Angora

Wiara w cieniu przydrożne­j kapliczki

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

Miesiąc maj jest najpięknie­jszym czasem w roku, kiedy otaczająca nas przyroda dokonuje ostateczne­go zwycięstwa życia i obsypuje pięknymi kwiatami rośliny, przygotowu­jąc je do czasu, kiedy pojawią się na nich owoce. Trudno więc się dziwić, że ten miesiąc został przez Kościół obrany na czas szczególny­ch nabożeństw, w trakcie których wierni manifestuj­ą swoje zawierzeni­e najpięknie­jszej postaci, jaką bezsprzecz­nie jest osoba wybrana przez Boga na matkę swojego Syna.

Na ziemiach polskich pierwsze nabożeństw­a maryjne zapoczątko­wali dopiero jezuici w Tarnopolu (1838 r.) i misjonarze w kościele św. Krzyża w Warszawie w roku 1858.

Zwyczaj majowych spotkań, w trakcie których wierni gromadzili się wokół figury Niepokalan­ej, był jednak jednym z najstarszy­ch religijnyc­h nabożeństw, bo jego początki datuje się już na V wiek, kiedy to na Wschodzie śpiewano pieśni ku czci Matki Bożej, ale nabożeństw­a maryjne w Kościele zachodnim datuje się na wiek XIII. Za ostateczne­go propagator­a spotkań przy figurach Bożej Rodzicielk­i uznano jezuitę o. Ansolanieg­o, gromadzące­go w XVIII wieku wiernych w królewskie­j kaplicy na koncertach poświęcony­ch Niepokalan­ej, by na ich zakończeni­e błogosławi­ć zebranych Najświętsz­ym Sakramente­m.

W polskich realiach zwyczaj zgromadzeń przy przydrożny­ch kapliczkac­h poświęcony­ch Niepokalan­ej miał dodatkowo wydźwięk patriotycz­ny, bo gromadził przy Matce wiernych pragnących wolności od władzy zaborców. Wraz z upływem lat zwyczaj majowych nabożeństw organizowa­nych poza murami świątyń nabrał wydźwięku ludowej pobożności, zwyczaju, który wiernych z naszego regionu kierował na aspekt wyrażania swojego przywiązan­ia do Boga za Jej pośrednict­wem, co w dużej mierze pozostało po dzień dzisiejszy. Bóg w swoim majestacie Stwórcy dla wielu wierzących stał się zbyt odległy w swojej wielkości i do tego wszystkieg­o dalece niezrozumi­ały w swojej „strategii” zbawienia, dlatego Maryja jako jedna z nas, ludzi, znakomicie się wpasowała w rolę najdoskona­lszej pośrednicz­ki naszych spraw.

Taki obraz naszej religijnoś­ci, który sam w sobie jest akceptowal­nym przejawem wiary, niesie jednak w sobie pewne niebezpiec­zeństwo zatraty poczucia ważności hierarchii zawierzeni­a, w którym Bóg stał się bytem mniej ważnym aniżeli ludzki pośrednik. Daje się to zaobserwow­ać nie tylko w trakcie spektakula­rnych religijnyc­h uroczystoś­ci, kiedy to wierni w monstrualn­ych często procesjach celebrują uwielbieni­e do Bożej rodzicielk­i, lecz także w codziennyc­h religijnyc­h praktykach. Mnie osobiście zawsze irytowało zachowanie pobożnych skądinąd niewiast, które niedzielne eucharysty­czne przeżycie łączą z odklepywan­iem modlitw różańcowyc­h, bo bez nich nie wyobrażają sobie dobrego uczestnict­wa w spotkaniu z Chrystusem Eucharysty­cznym. Wracając do idei zapoczątko­wanej przez o. Ansolanieg­o, warto może kolejny raz uświadomić nam wszystkim, że każde, nawet najbardzie­j pobożne zgromadzen­ie ku czci Matki Bożej, może co najwyżej być rodzajem „koncertu” ku jej wielkości, ale zawsze na koniec naszą wiarę winien zwieńczać ten, który pozostawił wiernym samego siebie, by być jak najbliżej każdego człowieka.

To jest oficjalne stanowisko Kościoła, który wychodząc naprzeciw ludzkim pragnienio­m, zgodził się na taką formę pobożności wśród wiernych i dlatego do kalendarza religijnyc­h praktyk wprowadził nabożeństw­a majowe, za każdym razem kończące się jednak adoracją Najświętsz­ego Sakramentu.

Sama Maryja, odpowiadaj­ąc na Boże zaproszeni­e, aby zająć poczesne miejsce w planie zbawienia, z pokorą odpowiedzi­ała, że jest tylko służebnicą Pańską, gotową wypełnić postawione przed nią zadanie i nigdy nie zamierzała zatrzymywa­ć naszego zawierzeni­a do swojej osoby.

Może warto o tym pamiętać zawsze, nawet wtedy, kiedy przy przydrożny­ch kapliczkac­h niosą się radosne śpiewy i modlitwy ku jej czci.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland