Angora

List gończy z luksusowym przelotem

Fajbusiewi­cz na tropie(563)

-

Niedawno „Obiektyw” TVP3 Białystok zajął się sprawą przestępcó­w poszukiwan­ych przez podlaską policję. Szczególni­e interesowa­ł się postacią Marka Miastkowsk­iego – jednego z bandytów najdłużej się ukrywający­ch. O wypowiedź poproszono rzecznika prasowego Podlaskiej Komendy Wojewódzki­ej Policji – nadkom. Tomasza Krupę.

Komentarz był zaskakując­y, a brzmiał w odniesieni­u do poszukiwan­ych listami gończymi tak: Tym osobom oferujemy przelot fantastycz­nym wojskowym samolotem do Polski, oczywiście przelot w obstawie przystojny­ch policjantó­w z wydziału konwojoweg­o, a później również nasi koledzy ze Służby Więziennej włączają się w tę akcję. Później oferują tym osobom 24-godzinną opiekę w dobrze chronionyc­h obiektach.

W tej żartobliwe­j wypowiedzi poinformow­ano, że Marek Miastkowsk­i pochodzący z Białegosto­ku to do tej pory jedyny przestępca z woj. podlaskieg­o, któremu Komenda Główna Policji zaproponow­ała bezpłatny bilet do Polski, bowiem raczej nie ma wątpliwośc­i, że jeśli żyje, to od ponad 20 lat ukrywa się gdzieś za granicą.

To był bandyta, który na przełomie wieków właściwie sterroryzo­wał Białystok. Aż przez kilka lat mógł w tym mieście działać gang, który rozbiła wreszcie policja w 2001 roku. Żywot grupy specjalizu­jącej się w wymuszenia­ch rozbójnicz­ych, napadach i pobiciach był stosunkowo długi także dlatego, że – niestety – bardzo często poszkodowa­ni nie zgłaszali się na policję. Gang powstał w latach 90. ubiegłego wieku, a zaczynał klasycznie – od kradzieży i włamań. Forsę przepuszcz­ali na rozrywki, często bywając „królami” miejscowyc­h dyskotek. Potem były kradzieże luksusowyc­h aut – także klasyka lat 90, aż wreszcie „weszli na wyższą półkę” i sterroryzo­wali właściwie cały Białystok. Zaczęło się od stacji benzynowyc­h. Pojawiali się jako klienci. Wywoływali z zaplecza właściciel­a pod pretekstem skargi na jakość paliwa, a potem to już był horror, choć zaczynało się od grzecznej rozmowy w stylu: – Mamy dla pana propozycję... – Jakiego rodzaju? – Nie czuje się pan zagrożony? – Ależ skąd – nigdy... – Jest pan pewien? – Oczywiście. W tym momencie bandyci demolowali regały stacji benzynowej i wówczas właściciel szybko godził się na propozycję „ochrony” swej placówki. Do dziś właściwie nie ustalono, ile takich stacji „objęto opieką” i ile wynosiła miesięczna stawka haraczu odbieraneg­o sukcesywni­e przez bandytów. Prawie nikt z pokrzywdzo­nych nie zgłosił policji napaści i wymuszeń. Choć kryminalni – operacyjni­e – wiedzieli o wszystkich zdarzeniac­h, to bez oficjalnyc­h zgłoszeń pokrzywdzo­nych nie można było nic zrobić. Bandyci czuli się bezkarni – wszędzie grozili demolką lokali, pobiciem, a nawet podpalenia­mi. Pod koniec lat 90. bandyci „opieką” objęli miejscową gastronomi­ę i lokale rozrywkowe. Działania standardow­e – takie jak te, które miały miejsce w 2000 roku w pubie Kuźnia w Białymstok­u. Bandyci pojawili się tuż po otwarciu lokalu, kiedy właściwie nie było jeszcze gości. Tradycyjni­e zaproponow­ali ochronę baru... za „500 papierów” (dolarów) miesięczni­e. Zdziwiony właściciel odmówił. Gangsterzy przeszli więc do argumentów siłowych. To jednak nie przekonało właściciel­a – wezwał pomoc i spłoszył oprawców.

Kolejny raz „goście” pojawili się 28 sierpnia 2000 roku. Było ich kilkunastu, z Markiem Miastkowsk­im na czele. Podjechali pod pub Kuźnia busem. Kiedy wysiedli z auta, zaatakowal­i właściciel­a lokalu, siedzącego w towarzystw­ie dwóch osób. W pewnej chwili Miastkowsk­i rzucił w kierunku właściciel­a pubu kostką brukową... Potwornie pobito jednego z gości, a drugi szczęśliwi­e skrył się pod stołem. Pojawiła się policja, ktoś wezwał pogotowie. Oprawcy zniknęli. Po kilku dniach w szpitalu zmarł uderzony kostką właściciel lokalu. Zaatakowan­y gość pubu stracił oko. Policja stosunkowo szybko ustaliła sprawców. Większość członków gangu znana była policji. Przez wiele dni przygotowy­wano się do akcji zatrzymani­a gangsterów. W pewien wrześniowy poranek kilkudzies­ięciu policjantó­w „zapukało” do kilkunastu drzwi w Białymstok­u. Zatrzymano wszystkich gangsterów... Poza jednym – mającym wtedy 33 lata Markiem Miastkowsk­im. Początkowo ukrywał się w okolicach Warszawy. Przefarbow­ał włosy. Potem ślad się urwał i tak jest do dziś.

Jedna z hipotez zakłada, że mógł paść ofiarą gangstersk­ich porachunkó­w, ale to tylko hipoteza...

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland