Zabytkowy sztylet
Zbliżało się południe. Inspektor Nerak akurat zaparzał kawę, kiedy do pokoju wszedł sierżant Wrzosek i oznajmił: – Panie inspektorze, mam nowy dowcip. Oto on. Anglik i Polak spierali się, który z języków jest trudniejszy do opanowania. Polak zapewniał, że jego, Anglik zaś obstawał przy swoim, a chcąc przekonać Polaka, oznajmił: „Nasz język jest bardziej skomplikowany, ponieważ czytamy inaczej, niż jest to napisane. Piszemy na przykład Shakespeare, a czytamy Szekspir”. Polak, przyparty do muru, chwilę pomyślał i wypalił: „A u nas jest jeszcze trudniej, bo pisze się Aleksander Głowacki, a czyta Bolesław Prus”.
Wesoły śmiech policjantów przerwał dzwonek telefonu stojącego na biurku. Kiedy Nerak podniósł słuchawkę, usłyszał głos przełożonego: – Panie inspektorze, w domu znanego w mieście antykwariusza Marcina Zielińskiego dokonano kradzieży. Proszę, aby pan osobiście zajął się tą sprawą. Ekipa dochodzeniowo-śledcza jest już na miejscu.
Kilkadziesiąt minut później inspektor zaparkował przed dwupiętrową willą na jednej z podmiejskich uliczek. Kiedy wszedł do środka, przywitał go członek ekipy policyjnej i poinformował: – O kradzieży zawiadomił Marcin Zieliński, który, jak pan wie, jest właścicielem kilku antykwariatów w naszym mieście i znanym w świecie kolekcjonerem białej broni. Wczoraj wieczorem pan Marcin zorganizował – z okazji swojego dwudziestopięciolecia pożycia małżeńskiego – wystawne przyjęcie, na które zaprosił kilkadziesiąt osób. Dziś rano zorientował się, że podczas imprezy z pokoju na pierwszym piętrze ktoś ukradł bardzo drogi, siedemnastowieczny sztylet, który był schowany w solidnym kredensie wykonanym z dębowego drewna. Nasz ekspert od daktyloskopii skończył chwilę temu pracę, lecz na drewnianych drzwiczkach tego kredensu nie znalazł żadnych odcisków palców.
Nerak podziękował ekspertowi i poprosił gospodarza, aby opowiedział o zdarzeniu. Panowie przeszli do gabinetu i kiedy usiedli w wygodnych fotelach, Marcin Zieliński zaczął opowiadać: – Mieszkam w tym domu tylko z żoną. Wczoraj, podczas imprezy, chciałem pochwalić się sztyletem swojemu koledze Ryszardowi, który również jest miłośnikiem białej broni. Opuściliśmy gości i przeszliśmy do mojego gabinetu. Kiedy pokazałem mu sztylet, Rysiek nie mógł oderwać od niego wzroku. Zrobił na nim tak wielkie wrażenie, że poprosił, abym mu go sprzedał. Mimo jednak bardzo korzystnej oferty finansowej, nie zgodziłem się. Kolega stwierdził, że mnie rozumie i zeszliśmy do gości. Impreza trwała do północy. Dziś rano, kiedy zajrzałem do kredensu, okazało
Orlik przeszkadza
Od ponad 40 lat mieszkam w mieście, gdzie 10 lat temu zbudowano w środku osiedla przy szkole boisko – orlik. Odległość od bloków otaczających plac gry wynosi 80 – 90 metrów (powstała tzw. studnia). Wiem, że nie jest to zgodne z przepisami, ale jakimi? Jako mieszkańcy zgodziliśmy się tylko na boisko dla dzieci i młodzieży, a teraz grają na nim dzień w dzień także dorośli mężczyźni, dla których wulgaryzmy to rozgrzewka do gry. Dyrektor szkoły opiekujący się tym orlikiem na moje pismo nie reaguje. Chodzi mi o te odległości, wykluczenie dorosłych, używanie boiska niemal codziennie oraz o nadmierne oświetlenie.
– Urszula Noga z Płocka Odległość boiska wynosząca 80 – 90 m od zabudowy wielorodzinnej jest wedle przepisów prawa budowlanego całkowicie wystarczająca.
Boiska tego typu pozostają w zarządzie samorządów i to one decydują o warunkach ich udostępniania wszystkim mieszkańcom gminy, zatem wykluczenie dorosłych mężczyzn z korzystania z tych boisk jest nieporozumieniem. Oczywiście, zgodnie z założeniem programu, preferencje mają dzieci i młodzież, co nie oznacza, że z boiska nie mogą korzystać inni mieszkańcy (w tym osoby starsze) na zasadach określonych w regulaminie użytkowania obiektu.
Jeśli zaś oświetlenie boiska razi okolicznych mieszkańców, sprawę można zgłosić do powiatowego nadzoru budowlanego, który skontroluje tę kwestię i sprawdzi, czy chodzi np. o moc reflektorów lub ich wadliwe ustawienie.
Legalizacja samowoli budowlanej
Kilka lat temu do drewnianego domu dobudowałam sień o wymiarach 2 x 3 m. Jak mogę to zalegalizować? Jakie mogę ponieść konsekwencje i koszty?
– Irena Iwaniuk z Mazowieckiego Jeżeli dobudowa sieni wymagała pozwolenia na budowę lub zgłoszenia, to musi Pani złożyć do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego właściwego dla miejsca położenia nieruchomości wniosek o jej legalizację.
Zgodnie z treścią art. 48b ust. 1 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (tekst jedn. Dz.U. z 2021 r., poz. 2351 z późn. zm.), „w przypadku złożenia wniosku o legalizację organ nadzoru budowlanego nakłada, w drodze postanowienia, obowiązek przedłożenia dokumentów legalizacyjnych w terminie nie krótszym niż 60 dni od dnia doręczenia tego postanowienia”.
W oparciu o art. 29 ust. 1 pkt 15 lit. a) ww. ustawy, budowa przydomowych ganków o powierzchni zabudowy do 35 m2 (przy czym łączna liczba tych obiektów na działce nie może przekraczać dwóch na każde 500 m2 powierzchni działki) nie wymaga decyzji o pozwoleniu na budowę, natomiast wymaga zgłoszenia, o którym mowa w jej art. 30. To oznacza, że na podstawie art. 48b ust. 3, do dokumentów legalizacyjnych, które trzeba przedstawić w PINB należą:
1) zaświadczenie wójta, burmistrza albo prezydenta miasta o zgodności budowy z ustaleniami obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i innymi aktami prawa miejscowego albo decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, w przypadku braku obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego lub uchwał w sprawie ustalenia lokalizacji inwestycji mieszkaniowej lub towarzyszącej;
2) oświadczenie, o którym mowa w art. 32 ust. 4 pkt 2 (a więc oświadczenie, złożone pod rygorem odpowiedzialności karnej, o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane),
3) projekt zagospodarowania działki lub terenu.
Po złożeniu dokumentów legalizacyjnych organ nadzoru budowlanego sprawdza:
1) kompletność dokumentów legalizacyjnych, w tym kompletność projektu budowlanego;
2) zgodność projektu zagospodarowania działki lub terenu z przepisami ustawy, w tym zgodność z przepisami techniczno-budowlanymi; jeżeli budowa została zakończona, sprawdza się zgodność z przepisami obowiązującymi w chwili zakończenia budowy.
W przypadku stwierdzenia braku nieprawidłowości organ nadzoru budowlanego wydaje postanowienie o ustaleniu opłaty legalizacyjnej, na które przysługuje zażalenie. Po uiszczeniu opłaty legalizacyjnej organ nadzoru budowlanego wydaje decyzję o legalizacji.
Zgodnie z treścią art. 49d ust. 1 pkt 2 lit. a) ww. ustawy, „wysokość opłaty legalizacyjnej w przypadku budowy, o której mowa w art. 29 ust. 1 pkt 4 – 10, 12 oraz 14 – 18 i 29 – wynosi 5000 zł”.
Rolny czy od nieruchomości?
Na podstawie wydanego po wojnie aktu własności ziemi działkę nr 284 o pow. 0,10 ha otrzymali mój teść i teściowa. Postanowieniem sądu z 1959 r. założono dla tej nieruchomości rolnej księgę wieczystą nr 7910, w której wpisano dwóch współwłaścicieli po ½ każdy – mojego teścia i inną osobę. Z aktu notarialnego z 1982 roku wynika, że teść i teściowa byli współwłaścicielami ½ działki siedliskowej zabudowanej o pow. 0,1 ha, dla której urządzono księgę wieczystą o zmienionym numerze 9200. Budynek mieszkalny oraz gospodarczy (obora) wraz z 0,10 ha ziemi zagrodowej odziedziczyła moja żona. Z tego tytułu płaci podatek od nieruchomości (za budynki) i osobno podatek rolny (za 0,10 ha gruntu). Żona chciała przepisać grunt na syna, ale urzędnik w gminie nie wyraził na to zgody, tłumacząc to tym, że na tej ziemi zagrodowej posadowione są też budynki. Ja argumentowałem, że połączone ze sobą budynki mieszkalny i gospodarczy da się rozdzielić od ziemi zagrodowej, gdyż one na niej nie stoją, ale według urzędnika tak nie jest. Proponowałem wizję na miejscu, ale urząd nie widzi potrzeby. Na wydatek na geodetę, który rozwiązałby spór, mnie nie stać. Czy urząd gminy powinien ponieść koszty obmiaru geodezyjnego, gdybym to ja miał rację? Czy urząd ma prawo wystawiać nakaz płatniczy podatku od nieruchomości osobno naliczany od nieruchomości budynkowych, a osobno naliczać podatek rolny od ziemi zagrodowej? Czy byłby to podwójny podatek?
– Wiesław Pitek z Mierzyc Nie wchodząc w szczegóły dotyczące tego, czy opisane budynki znajdują się na przedmiotowej 0,1-hektarowej działce, czy są one położone poza nią, to urzędnik gminy nie ma prawa decydować o tym, czy Pana żona może przenieść własność tej nieruchomości na swojego syna, czy nie – jego zgoda nie jest do tego potrzebna, a więc i kwestia dotycząca geodety jest bezprzedmiotowa.
Odnośnie do spraw podatkowych, to mamy zbyt mało danych, żeby udzielić definitywnej odpowiedzi. Na podstawie art. 7 ust. 1 pkt 4 lit. b) i c) ustawy z dnia
12 stycznia 1991 „O podatkach i opłatach lokalnych” (tekst jedn. Dz.U. z 2019 r., poz. 1170 z późn. zm.), „zwalnia się od podatku od nieruchomości budynki gospodarcze lub ich części:
– położone na gruntach gospodarstw rolnych, służące wyłącznie działalności rolniczej,
– zajęte na prowadzenie działów specjalnych produkcji rolnej”.
Z kolei wedle treści art. 2 ust. 1 ustawy dnia 15 listopada 1984 r. „O podatku rolnym (tekst jedn. Dz.U. z 2020 r., poz. 333) „za gospodarstwo rolne uważa się obszar gruntów, o których mowa w art. 1, o łącznej powierzchni przekraczającej 1 ha lub 1 ha przeliczeniowy, stanowiących własność lub znajdujących się w posiadaniu osoby fizycznej, osoby prawnej albo jednostki organizacyjnej, w tym spółki nieposiadającej osobowości prawnej”.
Jeżeli więc opisane budynki gospodarcze nie korzystają z wyłączeń z podatku od nieruchomości wskazanych np. w ww. art. 7 ust. 1 pkt 4, to podlegają temu podatkowi (od nieruchomości), a nie podatkowi rolnemu, a więc nie mamy tu do czynienia z podwójnym opodatkowaniem.
Zapomniałem poinformować o przetwarzaniu
W umowie nie poinformowałem o przetwarzaniu danych osobowych w związku z wykonywaną usługą i nie mam na to zgody usługobiorcy, zaś ten zgłosił to do urzędu ochrony danych osobowych. Co mi grozi?
– Janusz Tarnowski (e-mail) Z opisu sprawy wynika, że doszło do naruszenia obowiązku informacyjnego wskazanego w art. 13 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE nr 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W tej sytuacji zastosowanie może mieć art. 83 ust. 5 lit. b) ww. rozporządzenia, który przewiduje, że naruszenie praw osób w zakresie ich danych wskazanych m.in. w art. 13 podlega administracyjnej karze pieniężnej w wysokości do 20 000 000 euro, a w przypadku przedsiębiorstwa – w wysokości do 4 proc. jego całkowitego rocznego światowego obrotu z poprzedniego roku obrotowego, przy czym zastosowanie ma kwota wyższa. Jednocześnie jednak sprawa może skończyć się np. tylko na ostrzeżeniu lub upomnieniu.