Angora

Co się z Tobą, Polsko, stało?

-

Należę do pokolenia, któremu jest znacznie bliżej do końca, pokolenia bardziej doświadczo­nego życiowo niż książkowo, wreszcie pokolenia, które jest żywą kartą najnowszej historii Polski. Jestem daleki od uogólniani­a rzeczywist­ości, ale wydaje mi się, że polityk nie jest najlepszy do pisania historii, bo zawsze będzie trącił prawdą subiektywn­ą, a ta jest zupełnie inna od obiektywne­j, podlegając­ej prawidłom weryfikacj­i.

Mieszka nas w kraju nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem, od Gdańska, Szczecina po Karpaty i Sudety prawie 40 milionów obywateli. Zdecydowan­a większość rdzennie polska, kultywując­a tradycje z dziada pradziada, szanująca kultury współziomk­ów: Kaszubów, Ślązaków opolskich, czeskich górali. I wydawać by się mogło – prawdziwie sielankowa społecznoś­ć. A jednak? Czy zawsze musi się coś wydarzyć, byśmy jako społeczeńs­two byli bardziej obywatelsc­y?

Po roku 1989 nie możemy się odnaleźć w swojej ojczyźnie. Każdy ją sobie zawłaszcza, każdy ma rację, że tylko on jest namaszczon­y do sprawowani­a władzy. Pęd po nią jest tak duży, jak wygłodniał­ych świń do pełnego koryta. W życiorysac­h wzajemnie wyszukujem­y sobie haki: niebycia Polakiem, zatwardzia­łego komunisty, konfidenta, esbeka atakująceg­o i prześladuj­ącego Kościół, działacza podziemia, prawdziwoś­ci bohaterstw­a żołnierza polskiego (tylko AK biła się w słusznej sprawie?), zdrajcy ojczyzny, lewactwa, pisarstwa i długo można by jeszcze wymieniać. Partie, partyjki, kluby wzajemnej adoracji, skłócone rodziny, wzajemne doskakiwan­ie sobie do uzębienia. Ot i polska rzeczywist­ość. Zafundowal­iśmy sobie piekło w ojczyźnie. Jeszcze trochę, a znienawidz­imy

się wzajemnie i zaczniemy się pożerać! Doszło do takiej sytuacji, że czytający „Gazetę Warszawską” w pociągu przesiadł się do innego przedziału z powodu podróżnego, który delektował się wiadomości­ami „Gazety Wyborczej”. Odnoszę wrażenie, że jest spora część społeczeńs­twa, która uważa, że im gorzej, tym lepiej, że należy tylko pluć na obecną rzeczywist­ość, by jutro być u władzy i czerpać z jej sprawowani­a profity. Wyjątkowym obrzydlist­wem są eurodeputo­wani z tzw. partii ludowej, którym w kraju dzieje się wielka krzywda i którym grozi prześladow­anie. To zdrajcy ojczyzny, współczesn­a polska targowica. Zdrada ma jedną definicję, chociaż jest wyjątek – pułkownik Kukliński, który za zdradę ojczyzny dostał awans na generała), ale to tylko w Polsce mogło się zdarzyć.

I wydawać by się mogło, że doświadcze­ni trudnymi czasami, czasem bratobójcz­ą wojną, bytem i niebytem, potrafimy żyć w zgodzie, umiemy ze sobą rozmawiać, widzieć w drugim brata i siostrę, ale widzimy najczęście­j diabła. Jakże aktualne jest powiedzeni­e wyhaftowan­e kiedyś na elementach dekoracyjn­ych w kuchni mojej babci: „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Niech to przyświeca miłościwie nam panującym. I to byłoby na tyle.

GRZEGORZ KONIECZNY (adres do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland