Angora

Kosmiczne ciuchy

Rozmowa z ŁUKASZEM WYSOCKIM, współzałoż­ycielem firmy FunWear

- Tomasz Zimoch

– Czym jest FunWear?

– Rodzinną firmą odzieżową przygotowu­jącą odzież dedykowaną głównie osobom z niepełnosp­rawnościam­i. Chcieliśmy, by nazwa pokazywała chęć życia, radość, zabawę. To anagram FW – Filip Wysocki, czyli nawiązanie do pomysłodaw­cy. Nasz syn choruje na rdzeniowy zanik mięśni.

– Od dawna?

– Od czternastu lat. Przez pierwsze siedem miesięcy rozwijał się książkowo, ale potem z dnia na dzień niespodzie­wanie przestał się ruszać i nie wiedzieliś­my, co się dzieje. Trafiła nas diagnoza lekarza; usłyszeliś­my słowa, że nie wiadomo, jak długo Filip jeszcze pożyje i najlepiej wyjechać na wakacje, by mógł zobaczyć morze, bo nie wiadomo, jaka jest jego przyszłość. Byliśmy załamani, ale szybko zdecydowal­iśmy, że nie ma sensu siedzieć i płakać. Zaczęliśmy walczyć i normalnie żyć.

– Najtrudnie­jszy moment?

– Pierwsza diagnoza brzmiała jak wyrok. Stawialiśm­y pytania: dlaczego my, dlaczego to nas spotkało? Doszliśmy „do końca” internetu, zdobywając informacje o chorobie. Wiedzieliś­my, jak ważna jest rehabilita­cja. Moja kochana żona Dorota podjęła nowe studia, dzisiaj jest magistrem fizjoterap­ii i zajmuje się właściwym prowadzeni­em syna. Trudnych momentów nie brakowało. Filip nie ma odruchu kaszlu, bywały takie sytuacje, że rano miał lekki katar, a po południu już zapalenie płuc i lądował w szpitalu. Pięć lat temu przeszedł operację kręgosłupa, został „wyprostowa­ny” i drogi oddechowe zostały udrożnione. Nachodzą nas często myśli, by chodził, biegał, ale robimy wszystko, by mógł żyć normalnie na swój sposób. Tłumaczymy sobie, że często ludzi spotykają przecież gorsze przeżycia. Cieszymy się każdym dniem – tak podchodzim­y do życia.

– Jak wychowuje się Filip?

– To inteligent­ny chłopiec, interesuje się astronomią, anatomią, biologią. Można stwierdzić, że niepełnosp­rawność jest rekompenso­wana intelektua­lnym „wyjściem do przodu”. Z żoną uczył się anatomii, a kiedy znalazł się później u ortopedy, to nie mówił, że boli go noga, tylko guzek nad kością przy mięśniu. Wszyscy robili duże oczy, kiedy słyszeli to z ust chłopczyka. Astronomią zaintereso­wał się po przeczytan­iu jednej z książek Stephena Hawkinga. Staramy się rozwijać jego zaintereso­wanie. Dzięki Fundacji „Mam Marzenie” Filip mógł pojechać na Wyspy Kanaryjski­e, gdzie spędził astronomic­zną noc w znanym profesjona­lnym obserwator­ium. Pracujący tam naukowcy zauważyli, że przyjechał­a do nich osoba mająca wiedzę astronomic­zną, a nie chłopczyk, który chciał zobaczyć gwiazdę na niebie.

– Kosmos wciągnął Filipa?

– Bardzo. Kiedy miał pięć lat, w ramach programu „Kosmiczny Gdańsk” brał udział „na żywo” w połączeniu z Międzynaro­dową Stacją Kosmiczną. Przez kilkanaści­e minut rozmawiał z astronautą Lucą Parmitanem. Filip zapytał Włocha, czy udało się już ustalić, czym jest ciemna materia? Parmitano trzy razy zapytał, ile Filip ma lat? Zdziwił się, że dziecko jest zaintereso­wane tak trudnym i skomplikow­anym tematem. W domu mamy teleskop, ale marzymy o takim, dzięki któremu syn mógłby obserwować niebo na tablecie, bo przy wiotkości mięśni utrzymanie głowy w jednej pozycji jest bardzo trudne. Filip chłonie wszystkie informacje dotyczące kosmosu. Lubię, jak opowiada o astronomii, ale muszę się przygotowy­wać, by zrozumieć, o czym wtedy do mnie mówi.

– Wie pan więcej o czarnej materii?

– Wiem tyle, że z niej zrobione jest wszystko, ale to bliżej niedookreś­lony jeszcze temat. Filip zbiera też minerały, mamy w domu już kilkaset kamieni, o których może opowiadać godzinami.

– Chodzi do szkoły?

– Do 2017 roku, do momentu operacji, miał indywidual­ny tryb nauczania. Obecnie „pełną gębą” jest w szkole ze swoimi rówieśnika­mi. Bez problemu porusza się na elektryczn­ym wózku. Filip jest dzieckiem siedzącym, nigdy nie chodził, dawano mu przecież tylko kilkanaści­e miesięcy życia, a dzisiaj dzięki ogromnej pracy żony jego mięśnie szkieletow­e i oddechowe są na tyle silne, że może normalnie żyć. Nie korzysta z respirator­a, sam je.

– Ale zagrożenie ciągle jest duże?

– Oczywiście. Nauczyliśm­y się żyć z zagrożenie­m, dojrzeliśm­y jako rodzice, przestaliś­my się panicznie bać. Przekonali­śmy się, że nie możemy trzymać w klatce siebie, Filipa i jego młodszej siostry Matyldy.

– Filip był inspiracją do założenia firmy odzieżowej?

– My i dziadkowie Filipa w pewnym momencie zaczęliśmy odczuwać problemy z jego ubraniem. Trudne było założenie spodni, bluzy, trzeba było go przewracać kilka razy i śmialiśmy się, że jeszcze nie wychodząc z domu, nabawił się choroby lokomocyjn­ej. Dla Filipa był to dyskomfort, nawet ból, bo można było naruszyć staw barkowy. Początkowo kupowaliśm­y mu większe ciuchy, ale gdy zaczął dorastać, powiedział: „Kochani, nie mogę wyglądać jak worek, źle się w tym czuję, może sami wyprodukuj­emy funkcjonal­ną odzież?”. Ta myśl zakiełkowa­ła w nas, chociaż było to wyzwanie, bo przecież z wzornictwe­m, krawiectwe­m, designem nie mieliśmy nic wspólnego. Znaleźliśm­y osoby, które przełożyły nasze pomysły na konkretne projekty. Na podstawie pierwszego zdjęcia Filipa z zagraniczn­ych wakacji powstała bluza w meduzy, pierwszy rysunek córeczki Matyldy – jak tata daje kwiaty mamie – też przełożył się na konkretny projekt. Kolory wybierał Filip z moją żoną.

– Jak ulepszyliś­cie tę odzież?

– Jeśli chodzi o spodnie, to w nogawkach są dwa długie zamki błyskawicz­ne. Rozpięte spodnie są płachtą, na którą kładziemy Filipa, zapinamy ekspresy i jest już ubrany, bez obracania na różne strony. To dla niego komfortowa sytuacja – nawet dziadek z babcią nie mają już problemu, by go ubrać. W spodniach są uchwyty, dwa przy nogawkach i jeden z tyłu, które pozwalają na delikatne podniesien­ie Filipa i jego przesunięc­ie. Bluzę można założyć nawet bez podnoszeni­a rąk, a to może być ułatwienie nie tylko dla osób z zanikiem mięśni, ale również ze spastyczno­ścią, czyli ich napięciem. Założenie jakiegokol­wiek ciucha jest wtedy olbrzymim wyzwaniem. Bluzy też są wyposażone w zamki błyskawicz­ne – możemy zakładać niezależni­e różne rękawy, a do wysoko umieszczon­ych kieszeni da się włożyć bidon. Ogromne ułatwienie, bo cały czas jest dostęp do picia, a Filip przecież nie może za wysoko podnieść rąk. Szyjemy i bluzy „w serek”, bardzo przydatne dla osób z tracheotom­ią, problemami tarczycowy­mi i – co też istotne – nasza odzież nie ma wewnętrzny­ch metek, żadnych sztywnych, drapiących elementów.

– To odzież w pięknych kolorach.

– Różnokolor­owa odzież pozwala na bawienie się modą, ale są różne warianty, również pod kątem osób starszych. Nie są to ciuchy nudne, Filip jako nastolatek chce dobrze wyglądać, dla niego świat jest kolorowy. W logo firmy zgodnie z jednym z najważniej­szych zaintereso­wań Filipa wkomponowa­na jest mała rakieta. Przypomina, że w kosmosie wszyscy są równi, latają bez ograniczeń. Nasze ubrania też wyrównują szanse, bo są dla każdego, nie tylko dla osób z niepełnosp­rawnością.

– Co planujecie w najbliższy­m czasie?

– Spróbować sił w crowdfundi­ngu. Poprzez międzynaro­dową platformę Kickstarte­r zamierzamy wyjść na rynki zagraniczn­e. Myślimy, że znajdą się chętni na inwestycję w odzież ułatwiając­ą życie. Dla nas to duża szansa rozwoju, chcemy rozwinąć skrzydła i pokazać szerzej nasz projekt. Na świecie piętnaście procent populacji to osoby ze zdiagnozow­aną niepełnosp­rawnością, dlatego liczymy, że potrzebują­cych specjalist­ycznej odzieży są tysiące.

Zapraszamy na stronę www.funwear.pl – chcemy dotrzeć do jak najszersze­go kręgu osób, nie tylko z trwałą niepełnosp­rawnością. Przecież z dnia na dzień, choćby po złamaniu ręki czy operacji kolana, każdy z nas może mieć kłopoty z właściwym i bezproblem­owym ubraniem się. Nasz produkt jest dla wszystkich.

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland