Życie przesadza z dokładaniem lat
Przypadki starszej pani(102)
Niepostrzeżenie zaczął mi się robić w domu magazyn sprzętu medycznego. Już jestem dumną właścicielką ciśnieniomierza, pulsoksymetru, glukometru i nawet inhalatora. Gdzieś poniewierają się jakieś uciskowe rękawy, pończochy i opaski. Nie brakuje też rozmaitych przyrządów do masażu – do pleców, stóp i, a jakże, głowy. Do tego piłka rehabilitacyjna oraz kruszarka, wyciskarka i gilotyna do tabletek. Poduszkę rozgrzewającą, aspirator do nosa i koncentrator tlenu też swego czasu nabyłam. Jeszcze mam nawilżacz i oczyszczacz powietrza, o które stale się potykam. A do czego zaliczyć rowerek stacjonarny? Bo turystyczne urządzenie to nie jest. Ciągle coś przybywa. Nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać, więc przekładam z jednej szuflady do drugiej, z jednej półki na następną. Piękne wytwory inżynierów wędrują po różnych szafkach. Później wiem, że to mam, ale nie pamiętam gdzie. A te urządzenia są do stałego używania, a nie leżenia sobie gdzieś odłogiem. Lekarze kazali zakupić i korzystać. To odjęłam sobie od ust, żeby tylko cieszyć się nowoczesnym wyposażeniem, które ma mnie przywrócić do sprawnego życia. Ale jakoś rezultatów specjalnych nie ma. I to powoduje u mnie podejrzliwość, że życie chyba trochę przesadza z tym dokładaniem mi lat. Po co mi aż tyle i to z jakimiś dolegliwościami.
Bym się na coś zamieniła, ale nie ma specjalnie na co. Bo być młodym i ciągle denerwować się kolejnymi egzaminami to nie dla mnie. Z kolei w średnim wieku człowiek ciągle jest przepracowany i zmęczony. To ja już wolę swoją emeryturę i to, że nareszcie mogę robić to, co chcę. Tym bardziej że każdy krępuje się zwrócić uwagę starszej pani, że czasem jest to coś niestosownego. A co!