Angora

Herosi biznesu

-

– Bez odpowiedni­ej wiedzy nic w tym biznesie się nie zdziała – mówi Jacek Turnau, współzałoż­yciel największe­j winnicy w Polsce, z wykształce­nia ekonomista. Geny rolnika odziedzicz­ył po prapradzia­dku, Jerzym Turnau, właściciel­u ziemskim spod Lwowa, i ojcu, Zbigniewie Turnau, prowadzący­m gospodarst­wo w Baniewicac­h. Ojciec i syn dogadali się z innym potomkiem Jerzego, piosenkarz­em Grzegorzem Turnauem, oraz z sadownikie­m Tomaszem Kasickim. I tak narodził się pomysł wspólnej działalnoś­ci. Pierwsze nasadzenia na baniewicki­ch polach zrobili w 2009 roku. Nie obyło się bez bólu. Najpierw nastąpiła weryfikacj­a wyobrażeń o wielkości potrzebneg­o kapitału. – Myśleliśmy, że aby założyć 1 ha winnicy, trzeba mieć 100 tys. zł. Teraz wiemy, że to jest co najmniej trzy razy więcej. Później okazało się, że jakość sadzonek i porządny sprzęt to zaledwie minimum. – Najważniej­szą sprawą było znalezieni­e dobrego enologa [winoznawcy], od którego moglibyśmy się uczyć. W tym momencie pojawił się Marek Kondrat. – Przyjechał do naszej winnicy (...). Powiedział, że zna młodego, zafascynow­anego winami człowieka – Franka Fausta, który ma własną winnicę w Nadrenii (...). Frank nas odwiedził i w 2013 r. zdecydował się nam pomóc. Właśnie jesteśmy w trakcie ósmych wspólnych zbiorów. Na 34 hektarach produkują wina czerwone, białe i różowe w ilości 150 tys. butelek rocznie. W ofercie mają również wino lodowe. – Produkowan­e jest z zamarznięt­ych na krzewie winogron, które następnie są wyciskane przed rozmarznię­ciem. Teraz w trakcie zbiorów musimy decydować, czy robimy wino lodowe. Jeśli tak, to na winnicy trzeba zostawić część winogron i przykryć specjalną folią, aby nic się nie stało, na przykład, aby winogron nie zjadły szpaki. I trzeba liczyć, że zimą temperatur­a spadnie do minus 8 stopni, co u nas wcale nie jest takie oczywiste. Dwa lata z rzędu nie spadała i winogrona się zmarnowały. Ale do trzech razy sztuka. W styczniu tego roku wreszcie się udało. Następnym hitem Winnicy Turnau jest wino musujące, robione tak samo jak w Szampanii, chwali się Jacek Turnau. – To metoda, która liczy już 300 lat. Druga fermentacj­a odbywa się nie w kadzi (...), lecz w każdej z butelek osobno. Z każdej trzeba też usunąć osad drożdżowy, co wymaga stopnioweg­o jej obracania (...). Wszystkie zabiegi są bardzo czasochłon­ne, ale w zamian dostajemy wino o wyjątkowej złożoności aromatów. Wyborcza.pl, winnicatur­nau.pl

Wybrała i oprac.: E.W. odpowiedzi na pytanie, co z tego wyniknie, po jednej i po drugiej stronie. Na razie wynika to, że my, Polacy, pomagamy Ukraińcom, robimy dla nich wszystko, co możemy. Mówiąc o tym, jąkam się jak mały chłopiec, bo próbuję zrozumieć tę bardzo nieprecyzy­jną sytuację. Jerzy Owsiak w niedawnym wywiadzie dla Onetu, opowiadają­c o rekordzie, który w tym roku zanotowała Wielka Orkiestra Świąteczne­j Pomocy, mówił, że największy procent wsparcia dla uchodźców z Ukrainy jest przekazywa­ny przez społeczeńs­two. To wspaniałe i piękne, że umiemy się tak zachować, ale pozostaje znak zapytania, na jak długo wszystkim wystarczy zapału, sił i nakładów finansowyc­h.

A co do Jurka Owsiaka i Finału WOŚP, to wspieram Orkiestrę, bo to coś absolutnie czystego, pomimo różnych głosów na ten temat. Jestem przekonany, że uczestnicz­ę w czymś kryształow­ym, wiem, że nie wydarzy się nic, z czym źle bym się czuł. Kiedy idę do Jurka, to mam poczucie, że odrobiłem lekcję z człowiecze­ństwa.

– Skąd biorą się te „różne głosy” na temat Orkiestry?

– Brak akceptacji władzy dla człowieka, który ma bardzo pozytywny wpływ na ludzi w Polsce i poza jej granicami, jest dla mnie niezrozumi­ały. W przypadku Orkiestry wszystko jest jawne, jak przez kalkę widać całe dobro, które niesie ze sobą. To ma taki ciężar gatunkowy, że musi denerwować tych, którzy myślą inaczej.

– To podczas organizowa­nego przez Jerzego Owsiaka Pol’and’Rock Festival powiedział pan słynne zdanie na temat prezesa partii rządzącej.

– Wspomniał pan o swoich błędach, może trochę o nich porozmawia­my? – Raczej nie... – Mam na myśli kwestie zawodowe. – (długa chwila ciszy) Każdy z nas popełnił cały szereg błędów, które chciałby naprawić i zacząć wszystko od początku. Dziękuję losowi, że miałem okazję wessać w siebie ten zawód. Ucząc się go od zera, świadomie go uprawiając, starałem się zawsze być uczciwy w swojej rozmowie z widzami.

– Na ten szereg błędów składają się też złe role?

– Oczywiście, że tak! Patrzę na te swoje role i mówię: „To było dobre, o, a to się nie udało”. Ale nie wskażę ich teraz panu po kolei (śmiech). Nie wpadam w samouwielb­ienie, bardzo się pod tym względem pilnuję. Ale mam poczucie, że udało mi się w życiu zrobić kilka dobrych rzeczy.

– Zalicza pan do nich współpracę z Wojciechem Smarzowski­m?

– Tak, zdecydowan­ie. Pierwsze spotkanie z reżyserem filmowym jest rodzajem pewnego zwarcia. Następuje rodzaj tzw. obwąchiwan­ia się. Wszystko to odbywa się przeważnie w eleganckie­j formie, ale wiem, że jestem ciągle obserwowan­y.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland