JESTEŚMY Z UKRAINĄ
Christian Bignami, naukowiec z Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii, Rzym, Włochy. Codziennie śledzę straszne wydarzenia tej absurdalnej wojny. Trudno jest pocieszyć samymi słowami, ale jako obywatel Włoch i Europy oraz jako naukowiec chciałbym wyrazić swoją bliskość i moje wsparcie dla narodu Ukrainy w tym czasie cierpienia. Życzę, by pokój szybko powrócił i aby naród ukraiński znów miał swoją wolną ojczyznę. (ANS)
Marina Navarro Diaz, Madryt, Hiszpania. Wszystkie moje myśli i modlitwy wędrują w tych mrocznych czasach do odważnych i niewinnych ludzi z Ukrainy. Moje serce łamie się na myśl o każdej osobie, która straciła dom i swoich bliskich, o każdej, która musiała opuścić swój kraj i zostawić wszystko, doświadczając konsekwencji bezsensownej wojny. Madryt stoi za Tobą, Ukraino. Obyście szybko odzyskali pokój i wolność. Slava Ukraini! (MA)
A. Ayben Altunç, Stambuł, Turcja. Jestem czerkieską dokumentalistką filmową z Turcji. Jestem przeciwna wszelkim wojnom. Moi przodkowie musieli wyemigrować do imperium osmańskiego, ponieważ Rosja dokonywała na nich masakry. Teraz niewinni ludzie są masakrowani w Ukrainie. Solidaryzuję się z moimi ukraińskimi siostrami i braćmi. Wierzę, że naszym obowiązkiem jako artystów, działaczy na rzecz praw człowieka i wolnych ludzi na świecie jest powstrzymanie tej wojny. (BDO)
Dr Brygida Helbig, pisarka, wykładowczyni akademicka, Berlin, Niemcy. Sercem jestem za niepodległością i suwerennością. Wojna, choć sieje spustoszenie, nie ugnie nikogo na zawsze. Wojna jest niedopuszczalna, a jej skutki są katastrofalne pod każdym względem, także w ludzkiej psychice. Wojny nie wolno mitologizować. Życzę z całego serca Ukrainie i światu pokoju i wolności. (BDO)
niach zapewne jedyny) operacji specjalnej. – Jej celem jest obrona ludzi, którzy na przestrzeni ośmiu lat byli ofiarami ludobójstwa ze strony reżimu w Kijowie. I aby to osiągnąć, będziemy dążyć do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy oraz postawienia przed sądem tych, którzy popełnili liczne krwawe zbrodnie przeciwko pokojowej ludności, w tym również obywateli Federacji Rosyjskiej – tak dokładnie 24 lutego, obwieszczając inwazję, argumentował jej konieczność sam Władimir Putin.
Teraz z tych szumnych zapowiedzi zostało niewiele, a aspiracje uległy wyraźnej redukcji. I chociaż w Moskwie nikt otwarcie nie przyzna się, że początkowe plany najwidoczniej okazały się niemożliwe do wykonania, to o podboju całej Ukrainy, a następnie jej „denazyfikacji i demilitaryzacji” dziś już nie mówią ani Ławrow, ani Putin. – Przede wszystkim właśnie – i mówiłem o tym na samym początku – celem tej operacji jest pomoc dla naszych ludzi mieszkających w Donbasie. Dla naszych ludzi – wręcz wtórując swojemu ministrowi, przekonywał w minioną środę rosyjski prezydent. Czy to wystarczy Rosjanom? Bo to raczej tylko dla nich przeznaczona jest nowa narracja, nowe nazwy i ogłaszanie nowych celów, których osiągnięcie można by uznać za zwycięstwo. Ukraińców to po prostu już nie obchodzi.
Druga, trzecia, dziesiąta...
– „Donbas. Druga faza operacji specjalnej”. Druga, trzecia, dziesiąta? To już nie ma najmniejszego znaczenia. Dlaczego? Dlatego, że to to samo, co „zdobędziemy Kijów w 72 godziny”. Po prostu Rosjanie lubią opowiadać bajki. A w rzeczywistości odbędzie się to, co jest potrzebne Ukrainie – z zabójczą ironią skomentował nowe idee Kremla Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego. – Druga faza wojny... Dla nas nie ma różnicy, w jakiej fazie będziemy unicestwiać przedstawicieli rosyjskiej armii, którzy z zasady nie umieją walczyć, a umieją zabijać ludzi i niszczyć infrastrukturę – przede wszystkim infrastrukturę cywilną.
Również sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBO) Ołeksij Daniłow jest przekonany, że ogłoszona przez Rosjan „druga faza” jest skutkiem ich niepowodzeń w pierwszej. I że na pewno nie wycofali się z pozostałych części kraju dobrowolnie. – Od początku wojny mieliśmy broń przeciwpancerną, która okazała się bardzo skuteczna. Zniszczyliśmy wiele czołgów i pojazdów opancerzonych Rosjan – wyjaśniał Daniłow prawdziwy przebieg „pierwszej fazy” wojny dziennikarzom telewizji Sky News. – Dzięki skuteczności tej broni i męstwu naszych żołnierzy wyparliśmy ich z obwodu kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego. I jeżeli oni mówią, że odeszli z własnej woli, to nieprawda.
Bój to nie jest ostatni?
Daniłow ostrzega jednak przed prognozami, które przewidują, że rozpoczynająca się bitwa o Donbas ma być tą ostateczną i decydującą: – Przed nami może być jeszcze dużo różnych wydarzeń. To nie tak, że jak mówiono kiedyś, „bój to jest nasz ostatni”. To jedna z bitew, które trwają na terytorium naszego kraju od 2014 roku.
Jak zauważa Daniłow, Rosjanie mogą ściągać do walki nowe uzupełnienia i rezerwy jeszcze przez najbliższe dwa, cztery tygodnie. Mają o tym świadczyć dane wywiadowcze przekazywane ukraińskiej armii przez zachodnich partnerów. – W żadnym razie nie powinniśmy umniejszać siły naszego wroga. To wielki kraj, dużo ludzi i niedużo rozumu... W ostatnim czasie zauważyliśmy, że na froncie pojawiają się Libijczycy i Syryjczycy – najemnicy – mówi szef RNBO.
Trwały pokój za wiele lat
Z kolei analityk polityczny i wojskowy oraz doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz prognozuje, że aktywna faza działań zbrojnych może skończyć się już przed 9 maja, czyli obchodzonym w Rosji Dniem Zwycięstwa, kiedy Władimir Putin bardzo chciałby pochwalić się jakimkolwiek sukcesem militarnym. Potem armii wroga może zabraknąć sił i impetu.
– Scenariusz może być taki: do 9 maja oni zdechną, nie zdołają aktywnie atakować. A może stanie się to nawet wcześniej. A dalej – wojna pozycyjna i do czerwca będziemy ich pomału likwidować na naszej ziemi – zapowiada Arestowycz, podkreślając, że aby tak się stało, ukraińskie wojsko musi mieć wystarczającą ilość zachodniej broni, przede wszystkim artylerii. – Jeśli tego nie będzie, to będzie pozycyjna „szarpanina”, bardzo długa i trudna dla obu stron – ostrzega.
Być może podobny pesymistyczny scenariusz miał też na myśli inny ukraiński polityk, doradca szefa MSW Anton Heraszczenko. – Wojna z Rosjanami będzie trwać jak wojna Izraela z Arabami. To będzie proces rozciągnięty na wiele dziesięcioleci. Oni chcą, żeby nas nie było – tłumaczy. – Powiedzmy sobie od razu, że jeśli kiedyś między Rosją a Ukrainą będzie pokój, to potrzebne do tego będą być może dziesiątki lat. To sprawa odległej przyszłości. Na razie musimy zwyciężyć, wytrwać. (CEZ)