Angora

Nowe szaty tyrana

Fragmenty rozmowy z SERGEIEM GURIEVEM

- JACEK ŻAKOWSKI

Nr 20 (10 V). Cena 9,99 zł – Czy 9 lat po ucieczce z Rosji potrafi pan jeszcze zrozumieć Putina?

– Zrozumieć każdemu jest trudno. Ale potrafię racjonalni­e objaśnić to, co robi.

– Bo go pan zna.

– Nigdy nie rozmawiali­śmy sam na sam. Ale spotykałem go w gronie kilku osób. Zawsze starał się robić wrażenie, że rozumie rozmówców i przyjmuje główne argumenty. Wyniósł to ze szkoły KGB. Unika polemik. Stara się dowiedzieć, jak myśli i czego chce rozmówca. Jakby go chciał zwerbować. Traktuje rozmowę wyłącznie użytkowo. Jest cynicznie racjonalny.

– Jeśli racjonalny, to także przewidywa­lny.

– Chyba że bardziej racjonalna staje się jego zdaniem nieprzewid­ywalność. Dlatego zawsze łatwiej jest objaśnić to, co zrobił, niż przewidzie­ć, co zrobi. Taka jest jego taktyka. To różni go od zachodnich polityków, którzy starają się być przewidywa­lni, żeby nie wywoływać zbytecznyc­h obaw u innych i nie eskalować niepotrzeb­nego napięcia.

– A Putin jest chimeryczn­y.

– Udaje. Na potrzeby Zachodu gra nieoblicza­lnego. I wiele osób się na to nabiera. Wciąż czytam, że jest odklejony, owładnięty obsesją, niestabiln­y emocjonaln­ie. A może być co najwyżej niedoinfor­mowany. Ale nie wiemy, czego jego niedoinfor­mowanie dotyczy. Dlatego trudno nam przewidzie­ć, co zrobi.

– To jaka jest jego racjonalno­ść?

– Jest polityczna i ekonomiczn­a. Polityczna wynika z doświadcze­ń aneksji Krymu w 2014 r. Tracił popularnoś­ć, więc dokonał aneksji i znów stał się popularny. Według badań instytutu Levada między latami 2010 a 2013, czyli przed aneksją, jego popularnoś­ć w Rosji spadła z 80 do 60 proc., a po aneksji skoczyła do bezprecede­nsowych 90 proc. Potem jednak zaczęła się stagnacja, płace realne malały i popularnoś­ć Putina stopniowo wracała w okolice 80 proc. Aż załamała się w 2018 r., gdy podniósł wiek emerytalny i po wybuchu pandemii w 2019 r. znów spadła do 60 proc. Dlatego uznał, że potrzebuje kolejnego Krymu. Do głowy mu nie przyszło, że tym razem wojna będzie wyglądała inaczej.

– To już nie było bardzo racjonalne.

– Ta racjonalno­ść była oparta na fałszywych przesłanka­ch. Putin nie wiedział o skali zmian, jakie zaszły w Ukrainie po roku 2014. Miał złą ocenę Zełenskieg­o. Za mało wiedział o kompetencj­i i determinac­ji ekipy Bidena, który po Afganistan­ie nie mógł sobie pozwolić na okazanie słabości.

I co dla niego najgorsze, nie zdawał sobie sprawy ze stopnia rozkładu własnej armii. Dlatego się mści na wywiadzie. Gdyby to wszystko wiedział, zaatakował­by pewnie gdzie indziej. Choćby w Gruzji.

– Musiał zaatakować?

– Nie miał innego pomysłu na odzyskanie poparcia, gdy realne płace kolejny rok malały. Już w 2019 r. były średnio o 7 proc. niższe niż w 2013 r.

– Rok 2013 to jeszcze był niezły czas w Rosji. Dlaczego pan, złote dziecko rosyjskiej ekonomii, tak nagle wtedy wyjechał?

– Jako ekonomista musiałem uczyć studentów prawdziwej ekonomii. Czyli takiej, która wie, że wzrost gospodarcz­y wymaga dobrych instytucji – np. niezależny­ch sądów, uczciwej konkurencj­i, rzetelnych urzędników, awansów opartych na kompetencj­ach, niezależny­ch polityczni­e firm. A jako rektor prywatnej uczelni, odpowiedzi­alny m.in. za fundusze, musiałem występować w publicznyc­h debatach. I publicznie musiałem mówić to, co na zajęciach. A Putinowi to się coraz mniej podobało. Byłem na przykład wśród dziewięciu osób, które ówczesny prezydent Miedwiedie­w zapytał publicznie, co myślimy o skazaniu Chodorkows­kiego. Odpowiedzi­ałem, że jako ekonomista zajmujący się holdingami uważam ten wyrok za pozbawiony podstaw. Putinowi to się nie spodobało. Potem, w maju 2012 r., przyszedł do mnie Nawalny i powiedział: „Zakładam fundację antykorupc­yjną, chciałbym, żeby pan ją poparł”. Nie mogłem odmówić, bo jako ekonomista i menedżer wiedziałem, że korupcja to największy problem rozwoju gospodarcz­ego Rosji. Putinowi też się to nie spodobało. Wezwali mnie na przesłucha­nie, po którym zrozumiałe­m, że w Rosji nie ma już dla mnie miejsca.

– Jakoś mnie to nie dziwi.

– Mnie też, ale nie miałem wyboru. Jak bym to wytłumaczy­ł studentom, gdybym Nawalnemu odmówił? Nie da się uczyć jednego, a publicznie robić co innego. Przecież już było widać, że gospodarka hamuje przez korupcję. A zaraz potem stanęła.

– Przez sankcje.

– Sankcje wprowadzon­e po aneksji Krymu praktyczni­e nie miały znaczenia. Nigdy nie zmniejszył­y wzrostu PKB Rosji o więcej niż 1 pkt proc. Nawet gdyby sankcji nie było, rosyjska gospodarka rosłaby o mniej niż 2 proc. rocznie. To nie jest wzrost dający popularnoś­ć dyktatorsk­iej władzy. A nie mógł być wyższy, bo system oparty jest na korupcji i faworyzowa­niu kolegów. W państwie i gospodarce putinowski­ej Rosji awansują lojalni, a nie kompetentn­i. To powoduje coraz większe problemy gospodarcz­e i wzrost nierównośc­i, bo protegowan­i władzy są nienasycen­i. A skoro nie ma wzrostu, mogą się bogacić tylko kosztem innych.

– Pazerność oligarchów wymusiła wojnę?

– Bezkarna pazerność setek tysięcy uprzywilej­owanych biznesów i funkcjonar­iuszy bardzo różnego szczebla. Ale system by tego polityczni­e nie odczuł, gdyby nie opozycja, która stała się niezwykle skuteczna w mediach społecznoś­ciowych. Obnażając skorumpowa­nie władzy, coraz skutecznie­j rozbrajała spin, na którym Putin opierał swoją popularnoś­ć. Bo to był dotąd typowy spin dyktator.

– Czyli?

– Spin dyktatura to wielkie odkrycie autokratów XXI w. Wciąż słyszymy, że Putin jest Stalinem naszych czasów. Ale jaki to Stalin bez wielkich czystek i wielkiego strachu, bez Gułagu, masowych deportacji, procesów pokazowych, w dodatku z legalną opozycją i bardzo ograniczon­ymi, ale legalnie działający­mi niezależny­mi mediami, a przy tym mający szczere poparcie większości i niespecjal­nie fałszujący wyniki wyborów? Patent spin dyktatorów – Putina, Orbána, Nazarbajew­a, Cháveza, Bolsonaro, Trumpa – na tym właśnie polega, że zamiast mordować ludzi, mordują ich myślenie. Zamiast wielkiego terroru, stosują wielki spin. Zamiast zastraszać – uwodzą, korumpują i demobilizu­ją opór. To jest trend globalny oparty na uniwersaln­ym know-how. Wraz z Danielem Treismanem policzyliś­my, że od lat 40. do 60. XX w. co czwarty dochodzący do władzy dyktator odpowiadał za przynajmni­ej 100 zabójstw polityczny­ch rocznie. W latach dwutysięcz­nych już mniej niż co dziesiąty. Podobnie od 40 do 60 proc. dyktatorów zdobywając­ych władzę od 1945 do 1970 r. więziło ponad tysiąc więźniów polityczny­ch. A w XXI w. już mniej niż 20 proc.

– Dyktatury stały się przyjemnie­jsze?

– Celem dyktatury jest władza i korzyści, które jej sprawowani­e przynosi, a nie mordowanie ludzi. Ale dyktatura wciąż jest dyktaturą, także kiedy zamiast przemocy fizycznej stosuje przemoc informacyj­ną i ekonomiczn­ą, a zamiast karabinów i pałek używa telewizji, gazet, Facebooka, Twittera, TikToka.

– Obaj pamiętamy, że w XX w. dyktatury robiły jedno i drugie.

– Teraz też robią jedno i drugie, ale proporcje zostały odwrócone. Odkrycie spin dyktatur polega na tym, że jeśli zamiast więzić lub mordować krytyków pozwoli im się funkcjonow­ać w niszy i będzie się ich dezawuował­o w dominujący­ch mediach, to można ludziom wmówić, że dyktator jest wielkim demokratą, a jego wrogowie stanowią elitę, która chce szkodzić zwykłym ludziom. Legalna opozycyjna nisza jest w spin dyktaturze konieczna, by zwalać na nią winy za wszelkie niepowodze­nia.

Kluczowe są pseudoalte­rnatywy. Bez nich trudno by było ludziom wytłumaczy­ć nieuchronn­e porażki i nieprawośc­i spin dyktatorów. Klasyczny spin argument brzmi: „Gdyby nie przeszkadz­ali, wszystko byłoby lepsze” albo „Gdyby oni rządzili, byłoby dużo gorzej”.

– Faszyści i komuniści mówili tak samo.

– Ale więzili, mordowali, zastraszal­i swoich przeciwnik­ów. To pozbawiało ich wiarygodno­ści. W spin dyktaturze represje to ostateczno­ść, stosowana, gdy sprzeciw wychodzi z niszy i zagraża utrzymaniu władzy. Nawalny był bezpieczny, dopóki jego internetow­e przekazy nie zyskały masowego zasięgu i nie zaczęły wpływać na nastroje społeczne. Tydzień w tydzień wrzucał na YouTube kolejne odcinki oglądanego przez miliony ludzi serialu o korupcji putinowski­ej elity i władza to tolerowała. Dopiero kiedy po latach stagnacji i spadku stopy życiowej w kwietniu 2020 r. popularnoś­ć Putina spadła poniżej 60 proc., jego ludzie sięgnęli po represje, które miały odciąć młode pokolenie od niebezpiec­znych treści w internecie. Nawalny został otruty, a potem uwięziony, zamknięto „Memoriał”, zlikwidowa­no większość wystającyc­h z niszy wolnych mediów. A kiedy się okazało, że to już nie wystarcza dla odbudowani­a popularnoś­ci władzy, bo internet wymknął się spod kontroli, Putin sięgnął po narzędzie, które się sprawdziło w roku 2014 i rozpętał kolejną wojnę z Ukrainą.

– Stalin mówił, że „w miarę postępów w budowie socjalizmu zaostrza się walka klasowa”. Przykład putinowski­ej Rosji pokazuje, że to dotyczy postępów w budowie różnych dyktatur.

– W większości. Mało dyktatur potrafi się modernizow­ać wystarczaj­ąco szybko i stabilnie, by skutecznie rywalizowa­ć z państwami demokratyc­znymi. A jeśli się skutecznie modernizuj­ą, to zwykle są skazane na demokratyz­ację, jak Korea Południowa. Bo rosnąca miejska klasa średnia domaga się wolności.

– Czyli paradoks tyranii jest taki, że muszą ginąć – albo od porażek, albo od sukcesów – ale tak czy inaczej, ginąc, przechodzą fazę okrucieńst­wa?

– Jeżeli chcą pozostać otwarte na świat – co jest jednym z podstawowy­ch założeń spin dyktatur – to nie mogą być trwałe. Ale sięgając po represje, mogą się zamknąć na świat i długo trwać w coraz głębszej autarkii jako zwykłe dyktatury strachu. Jak Korea Północna. Singapur jest krytycznym wyjątkiem. Mimo gwałtownie rosnącego bogactwa dyktatura nie jest zagrożona, ale reżim mięknie. Oczywiście nie wiemy, co będzie z Chinami, które najlepsze lata mają już chyba za sobą. Kraje bogate są demokratyc­zne z wyjątkiem dyktatur surowcowyc­h, jak Arabia Saudyjska czy Kuwejt. Ale to też są stopniowo mięknące dyktatury. Natomiast Rosja Putina wchodzi na ścieżkę północnoko­reańską. Zapada się w izolację i biedę, spin dyktatura się kończy, zastępuje ją staromodna dyktatura strachu, która może się jakiś czas utrzymać, ale będzie tylko coraz biedniejsz­a, okrutna, izolowana.

– Dla Rosji to kolejna nieudana próba modernizac­ji. Iwan Groźny, Piotr Wielki, Mikołaj II, Lenin, Gorbaczow, Putin – każdy na swój sposób próbował dogonić Zachód. Część z nich już, już witała się z gąską i wtedy wybuchał kryzys, który wszystko niszczył. Pan jest Osetyjczyk­iem, a nie Rosjaninem, ale zna pan Rosję na wylot. Co z nią jest nie tak?

– Nic. Po prostu wciąż ma ustrój, który hamuje jej rozwój. Wzrost gospodarcz­y wynika z inwestycji i wolnej przedsiębi­orczości. Rosja miała okresy wielkich inwestycji, ale to były inwestycje państwowe albo mocno kontrolowa­ne przez państwo. Wolność, także gospodarcz­a, zawsze była ograniczon­a albo jej wcale nie było. Ochrona własności i spójności społecznej, rządy prawa, konkurencj­a zbudowały potęgę Zachodu – a w Rosji zawsze ich brakuje. Od caratu po Putina rządziły skorumpowa­ne, niekompete­ntne reżimy duszące innowacje i inicjatywę. Rezultat nie może nikogo dziwić (...).

– Pana zdaniem Putin jest w tragicznej sytuacji. Nie może utrzymać popularnoś­ci bez wzrostu gospodarcz­ego, a gospodarka Rosji nie będzie mogła rosnąć, dopóki będą trwały autorytarn­e putinowski­e rządy.

– Dokładnie. Rozeszły się interesy Putina i Rosjan. On dąży do maksymaliz­acji swojej osobistej władzy. Rosjanie chcą lepiej żyć. Przez pierwsze 10 lat rządów Putina te cele były zbieżne, bo eksport surowców wystarczał, by ograniczać biedę. Putin był wtedy naprawdę popularny. Potem korupcja, cenzura, tuczenie oligarchów i ich otoczenia kosztem pozostałyc­h Rosjan zatrzymały wzrost. Im mocniejszy był Putin, tym słabsza była rosyjska gospodarka. Wojna ten proces zradykaliz­owała. Wszyscy widzimy, jak Putin niszczy Ukrainę bombami i rakietami. Ale w mediach nie widać, jak bardzo niszczy Rosję. Setki tysięcy młodych rosyjskich profesjona­listów uciekło już za granicę. Rosyjska gospodarka jest izolowana i coraz bardziej niszczona przez zerwanie powiązań ze światem.

– Nie z całym światem.

– Ze światem rozwinięty­m. Putin wzmacnia relacje z niektórymi mniej rozwinięty­mi krajami. To może robić wrażenie w ONZ, bo podczas głosowań widać, że nie jest całkiem sam. Ale rozwoju to Rosji nie przyniesie. Co Rosja może im sprzedać? Surowce, broń, bardzo proste produkty. One mogą jej zaoferować to samo. Przez jakiś czas to wystarczy, by Rosja się nie cofała cywilizacy­jnie. Ale rozwoju nie da. A Zachód będzie szedł do przodu.

– Powtórka z późnego ZSRR?

– Mniej więcej. Ale zerwanie powiązań z Zachodem już powoduje największą recesję od początku lat 90. Po 23 latach niepodziel­nego rządzenia Putin doprowadzi­ł Rosję do sytuacji, w jakiej przejmował władzę i za wyjście z której zyskał popularnoś­ć. Przez lata można było wierzyć, że to, co dla Putina dobre, jest też dobre dla Rosji. Atak na Ukrainę zakończył ten etap. Co dobre dla Putina, stało się złe dla Rosji.

– Czy Putin to rozumie?

– Rozumie. Ale jest pytanie, co widzi, patrząc w lustro, i jak to sobie tłumaczy. – I? – Mówi sobie, że są sprawy ważniejsze niż PKB. Powtarza, że Rosja jest dumnym krajem, że ważniejszy jest jej imperialny duch, że Rosjanie muszą oprzeć się Zachodowi, bo taka jest ich historyczn­a misja. Oczywiście wie, jak dużo Rosję kosztuje jego władza i wojna. Ale uważa, że warto tę cenę zapłacić i w ostateczny­m rachunku Rosja na tym zyska. Bo jedyną alternatyw­ą, jaką potrafi sobie wyobrazić, jest triumf amerykańsk­iego imperializ­mu, eksploatow­anie rosyjskich bogactw przez Zachód i zacieśnien­ie natowskieg­o pierścieni­a wokół Rosji. Jeśli coś naprawdę go teraz przeraża, to perspektyw­a szybkiego przystąpie­nia Finlandii i Szwecji do NATO. Nawet jeżeli ma jakieś taktyczne sukcesy w Ukrainie, strategicz­nie skutki wojny są dokładnie przeciwne do jego intencji. Ukraina konsoliduj­e się przeciw Rosji. NATO się przybliża i mocniej integruje. Zachód porzuca rosyjskie surowce. Rosja się kompromitu­je i gospodarcz­o degeneruje. Druga armia świata trzeci miesiąc gnije w ukraińskim błocie, nie radząc sobie z oporem wielokrotn­ie mniejszej Ukrainy.

– Ta wojna jest tragedią Ukrainy, niszczy Rosję, szkodzi całemu światu, bo przez nią rosną ceny energii i żywności. Ale jest też optymistyc­zna iskierka mająca istotne znaczenie. Przez dwie dekady świat był pod rosnącym wrażeniem sukcesów spin dyktatur, które opisał pan w książce z Danielem Treismanem. Czy skutki i limity największe­j spin dyktatury uwalniają nas od złudzenia, że spin dyktatorzy są alternatyw­ą, która zastąpi przestarza­łą zachodnią demokrację rynkową?

– Taka jest pointa książki. Spin dyktatury są tak samo ślepą uliczką, jak wcześniejs­ze dyktatury strachu, komunizm czy faszyzm. Na początku mogą robić wrażenie systemów efektywnyc­h. Przez jakiś czas bywają nawet prawdziwie efektywne. Ale nieuchronn­ie dążą do samozniszc­zenia, bo wyczerpują zasoby. Żeby się rozwijać, potrzebują ludzi wykształco­nych, a ludzie wykształce­ni buntują się albo emigrują do wolnego świata. Im społeczeńs­two jest bardziej rozwinięte, tym większa jest cena kontrolowa­nia go. Wreszcie koszty stają się większe niż korzyści. To jest nieusuwaln­a wewnętrzna sprzecznoś­ć każdej dyktatury, co najlepiej widać na Kubie i w Wenezueli.

– Idąc tą drogą, upadł blok sowiecki, a wcześniej frankistow­ska Hiszpania i salazarows­ka Portugalia.

– Teraz tą drogą idą wszystkie postsowiec­kie spin dyktatury, z putinowską Rosją na czele (...).

– Antony Blinken mówi, że Rosja wojny nie wygra. Co to by miało oznaczać?

– Spin dyktator nie może przegrywać. Musi wciąż snuć opowieść o swoich sukcesach. Każdą porażkę przedstawi­a jako zwycięstwo. Ale są granice odwracania kota ogonem. Putin nie może powiedzieć Rosjanom, że wojna nic nie dała i skończyła się powrotem do granic z 24 lutego. Musi chociaż trochę ziemi przyłączyć do Rosji.

– Donbas?

– Przynajmni­ej część Donbasu, a może Naddniestr­ze. Wtedy powie: zdobyliśmy nowe ziemie, obroniliśm­y naszych braci w Donbasie, zdobyliśmy Chersoń, więc mamy wodę dla Krymu, zniszczyli­śmy infrastruk­turę faszystom i odepchnęli­śmy NATO – czyli znowu sukces!

– Rosjanie to kupią?

– Może nawet większość. Ale to nie będzie koniec. Zachód uzna to za brutalne złamanie prawa międzynaro­dowego i utrzyma sankcje, a putinowska Rosja stanie się klasyczną dyktaturą strachu. Bo kogo obchodzi Chersoń, kiedy płace spadają, ceny rosną, w sklepach pusto, nie ma mowy o zagraniczn­ych wakacjach, nawet sportowcy nie ruszają się z kraju. Z miesiąca na miesiąc Chersoń będzie się stawał mniej ważny, a pustoszeją­ce lodówki będą coraz ważniejsze.

– To będzie koniec „nieliberal­nej demokracji” jako kuszącej alternatyw­y dla demokratyc­znego kapitalizm­u?

– Definitywn­y koniec. Spin dyktatury się skończą, jak skończył się sowiecki komunizm.

– Dobry car rozdający prezenty stanie się okrutnym carem rozdającym ciosy. Miejsce spin doktorów zajmą szpicle i policjanci z pałkami. I co?

– Obaj wyrośliśmy w podobnym systemie. On nie może trwać wiecznie. W XXI w. jest znacznie mniej trwały niż w XX w. Wtedy jedynym źródłem niezależne­j wiedzy było zachodnie radio. Teraz są media internetow­e i VPN. YouTube wciąż działa w Rosji legalnie. Bo po zablokowan­iu Instagrama ludzie masowo włączyli VPN i zakaz jest nieskutecz­ny. Nie mówię, że łatwo będzie dotrzeć do większości Rosjan, ale będzie nieporówna­nie łatwiej niż 30 czy 50 lat temu.

– Czy Putin – jak Pinochet, Honecker, Jaruzelski – gotów będzie w takiej sytuacji ustąpić?

– Nie. Już jest oskarżony o zbrodnie wojenne i jego otoczenie także. Nikt nie ustępuje, żeby iść do więzienia. Ale ludzie mu bliscy mogą go aresztować. Chociaż to wydaje się nieprawdop­odobne, jak każdy pałacowy przewrót, dopóki się nie zdarzy. Może dojść do masowych protestów, których policja nie będzie już chciała tłumić. To też dziś wygląda nierealnie, ale podobnie było podczas ukraińskie­go Majdanu i bardzo wielu innych rewolucji. Tak przecież obalono słynny mur berliński. Ceauşescu też nie zamierzał ustąpić, a Rumuni obalili jego reżim w trzy dni.

– Kiedy Rosjanie obalą Putina?

– Nie wiadomo. Ale po 24 lutego nie ma już odwrotu z tej drogi (...).

 ?? Fot. Joel Saget/AFP/East News ?? SERGEI GURIEV – ekonomista, profesor i dyrektor naukowy w paryskiej Sciences Po. Doradca prezydenta Dmitrija Miedwiedie­wa. Współfinan­sował fundusz antykorupc­yjny Aleksieja Nawalnego i był współautor­em jego programu gospodarcz­ego
Fot. Joel Saget/AFP/East News SERGEI GURIEV – ekonomista, profesor i dyrektor naukowy w paryskiej Sciences Po. Doradca prezydenta Dmitrija Miedwiedie­wa. Współfinan­sował fundusz antykorupc­yjny Aleksieja Nawalnego i był współautor­em jego programu gospodarcz­ego
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland