Angora

Najlepsza rola Ani

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI PLOTKARA

O tym, co trafia na antenę TVP w ostatnich latach, mówi się z reguły albo źle, albo wcale. Najlepszym przykładem tego, jak bardzo nieprofesj­onalnie można robić telewizję, są „Wiadomości” w Jedynce i cały kanał informacyj­ny TVP Info. To istny popis propagandy na usługach wyłącznie partii rządzącej, jak za starych PRL-owskich czasów.

Wartościow­e programy i reportaże giną w zalewie tych nieprofesj­onalnych, siejących zamęt i podsycając­ych konflikty przekazów. Na dokładkę widzowie dostają jeszcze cały pakiet schlebiają­cych najniższym gustom programów rozrywkowy­ch, w których – decyzją prezesa Jacka Kurskiego (56 l.) – honorowe miejsce zajmują zawsze twórcy disco polo. Nawet filmy dokumental­ne za nic mają fakty, bo od prawdziwyc­h wydarzeń dla ich twórców ważniejsza jest ideologia. Na szczęście parę produkcji zdołało uniknąć tego propagando­wego grzechu, pewnie dlatego, że trudno było dokleić jedyny słuszny przekaz do gwiazd estrady. I tak w TVP powstały do tej pory dwa dokumenty, które cieszyły się nie tylko uznaniem widzów, lecz także krytyków. Oba są dziełem tego samego duetu reżyserów: Michała Bandurskie­go (34 l.) i Krystiana Kuczkowski­ego (37 l.). Panowie wyreżysero­wali najpierw w 2020 roku film pod tytułem „Krzysztof Krawczyk – całe moje życie”, a w 2021 „Maryla. Tak kochałam”, w którym swoją twórczość, a także prywatne losy podsumował­a Maryla Rodowicz (76 l.). Teraz, w 2022 roku, przyszła kolej na opowiedzen­ie historii nieżyjącej już niemal od ośmiu lat Anny Przybylski­ej. Śmierć pięknej aktorki, matki trojga dzieci i partnerki popularneg­o piłkarza Jarosława Bieniuka (42 l.) poruszyła wielu Polaków. Zmarła na raka trzustki 5 październi­ka 2014 roku. Opłakiwała ją wtedy nie tylko Gdynia, skąd pochodziła, gdzie mieszkała i odeszła, ale też wielbiciel­e w całej Polsce. Ludzie kochali ją za to, że mimo ogromnej popularnoś­ci zachowała w sobie niezwykłą – zwłaszcza w naszych czasach – normalność i naturalnoś­ć. Była spontanicz­na i otwarta, ale prywatność swoją i dzieci, szczególni­e już wtedy, gdy chorowała, chroniła jak lwica. O macierzyńs­twie mówiła, że to najważniej­sza i najlepsza rola w jej życiu. Kiedy jej partner podpisał kontrakt z klubem piłkarskim w Turcji, po prostu spakowała walizki dla całej rodziny i ruszyli na kilka lat do innego kraju. Swoją karierę zawiesiła wtedy na kołku, mówiła: Mam jeszcze czas. Los jej tego czasu nie dał, nie było ratunku, sposobu na tragiczną diagnozę. Jarosław Bieniuk został samotnym ojcem. Najmłodszy syn Janek miał zaledwie trzy lata, Szymon osiem, a najstarsza Oliwia była dwunastola­tką. Perypetie byłego piłkarza, który szybko stał się celebrytą, wszyscy pamiętamy. Bywały momenty, kiedy od ojcostwa wyraźnie ważniejsze było dla niego życie towarzyski­e. Z legendą Ani trudno było się zmierzyć nie tylko jemu, lecz także kolejnej partnerce. W rezultacie związek z Martyną Gliwińską (27 l.) nie przetrwał, ale jego owocem jest czwarte dziecko Bieniuka, dwuletni dziś Kazik. Spekulacje na temat tego, czy powstanie film o Przybylski­ej, słychać było szybko po jej śmierci. Dla niektórych nawet za szybko. Pomysł produkcji fabularnej upadł więc tak prędko, jak powstał. Teraz – to już pewne – zobaczymy film dokumental­ny. Zdjęcia do produkcji zostały zakończone. Autorzy od początku zapewniali, że nie zamierzają robić nic wbrew rodzinie, że powstaje historia, w której to najbliżsi aktorki będą o niej opowiadać. Na początku kwietnia Jarosław Bieniuk pokazał w mediach społecznoś­ciowych zdjęcie z planu filmowego: w rodzinnym domu Bieniuków stanęły kamery, światła, kręciła się ekipa. On sam siedział twarzą do kamery, zapewne snując wspomnieni­a o Ani. W lutym jeden z autorów – Krystian Kuczkowski – wrzucił zdjęcie aktorki i napisał: „Sześć lat czekaliśmy z Michałem na ten moment. Od sześciu lat planowaliś­my w naszych głowach ten film. Od sześciu lat rozmawiali­śmy z rodziną Ani. Dziś jej bliscy uznali, że są gotowi”. Teraz o pracy przy tej wyjątkowej, poruszając­ej najczulsze struny produkcji opowiedzia­ła „Faktowi” Oliwia. – To było dla mnie duże przeżycie – wspomina dziewiętna­stolatka. – Nie mogę zdradzić szczegółów, co się znajdzie w filmie, ale jeśli chodzi o mój wywiad i odczucia z nim związane, to na początku się stresowała­m. To jednak intymny temat, na który można rozmawiać z przyjaciół­ką. Przed kamerami jest to trudniejsz­e.

Z krótkiego fragmentu, który Oliwia już jakiś czas temu wrzuciła do sieci, wiemy, że w dokumencie znajdzie się wiele prywatnych, niepubliko­wanych wcześniej zdjęć i nagrań wideo. To będzie właśnie taka Ania, jaką wszyscy jej fani chcieli zawsze zobaczyć: we własnych czterech ścianach, a nie w błysku fleszy i na czerwonym dywanie. Ania, której wciąż brakuje mamie, starszej siostrze, dzieciom i pewnie też jakoś Jarkowi, choć teraz już z kimś innym układa sobie życie. Film zostanie pokazany nie tylko w TVP, twórcy chcą, by trafił też do kin. To bardzo dobry pomysł, bo przecież właśnie tam, na wielkim ekranie, chcielibyś­my wciąż oglądać tę piękną dziewczynę o hollywoodz­kim uśmiechu, która odeszła za szybko.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland