Dzień 10: „T”, dawny pracownik tajnej służby
„T” umówił się z nami na spotkanie w jednym z tych modnych miejsc, które przed 15 sierpnia zawsze były pełne. Dziś lokal nadal ma klientów, właściciel musiał po prostu oddzielić pokoje dla mężczyzn od tych dla rodzin, w których mogą usiąść kobiety. „T” prosi nas o wybranie dyskretnego stolika. Za poprzedniego rządu pracował w służbie bezpieczeństwa i współpracował z CIA.
„T” podkreśla niekompetencję talibów. To nie potrwa długo – przewiduje. – Oni do niczego się nie nadają. „T” z optymizmem patrzy więc na nadejście wiosny. – W Afganistanie nazywa się to okresem wojen. Według niego w kilku regionach ruch oporu przygotowuje się do obalenia reżimu. Mówi prawdę czy po prostu chce w to uwierzyć? Czy Afgańczycy, wyczerpani dziesięcioleciami konfliktów zbrojnych, nadal chcą wojny, nawet jeśli są przeciwni talibom? „T” jest o tym przekonany. Po dwóch tygodniach spędzonych na drogach, gdzie spotkaliśmy dziesiątki biednych ludzi, przytłoczonych i pozbawionych środków do życia, my jesteśmy tego znacznie mniej pewni. (MS)