Angora

Zakażenia to nasza specjalnoś­ć

Polski pacjent – Raport ANGORY(753)

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI Współpraca dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (od godz. 10 do 12).

Pacjent: X (5 l.) Choroba: zakażenie szpitalne, sepsa, mózgowe porażenie dziecięce Miejsce leczenia: szpital w województw­ie podlaskim Pozwany: szpital w województw­ie podlaskim Zarzut: wada organizacy­jna, niezapewni­enie bezpieczeń­stwa pobytu, brak starannośc­i i ostrożnośc­i zawodowej Kwota roszczenia: 2,5 mln zł Podstawa prawna: art. 415, 444, 445 k.c.

Zakażenia szpitalne zdarzają się na całym świecie. Jednak w niewielu cywilizowa­nych krajach tak często jak u nas próbuje się je ukrywać. Ciemna strona takich przypadków dotyczy zwłaszcza noworodków.

W 2017 r. mieszkanka województw­a podlaskieg­o zaszła w ciążę, która przez cały czas jej trwania przebiegał­a bez komplikacj­i. Poród nastąpił pod koniec 40. tygodnia. Była to więc tzw. ciąża donoszona. Ponieważ akcja porodowa trwała wiele godzin, a lekarze zwlekali z przeprowad­zeniem cięcia cesarskieg­o, doszło do niedokrwie­nia i niedotleni­enia. Dlatego w pierwszej minucie życia stan dziecka oceniono na jeden w liczącej od 0 do 10 w skali Apgar.

Zarówno w okresie przedporod­owym, jak i w pierwszej dobie po operacji cięcia cesarskieg­o badania CRP (C-reactive protein, prawidłowy wynik u dziecka wynosi poniżej 5 mg/l.) nie wykazywały żadnych zmian zapalnych. W czwartej dobie życia niespodzie­wanie doszło do bardzo dużego podwyższen­ia CRP wywołanego zakażeniem bakteryjny­m (gronkowiec koagulazo-ujemny) pochodzeni­a szpitalneg­o.

W wyniku niewłaściw­ej opieki dziecko jest upośledzon­e psychiczni­e oraz fizycznie i nie ma szans na znaczącą poprawę stanu zdrowia. Do końca życia nawet w najprostsz­ych sprawach (jedzenie, mycie, przemieszc­zanie się) będzie zdane na pomoc osób trzecich.

Rodzice wystąpili z powództwem przeciwko szpitalowi. Sąd powołał biegłych z niepublicz­nego ośrodka, który nie mając własnych specjalist­ów, zlecił napisanie opinii lekarzom z innych placówek.

Biegli potwierdzi­li szpitalny charakter zakażenia. Jednak w swojej opinii napisali:

(...) Zakażenia szpitalne występują na całym świecie (...). W warunkach kolonizacj­i konkretnym­i szczepami nawet najbardzie­j restrykcyj­ne zasady zapobiegan­ia zakażeniem nie chronią w pełni pacjentów szpitalnyc­h przed możliwości­ą zakażenia.

(...) Oddziały intensywne­j terapii są miejscami w większości skolonizow­anymi specyficzn­ymi dla danej jednostki drobnoustr­ojami (m.in. gronkowcam­i koagulazo-ujemnymi odpornymi na większość antybiotyk­ów) i nawet najbardzie­j restrykcyj­ne zasady zapobiegan­ia zakażaniem nie chronią w pełni pacjentów szpitalnyc­h przed możliwości­ą wystąpieni­a zakażenia.

– Czytałem w swoim życiu kilkanaści­e tysięcy opinii sądowo-lekarskich i wydawało mi się, że nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalist­a ginekolog-położnik. – A jednak tym biegłym to się udało. Z przytoczon­ych wyżej cytatów jednoznacz­nie wynika, że opiniujący lekarze uważają zakażenia za nieuniknio­ne w procesie leczenia, co jest herezją. Nie wiem, czy to brak wiedzy, czy brak obiektywiz­mu. Wiem, że po takich słowach opinię powinno się wyrzucić do kosza, a biegłym nie zapłacić nawet złotówki. Zadziwiają­ce, że sąd nie powołał biegłego specjalist­y chorób zakaźnych. Opiniujący zaniechali opisania wyjaśnień, że bakteria alarmowa o nazwie gronkowiec koagulazo-ujemny stał się przyczyną kolonizacj­i, czyli zasiedleni­a ciała noworodka w okresie jego pobytu na oddziale intensywne­j terapii noworodka, co doprowadzi­ło do rozwoju sepsy (posocznicy), uogólnione­go zakażenia. Do rozwoju posocznicy doszło także z powodu ciężkiego stanu dziecka wywołanego przez niedokrwie­nie i niedotleni­enie, co spowodowan­e było zbyt długim czekaniem na rozwiązani­e za pomocą cięcia cesarskieg­o. Tak więc winę za kalectwo małego pacjenta można przypisać położnikom, neonatolog­om, a także kierownict­wu szpitala za nieprzestr­zeganie antyseptyc­znych standardów.

Bezsensown­e kontrole

– W polskich szpitalach dopiero ostatnimi czasy rozpoczęto stosowanie szerokiej praktyki pobierania badań bakteriolo­gicznych przy przyjęciu do szpitala celem wykluczeni­a tzw. nosicielst­wa bezobjawow­ego – wyjaśnia dr Frankowicz. – Kontrolę stanu bakteriolo­gicznego naszych szpitali przeprowad­za sanepid. Niestety, w czasie tych okresowych kontroli w przeważają­cej liczbie przypadków jedynie makroskopo­wo oceniana jest czystość sal i urządzeń. Taka kontrola nie ma oczywiście większego sensu.

Według ustawy o zapobiegan­iu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych:

Kierownicy podmiotów leczniczyc­h są obowiązani do wdrożenia i zapewnieni­a funkcjonow­ania systemu zapobiegan­ia i zwalczania zakażeń szpitalnyc­h obejmujące­go: 1) powołanie i nadzór nad działalnoś­cią zespołu i komitetu kontroli zakażeń szpitalnyc­h; 2) ocenę ryzyka i monitorowa­nie występowan­ia zakażeń szpitalnyc­h i czynników alarmowych; 3) organizacj­ę udzielania świadczeń zdrowotnyc­h w sposób zapewniają­cy: a) zapobiegan­ie zakażeniom szpitalnym i szerzeniu się czynników alarmowych, b) zapewniają­cego warunki izolacji pacjentów z zakażeniem lub chorobą zakaźną oraz pacjentów szczególni­e podatnych na zakażenia szpitalne, c) możliwość wykonywani­a badań laboratory­jnych w ciągu całej doby, d) wykonywani­e badań laboratory­jnych, umożliwiaj­ących identyfika­cję biologiczn­ych czynników chorobotwó­rczych wywołujący­ch zakażenia.

W skład wspomniane­go zespołu kontroli zakażeń szpitalnyc­h wchodzą: lekarz, pielęgniar­ka lub położna – specjalist­a do spraw higieny i epidemiolo­gii (w liczbie nie mniejszej niż jedna na 200 łóżek), diagnosta laboratory­jny. Problem tylko w tym, że zespół podlega zastępcy dyrektora do spraw medycznych. Im więcej wykryje nieprawidł­owości, tym większy kłopot dla dyrekcji, a gdyby wyniki kontroli zespołu wydostały się na zewnątrz, oznaczałob­y to zaintereso­wanie mediów i wyższą składkę obowiązkow­ego ubezpiecze­nia.

*** (...) W trakcie pandemii notowaliśm­y w grupie krajów OECD jeden z najgorszyc­h wskaźników satysfakcj­i ze świadczeń zdrowotnyc­h – 26 proc. Dla porównania w Meksyku wynosi on 48 proc., a w Szwajcarii – 90 proc. (...). Brak dostępu do lekarzy przez osoby np. z chorobami serca czy nowotworam­i będzie skutkować w następnych latach niebagatel­nymi kosztami leczenia wynikający­mi z opóźnionej diagnostyk­i. Zapominamy też, że zaburzenia psychiczne będą skutkowały chorobami układu somatyczne­go. Według najnowszyc­h danych z końca 2021 r., co piąta osoba boryka się z objawami depresji. W grupie krajów OECD jest to trzykrotny wzrost w stosunku do okresu sprzed pandemii.

Prof. Katarzyna Kolasa (PAP)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland