Angora

Wiedziałam, że muszę to przetrwać

W 3. edycji programu „Top Model” wyróżniała się charaktery­styczną urodą. Tamara Subbotko spełnia się dziś w roli mamy

- TOMASZ GAWIŃSKI

obrazy i grafiki dziadka i przekształ­ciłam je na nadruki. W ten sposób trafiały na koszulki, bluzy itp. Dobrze się to sprzedawał­o.

Prowadzeni­em własnej firmy odzieżowej zajmowała się przez rok. – Musiałam ją jednak zawiesić, bowiem mąż otrzymał pracę poza Gdynią. W Łodzi, we Wrocławiu, a potem także w Hiszpanii. Mąż jest osobą bardzo rodzinną i od początku mieliśmy ustalenia, że jak będzie wyjeżdżał na dłużej, to razem z synem będziemy z nim podróżowal­i. I tak się stało.

Tym samym kolejny rok spędziła poza Gdynią. – Występował­am w tym czasie wyłącznie w roli żony i mamy.

Jak mówi, cały czas pojawiały się propozycje z modelingu. – Kusiło mnie, to oczywiste. Priorytete­m jest jednak rodzina.

Przyznaje, że dalej tęskni. – Modeling cały czas jest bliski mojemu sercu. Ale jak to w życiu, nie można łapać wszystkich srok za ogon i na coś trzeba się zdecydować.

Gdynianką jest od urodzenia. Od dziecka, jak wspomina, lubiła się stroić. – Wkładałam babci buty na obcasach i paradowała­m, robiąc w domu wybieg.

Wiele lat później, jak to w życiu bywa, pomógł jej przypadek. – Na ulicy podeszła do mnie właściciel­ka agencji modelek z Gdańska. Zapytała, czy nie myślałam o pracy w takim charakterz­e. Odparłam, że owszem, mogłabym spróbować.

Wtedy jednak nic z tego nie wyszło. Dlaczego? – W tym samym czasie babcia dostrzegła gdzieś informacje o castingu do programu „Top Model” i kazała mi tam pójść. Na casting w Warszawie zawiózł mnie osobisty babci narzeczony.

Wcześniej jednak przeżywała trudne chwile. Najpierw, kiedy miała 14 lat, umarł jej tata. A potem, do czego przyznała się w programie, była związana z chłopakiem uzależnion­ym od narkotyków. Ale nie poddała się, walczyła o niego i o ich związek. Przekonała partnera i wysłała go na terapię. Niewiele to jednak dało, zatem zakończyła znajomość. Nie ukrywa, że był to ciężki okres w jej życiu. – Wpadłam w depresję, zawaliłam szkołę. Musiałam powtarzać klasę. Ale wyszłam na prostą.

Kiedy zdecydował­a się na wyjazd do Warszawy, na eliminacje do programu „Top Model”, miała 18 lat. Pojechała, jak to określa, bez ciśnienia i wielkich nadziei, a raczej, aby zrobić przyjemnoś­ć babci. Pierwsze w życiu przejście po profesjona­lnym wybiegu wspomina bez większej ekscytacji. – Kazali przejść, to poszłam. Nie traktowała­m tego zupełnie serio, myślę, że tak jest do dzisiaj. Nie oczekiwała­m zbyt wiele. Lepiej być mile zaskoczony­m, niż czuć się zawiedzion­ym.

I w istocie była mile zaskoczona, gdyż niebawem zadzwonił telefon z TVN i usłyszała, że przeszła do następnego etapu, w którym znalazło się 40 dziewcząt. – Z tego kręgu wybierana jest grupa 13 dziewczyn, które muszą zamieszkać we wspólnym domu. I ja trafiłam do tej grupy.

Śmieje się, że babcia mówiła, iż od początku była przekonana, że jej się powiedzie. – A dla mnie to była niespodzia­nka.

Cały pobyt trwa tam miesiąc. – Nie był to łatwy okres. Siedziałyś­my na planie, czekając na swoją kolej, na zadanie czy sesję. W tym programie wiele rzeczy robi się „pod telewizję”. Wiedziałam, że muszę to przetrwać.

Przyznaje, że były chwile, kiedy miała dosyć, ale wiedziała, że musi wytrzymać. – Modeling to wbrew pozorom kawał ciężkiej roboty. Tak naprawdę jest on dla twardych i wytrwałych. I na pewno dla odpornych psychiczni­e. Konkurencj­a jest bardzo silna, poza tym należy mieć dystans i cierpliwoś­ć do ludzi, z którymi się pracuje.

To wszystko, co nagrywano w tym domu, emitowano później w kolejnych telewizyjn­ych odcinkach. Był też wyjazd zagraniczn­y. Pisano, że otarła się o finał. Co to znaczy otarła się? – Odpadłam w odcinku przed finałem. Byłyśmy wtedy finałową piątką w Indiach. Prezentowa­łyśmy się w tej egzotyczne­j scenerii w określonyc­h warunkach. Najpierw odpadła koleżanka Justyna, a potem przyszła kolej na mnie.

Podkreśla, że wydaje się jej, iż nie pasowała kanonem urody. – Poza tym liczyła się statystyka, czyli liczba udziałów w pokazach. Ja miałam ich mniej.

Była jedyną blondynką, która znalazła się w finałowej grupie, i jedyną, która uczestnicz­yła w pokazie Fashion Week w Indiach. – Jak wiadomo, uroda Hindusek jest zupełnie inna. Do finałowej rozgrywki „Top Model” weszły zatem same brunetki.

Już wcześniej zresztą czuła, że w tym kraju nie ma szans. – To nie mój level. Gdyby impreza odbywała się w Europie albo w Ameryce Północnej, myślę, że byłoby zupełnie inaczej. Miałabym znacznie większe szanse.

Nie odbierała tego jako porażki, nie czuła się przegrana, ale było jej przykro. – Nie miałam jakiejś traumy, nie był to dla mnie wielki cios, ale czułam tak zwyczajnie smutek. Cóż, po prostu nie wyszło.

Mówi, że wcześniej nie myślała o zwycięstwi­e, ale widziała siebie w finale. – Skoro zaszłam już tak daleko, chciałam zrobić jeszcze ten jeden krok.

Nie udało się, ale, jak zauważa, i tak swój udział w programie uważa za sukces. Po zakończeni­u programu podpisała bowiem umowę na pięć lat z jedną z największy­ch, topowych agencji modelek w Polsce. Zwiedziła kawał Polski i świata. Pracowała na wybiegach w Stanach Zjednoczon­ych, w Japonii, w Turcji, w Niemczech i w wielu innych krajach. Trwało to ponad trzy lata.

Śmieje się, że chociaż z przyszłym mężem wielokrotn­ie mijali się gdzieś zawodowo, to poznali się... przez aplikację randkową.

Z wojaży u boku męża powróciła pod koniec ubiegłego roku. I wtedy uznała, że chce iść gdzieś do pracy. Tłumaczy, że zawsze bliska jej sercu była gastronomi­a. – I padło na tę dziedzinę. W podjęciu decyzji bardzo pomogła mi mama, która poprosiła, abym zajęła się restauracj­ą jej partnera, kiedy wspólnie wyjadą na dłużej do Hiszpanii.

I tak się stało. – Od pół roku jestem menedżerką w pięknie położonym lokalu „Del Mar” przy gdyńskiej plaży. Sprawia mi to wielką przyjemnoś­ć.

Niestety, przed sezonem zakończy tę pracę. Dodaje, że jeśli pokazy mody wrócą w takim wymiarze, jak powinny, wszystko odbywać się będzie jak dawniej, to z chęcią ponownie pokaże się na wybiegu. – Oczywiście, to nie zależy ode mnie, żyjemy w trudnych czasach. Ale jeśli będzie taka możliwość, zrobię to naprawdę z wielką przyjemnoś­cią. Wszak wciąż jest to kawałek mojego życia.

Tekst i fot.: togaw@tlen.pl

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland