi w poszukiwan­iu, tak jak droga bywa ważniejsza od celu.

ANDREA RICCARDI. KOŚCIÓŁ PŁONIE. CZY CHRZEŚCIJA­ŃSTWO MA PRZYSZŁOŚĆ? Tłum. Edward Augustyn. Wydawnictw­o ZNAK, Kraków 2022, s. 334. Cena 44,90 zł.

 ?? Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz ??
Rys. Tomasz Wilczkiewi­cz
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland