To nie było samobójstwo
Zbliżało się piątkowe południe. Inspektor Nerak kończył akurat pisać sprawozdanie, kiedy na jego biurku zadzwonił telefon.
– Panie inspektorze, w domu na ulicy Kasztanowej znaleziono zwłoki mężczyzny. Facet najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Szef prosi, aby pan osobiście zajął się tą sprawą.
Pół godziny później inspektor zaparkował przed jedną z willi na peryferiach miasta. Wysiadając, starannie podniósł kołnierz kurtki, ponieważ padający od dwóch dni deszcz nie ustawał. W budynku czekała już ekipa dochodzeniowo-śledcza oraz sierżant Wrzosek, który podszedł do wchodzącego Neraka i oznajmił: – Zwłoki znalazła pani Anna Wójcik, która raz w tygodniu w piątek przychodziła tu, aby posprzątać. Dziś, kiedy nikt nie odpowiadał na dzwonek, otworzyła drzwi swoimi kluczami i w jednym z pokoi znalazła leżące na podłodze ciało swojego pracodawcy Tomasza Nowaka. Kobieta, jak twierdzi, niczego nie dotykając, natychmiast zadzwoniła pod numer alarmowy.
Zwłoki mężczyzny w średnim wieku leżały na dywanie tuż obok biurka, na którym stał komputer. Głowa denata spoczywała w kałuży zaschniętej krwi. Obok ciała leżał pistolet. Przyglądając się zwłokom, inspektor dostrzegł na lewej ręce denata zegarek z rozbitym szkiełkiem. Wskazówka sekundnika zatrzymała się tuż obok okienka kalendarzyka.
– Zegarek prawdopodobnie został uszkodzony wtedy, kiedy mężczyzna, upadając, uderzył ręką o podłogę – stwierdził sierżant Wrzosek. – Wygląda mi to na samobójstwo. Zanim pan przyjechał, porozmawiałem telefonicznie z bratem nieżyjącego. Od niego dowiedziałem się, że Nowak po rozwodzie mieszkał tu sam. Powiedział też, że jego brat winien był sąsiadowi Jackowi Wiśniewskiemu sporą sumę. Odwiedziłem więc tego Wiśniewskiego. Podczas rozmowy oświadczył, że bardzo dobrze znał Nowaka, ponieważ razem należeli do klubu strzeleckiego. Powiedział też, że rozmawiał z Nowakiem wczoraj wieczorem i dostał zapewnienie szybkiego zwrotu pożyczki. Natomiast od dzielnicowego dowiedziałem się, że ten Wiśniewski to znany policji lichwiarz. Myślę, że Nowak, zdając sobie sprawę z tego, iż nie jest w stanie oddać Wiśniewskiemu forsy, targnął się na własne życie. I jeszcze jedno, pistolet, z którego się zastrzelił, był jego własnością.
Słuchając sierżanta Wrzoska, Nerak dostrzegł, że komputer stojący na biurku jest włączony. Poruszył myszką i na monitorze ukazało się niedokończone podanie do zarządu miasta z datą sprzed trzech dni. Nowak prosił w nim o zgodę na wycięcie dwóch topoli stojących obok jego posesji, ponieważ uschły i w każdej chwili mogą się przewrócić.
Kiedy Nerak skończył czytać podanie, przyjrzał się jeszcze raz zwłokom, a następnie zadowolony ze swojej spostrzegawczości oświadczył zaskoczonemu sierżantowi: – Jestem w stu procentach przekonany, że Nowak nie popełnił samobójstwa. Został zamordowany trzy dni temu, a zabójcą jest najprawdopodobniej Wiśniewski, który upozorował samobójstwo. Mówiąc panu, że wczoraj rozmawiał z Nowakiem, chciał w ten sposób zasugerować, że on jeszcze wtedy żył. I tym właśnie się wkopał. Jestem pewny, że lekarz medycyny sądowej potwierdzi moje spostrzeżenie co do terminu śmierci. Proszę przywieźć Wiśniewskiego do komendy.
Godzinę późnej, podczas przesłuchania, Wiśniewski przyznał się do zamordowania Tomasza Nowaka. Powiedział też, że kiedy Nowak oświadczył, że nie jest w stanie oddać pieniędzy, wykorzystał jego nieuwagę i, wiedząc, gdzie przechowuje on pistolet, wyjął go i zastrzelił Nowaka. Był pewny, że policja i prokuratura uznają to za samobójstwo.
W jaki sposób inspektor Nerak zorientował się, że Nowak został zamordowany trzy dni wcześniej?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 12 maja. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Zabiła, bo ją zdradził”: Gdyby wydarzenia przebiegły tak, jak mówiła Piotrowska, to Wojciechowski po trafieniu pociskiem nie upadłby na biurko, tylko poleciałby w stronę kredensu, a pocisk, przechodząc przez jego ciało, zbiłby szybę w drzwiczkach kredensu.
Wpłynęło 14 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 71 e-mailem.
Książkę Anny Potyry „Pakt” (Wydawnictwo Zysk i S-ka) wylosował pan Grzegorz Ambroziak z Kutna.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.