Płatności gołą ręką
Wystarczy mieć podskórny mikroczip
Ochroniarz z Holandii Patrick Paumen zwraca na siebie uwagę, ilekroć płaci w sklepie lub restauracji. To dlatego, że nie używa karty kredytowej, gotówki ani smartfona, lecz do czytnika przykłada po prostu lewą rękę. Mówi, że reakcje kasjerek są bezcenne.
W 2019 roku wszczepił sobie pod skórę mikroczip płatniczy, który świeci, gdy ręka znajdzie się w pobliżu terminalu do płatności zbliżeniowych. Jego zdaniem zabieg założenia czipa był nie bardziej bolesny niż uszczypnięcie. Jednym z pierwszych państw, gdzie mikroczipy płatnicze zyskały popularność, jest Szwecja. Już w 2019 roku korzystało z nich ponad cztery tysiące obywateli tego kraju. Dodatkowo podobne czipy pozwalają monitorować stan zdrowia lub nawet zastępują klucze od domu.
Pierwszy implant wprowadzono do ludzkiego organizmu w 1998 roku, a od dekady technologia ta jest dostępna na rynku usług komercyjnych. Z powodzeniem wykorzystuje ją brytyjsko-polska firma Walletmor, która wszczepianie mikroczipów płatniczych oferuje od zeszłego roku. Jej założyciel i dyrektor Wojciech Paprota mówi, że za pomocą podskórnego czipa można płacić za usługi i towary na całym świecie – wszędzie, gdzie dostępne są transakcje zbliżeniowe.
Czip z antenką waży mniej niż jeden gram i jest niewiele większy od ziarnka ryżu. Wszystko znajduje się w otoczce z biopolimeru – podobnego do plastiku materiału pochodzenia naturalnego. To rozwiązanie całkowicie bezpieczne i mające wszelkie konieczne atesty. Mikroczip działa natychmiast po wszczepieniu i – wbrew początkowym obawom niektórych użytkowników – trzyma się na swoim miejscu. Nie wymaga baterii ani żadnego innego źródła zasilania. Firma sprzedała do tej pory ponad 500 mikroczipów, których działanie oparte jest na technologii NFC – takiej, z jakiej korzysta się przy płaceniu smartfonem.
Czipy płatnicze innych firm działają na bazie RFID, czyli technologii wykorzystywanej w przypadku zbliżeniowych transakcji dokonywanych kartami płatniczymi.
Wiele osób ma obawy, czy wszczepienie takiego implantu jest bezpieczne, ale Patrick Paumen nie martwi się o to, bo wie, że w mikroczipach wykorzystywane są rozwiązania, z jakimi i tak mamy codziennie do czynienia, nie tylko w kartach płatniczych, ale też w kartach otwierających pokoje hotelowe czy wykorzystywanych w transporcie publicznym. Podkreśla, że implant działa tylko w niewielkiej odległości od czytnika – musi się znaleźć w zasięgu jego pola elektromagnetycznego. Inaczej nie da się odczytać żadnych danych. Przypomina też, że czipy na bazie RFID wszczepia się też zwierzętom domowym, by łatwo było je odnaleźć w razie zaginięcia.
Należy się jednak zastanowić, jakie dane i ile można będzie bezpiecznie umieszczać na podobnych czipach w przyszłości i jakie zabezpieczenia będą wtedy niezbędne. Theodora Lau, specjalistka ds. technologii finansowych, tłumaczy, że czipy płatnicze to nic innego jak kolejna odsłona „internetu rzeczy”, czyli nowy sposób na łączność i wymianę danych. Jej zdaniem w przyszłości trzeba będzie określić granice wykorzystywania takich rozwiązań i rozważyć wszelkie związane z nimi ryzyko. Konieczne jest określenie, kto będzie chronił taką infrastrukturę i ludzi będących jej częścią. Nada Kakabadse, profesor nauk politycznych, zarządzania i etyki z University of Reading, też jest ostrożna, gdy mowa o bardziej zaawansowanych technologicznie implantach. Zaznacza, że takie rozwiązania mogą być nadużywane i stać się narzędziem kontroli, manipulacji lub opresji. Według niej również niezmiernie ważne jest ustalenie, kto jest właścicielem danych i kto ma do nich dostęp oraz rozstrzygnięcie, czy czipowanie ludzi jest etyczne.