Spis lokatorów
Dom Literatów na Krupniczej jest na kulturalnej mapie Krakowa punktem równie ważnym jak dom Długosza, Collegium Novum i Jama Michalika
Niewiele krakowskich kamienic cieszy się tak bogatą bibliografią. Nie bez przyczyny... Gdy tylko skończyła się wojna, w Krakowie pojawili się pisarze i poeci, którzy jak ptaki znaleźli tu bezpieczne gniazdo po długim, dramatycznym locie. Przybywali na Krupniczą – pisze Jan Polewka – „byli więźniowie niemieckich obozów jenieckich: Flukowski, Gałczyński, Kruczkowski; koncentracyjnych: Rusinek, Słomczyński i Mróz-Długoszewski; sowieckich łagrów: Peiper i Hordyński; wysiedleni z utraconego Lwowa: Broszkiewicz, Promiński i Rączkowski, a także ci, którzy opuścili leśną partyzantkę: Jaźwiec, Ożóg, Pleśniarowicz, Różewicz i Skoneczny. Wśród pozostałych najwięcej było ocalonych z ruin stolicy po powstaniu warszawskim: Grabowska, Kisielewski, Kuliczkowska, Malewska, Ruth-Buczkowski, Skierski i Świrszczyńska”. Nie ma żadnej historii polskiej literatury, która pominęłaby te nazwiska, a mniejszych i większych w spisie lokatorów w kamienicy na Krupniczej 22 była setka. Jan Polewka, lokator w drugim pokoleniu, syn wybitnego pisarza Adama Polewki, jest ostatnim jak dotąd autorem, który sięgnął do własnej historii, która stała się legendą. w Krakowie architekta Henryka Lamensdorfa na zamówienie adwokata Adolfa Liebeskinda. Trzyczęściową kamienicę wzniesiono w stylu modernistycznie-postsecesyjnym. Od ulicy masywny front z dwoma dosyć charakterystycznymi wykuszami; w podwórzu przylegająca do części frontowej półoficyna „kuchenna” z żelaznymi, krętymi (wachlarzowymi) schodami oraz dwie oficyny – pierwsza po lewej stronie, druga na końcu podwórka, na wprost. Część frontowa to parter i trzy piętra oraz wysoki strych na całej powierzchni, z wyjątkiem niewielkiego poddasza na szczycie krętych schodów”.
W sumie 30 mieszkań, które w pierwszych latach zasiedliło 40 pisarskich rodzin, a to dało Gałczyńskiemu pretekst, by literacką kamienicę nazwać „Domem czterdziestu wieszczów”. Polewka przy okazji prostuje fake news, mówiący o tym, że komunistyczne władze stworzyły kołchoz, by spacyfikować kontestujących pisarzy. Nie, to sami
literaci dom znaleźli
i przekonali władze Krakowa, by oddać go na cele Związku Literatów Polskich, gdzie zresztą do ostatnich swych lat mieściło się też biuro ZLP. „Od roku 1945 do 1980 zasiadało kolejno dziewięciu prezesów Zarządu Oddziału Krakowskiego Związku Literatów”.
Miejsce, w którym zmieszały się pokolenia i społeczne sfery było jednak wyjątkowym przykładem kohabitacji, której brakowało poza kamienicą, choć wiele o nastrojach mówi anegdota przytoczona przez Polewkę. „Tak się złożyło, że prawie w tym samym czasie wyszedł tom wierszy A.M. Swinarskiego i J.A. Frasika. Kiedy obaj spotkali się przy bufecie klubowym, Frasik zwrócił się do Swinarskiego: No to, panie kolego, możemy sobie pogratulować, bo obaj wydaliśmy tomiki. Pan chyba też ze wsi? Na to Swinarski: Tak, ale ja z własnej. Do legendy weszły spory ideologiczne toczone przez lewicowca Adama Polewkę z katolickim konserwatystą Stefanem Kisielewskim. Często kończące się wspólnym piciem wódeczki. „Leksykon Domu Literatów, pisze Polewka, oprócz spisów jego mieszkańców i prawdziwych zdarzeń jest świadectwem na trudne czasy – jak można żyć i tworzyć obok siebie bez zapiekłej nienawiści, ze zrozumieniem nawet najtrudniejszych momentów. Zrozumieniem bliskim raczej myśleniu Camusa i Miłosza niż Sartre’a czy Iwaszkiewicza”.
Kultowym miejscem krakowskiego Domu Literatów była stołówka, po odwilży w 1957 roku nazwana „Klubem”. Miejsce, gdzie wydawano tanie obiady, mało wyrafinowane, ale życiodajne. „Jadłospis codzienny w stołówce u literatów był skromny. W latach 60. składał się nieodmiennie z zupy pomidorowej lub jarzynowej i kilku dań, wśród których najlepszy był, odkładany zawsze dla prezesa Otwinowskiego, kotlet wieprzowy. Dla innych »swoich« pozostawała pieczeń, a dla całej reszty gości kotleciki siekany i skrobany, fasolka i pierogi. Całość zamykały śliwkowy kompot i szarlotka. Cały zestaw kosztował około 20 złotych, trochę powyżej lub poniżej”. Jedynym rarytasem były dania ułożone przez złośliwych literatów. „Jastrun w rosole, bulion ważykowy i czerwona polewka to zestaw zup, który poprzedzał główne dania, takie jak miłosz litewski, pigoń w sosie, kott po francusku i przybosie z wody. Jarzyny to zechenter głowiasty, purée ze skamandra