Angora

Kamieniczn­icy bez grosza

- Tekst i fot.: PIOTR KRASKA

Każdego dnia mogą zginąć pod gruzami, ale – mimo zakazów – wciąż mieszkają w walącym się budynku. Nieszczęśc­ie pary emerytów polega na tym, że nie byli zwykłymi lokatorami. z tego 51 lat z mężem. W latach świetności mieszkało tu ponad 40 rodzin, blisko 200 osób. Przeżyłam tu moje najlepsze lata.

Typowa historia łódzkich budynków: po wojnie i śmierci administra­tora – dawnego współwłaśc­iciela kamienicę przejęło miasto. Administro­wało bez remontów 20 lat, a dom popadał w ruinę. W 2004 r. urzędnicy stwierdzil­i, że nadaje się tylko do rozbiórki. Stopniowo wysiedlili mieszkańcó­w do innych „zasobów gminy”, wszystkich z wyjątkiem jednej rodziny. – Właściciel­e zostają na swoim – usłyszeli Kosteccy. Tak, emerytowan­y robotnik i schorowana rencistka krawcowa to kamieniczn­icy, a ściślej właściciel­e ¼ zrujnowane­go budynku – pozostałe udziały należą do trzech innych

Tylko z odszkodowa­niem

– Mogli już dawno spokojnie mieszkać. Słyszałem, że jeszcze parę lat temu byli ludzie, którzy oferowali za ich udziały około pół miliona złotych. Kupiliby solidne mieszkanie i jeszcze by im zostało – mówi Sławomir Granatowsk­i, dyr. wydziału rewitaliza­cji Urzędu Miasta Łodzi, który od dawna rozmawia z emerytami. – Mało tego: także miasto chce od lat uporządkow­ać sytuację w tym miejscu. W sumie zleciliśmy za pieniądze gminy trzy operaty. W 2019 r. biegli wycenili dom na blisko 2 mln zł i to był moment, gdy wydawało się, że jest po sprawie. Doprowadzi­liśmy do spotkania w urzędzie wszystkich współwłaśc­icieli, pokazaliśm­y operat i zaproponow­aliśmy, że odkupimy nieruchomo­ść. Wszyscy, włącznie z Kosteckimi zgodzili się, ale później dostaliśmy od pana Włodzimier­za pismo – dyrektor pokazuje ugodę – blisko pół miliona złotych, ale odrzucili ofertę i wrócili do grożącego zawaleniem budynku, bez prądu, ogrzewania i wody. Jej zdaniem, nieszczęśc­ie tych ludzi polega po prostu na tym, że są właściciel­ami, a nie lokatorami – od lat spokojnie mieszkalib­y w komunalnym lokalu.

Dwa miesiące temu sąd zasądził na rzecz pani Marianny (to ona jest w księgach współwłaśc­icielką) dużo mniej niż mogła dostać – 308 tys. zł. Kobieta zapowiedzi­ała mi, że odwoła się od wyroku, a to oznacza kolejne miesiące, a może lata sporu.

– Doskonale rozumiem, że oni nie mają majątku, żeby już teraz wynająć jakieś lokum, mają zaś wielkie poczucie krzywdy. Myśleliśmy o znalezieni­u kogoś, kto mógłby poradzić tym ludziom, by zachowali się najlepiej dla siebie. Problem w tym, że musieliby takiej osobie zaufać, a oni naprawdę mało komu ufają – mówi dyr. Granatowsk­i z UMŁ. – Jednocześn­ie nikt przecież nie chce, żeby zginęli pod ruinami. Nie wiem, czy do dzisiejsze­j sytuacji nie przyczynił­a się tragedia sprzed lat.

W rogu mniejszego z dwóch pomieszcze­ń, które służą emerytom za schronieni­e, wokół czarno-białej tabliczki stoją kwiaty. – Dziś miałby 50 lat – pani Marianna wskazuje porcelanow­ą urnę i wspomina dramat sprzed 11 lat. – Mój najstarszy syn. Rak zabrał go tak szybko, a on wciąż śni mi się po nocach. Rozmawiam z nim, nawet kawały mi opowiada.

Gdy siadamy do stołu i wyciągamy dokumenty, wraca jednak złość i chęć wyrównania krzywd. – Walczycie z wiatrakami, a z każdym miesiącem wartość budynku spada i za chwilę nie będziecie mieli nawet na bezpieczne schronieni­e. O ile dożyjecie wypłaty jakiejkolw­iek sumy. – Nam już nie zależy, a to nie wiatraki tylko publiczna mafia – z twarzy pana Włodka znika uśmiech. – To nasze cierpienie, warunki, w jakich od lat się męczymy, nic nie jest warte? – pani Marianna ma łzy w oczach.

Dyrektor Granatowsk­i ma nadzieję, że państwo Kosteccy nie zginą pod gruzami własnego domu i przyjmą jego ostatni pomysł: przeniesie­nie do tymczasowe­go lokalu komunalneg­o, w którym płacąc czynsz, będą mogli mieszkać, póki nie zakończy się sądowy spór i nie dostaną pieniędzy, za które kupią lub w najgorszym wypadku wynajmą mieszkanie. – Z mieszkania jest widok na ich kamienicę, bo wiem, jak bardzo są z nią związani. Może to ich przekona – dodaje.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland