Kiszka Franciszka
Czasem pył opada ze snu Czasem opadają ręce Czasem opadają spodnie A czasem – coś więcej Mnie opadło wszystko naraz W gardle mi uwięzła szyszka Gdy się rozległ w sprawie wojny Pusty głos Franciszka Wszyscy my jesteśmy winni Masakr w Buczy i w Irpieniu Nie potrafi skurwysyństwa Nazwać po imieniu To tak działa autorytet? Tak nam otumania głowy? W taką wchodzi retorykę Przywódca duchowy? Czy powtórka to z historii? Bo też Kościół miał dostojny Przypominam – za uszami W czasie drugiej wojny „Putin buc i ludobójca!” Tak określić skurczybyka Nie pozwoli watykańsko-papia polityka Że Franciszek ból odczuwa Nie wystarczą modły, łkania Czuję gorycz, bo nadużył Mego zaufania.